Isana Aloe Vera Handbalsam Balsam do rąk z aloesem

Kosmetyk został zamknięty w nietypowym opakowaniu jak dla takiego produktu. Buteleczka zawierająca aplikator w formie pompki zawiera 100ml balsamu o lekkiej konsystencji. Kosmetyk jest biały w zabarwieniu i bardzo ładnie pachnie aloesem. Pompka dozuje produkt w niewielkiej ilości. Jedna pompka, jedna dłoń. Rozsmarowany szybciutko się wchłania i nie pozostawia po sobie lepkiego ani tłustego filmu. Skóra dłoni od razu staje się gładka, jędrniejsza oraz nawilżona. Mimo ciut większej pojemności można go mieć zawsze przy sobie w torebce. Smukła buteleczka pozwala na zabieranie go ze sobą.

Kupiłam zaciekawiona dodatkowi aloesu, który bardzo lubię w kosmetykach, duże, ekonomiczne opakowanie z pompką, niska cena podczas promocji. Niestety po pierwszej aplikacji stwierdziłam, że produkt przypomina klej, a nie balsam do rąk. Zgrabna plastikowa butelka z pompką o pojemności 100 ml, PAO 12 miesięcy od momentu pierwszego otwarcia, produkt odpowiedni dla wegan, formuła bez mikroplastiku, produkt testowany dermatologicznie, odpowiednie pH dla skóry dłoni, 90% aloesu z koncentratu. Rzadki balsam wystarczy zaaplikować przy pomocy pompki która jest sprawna, delikatny subtelny zapach charakterystyczny dla aloesu, świeży, miły dla nosa. Niestety po rozsmarowaniu konsystencja przypomina wodę i te uczucie lepkości, nie znika wręcz pogłębia się i przypomina klej, dłonie lepią się jedną do drugiej, wszystkie paproszki również lepią się do dłoni. Efekt długotrwałego nawilżenia to kpina, znika zaraz po wchłonięciu się balsamu. Dałam kilka szans i za każdym razem tylko się wkurzałam, nie polecam, niech to zniknie ze sklepu. Inne produkty do pielęgnacji dłoni od Isana były lepsze lub gorsze, mam kilka perełek, a TO po prostu kpina...

Nie mam w zasadzie żadnych pozytywnych odczuć po użyciu tego balsamu. Jestem fanatyczką kremów do rąk, na biurku mam ich zawsze co najmniej kilka. Miałam inny krem z Isany - w podobnej buteleczce z aplikatorem i był w porządku, dlatego jak zobaczyłam ten balsam i to jeszcze w promocyjnej cenie, zdecydowałam się go zakupić. Zapach normalny, taki typowy dla wszelkiego rodzaju kremów i żeli pod prysznic, dość delikatny, nie wyróżnia się ani na minus, ani jakoś szczególnie na plus. Wrażenia po użyciu - jakbym wysmarowała się klejem w sztyfcie. Ręce kleją się niemiłosiernie. Po jakimś czasie krem co prawa się wchłania, ale nadal pozostaje taka klejąca warstwa, nie jest to przyjemne. Ręce może i nawilżone, ale te odczucia towarzyszące aplikacji kremu, całkowicie go dyskredytują. Na pewno nie kupię więcej, to jeden z najgorszych kosmetyków, jakie miałam do rak.