Body Queen Balsam do ciała `Czekoladowe rozpieszczenie` 

Balsam dobrze nawilża, pięknie się w wchłania, ma naturalny skład, kupiłam go w biedronce za nieduże pieniądze. Zapach jest intensywny, ale mi pasuje :). Jestem zadowolona.

Bardzo polubiłam biedronkową markę 'Queen', do tej pory regularnie kupuję szampony i piankę do oczyszczania twarzy właśnie od nich. Marka prezentuje nam dosyć szeroką gamę produktów ze świetnymi składami i w bardzo kuszących cenach. Gdy pojawiła się linia Body Queen od razu pomaszerowałam do sklepu i zakupiłam dwa balsamy i dwa żele. Tak się złożyło, że wylądowały na dnie szafy i dopiero gdy stopniowo zużywałam swoje zapasy, dotarłam do tego balsamu. Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić moją recenzją tego ciekawego kosmetyku. Mam skórę z tendencją do przesuszania się, balsamy są moim must have w pielęgnacji. Cenię sobie, gdy balsam dobrze pielęgnuje skórę, ale jednocześnie jest lekki, nie obciąża i szybko się wchłania. Ten spełnia wszystkie moje oczekiwania, ale niestety zapach zupełnie nie przypadł mi do gustu! ❤OPAKOWANIE Cała królewska seria ma przepiękne szaty graficzne, które od razu przyciągają wzrok. Balsam jest zamknięty w miękkiej tubie o pojemności 200 ml, ma praktyczne zamknięcie na zatrzask. Na odwrocie mamy niezbędne informacje o kosmetyku i kilka wskazówek pielęgnacyjnych. Na 'froncie widnieje duże logo marki zwieńczone złot koroną. Opakowanie jest ładne, praktyczne, nie mam do czego się doczepić. ❤BALSAM Balsam ma lekko waniliowy kolor i ma raczej lekką konsystencję, bardzo przyjemną w aplikacji. Konsystencją przypomina mi balsamy od Onlybio i Bebio , ale w przeciwieństwie do nich nie bieli się, nie marze i bardzo szybko się wchłania. Kosmetyk ma w składzie 98% składników pochodzenia naturalnego i ma wegańską formułę. W składzie znajdziemy masło Shea, glicerynę, olej ze słodkich migdałów. O ile działanie, skład zachwyciły mnie, to niestety zapach w ogóle nie przypadł mi do gustu. Może zabrzmi to nieco absurdalnie, ale zapach jest mocno przesłodzony i zbyt intensywny. Pierwsze wrażenie jest całkiem przyjemne, ale po czasie zaczął być dla mnie nudzący i strasznie namolny. Zapach szybko przenosi się na ubrania i mam wrażenie, że pachnie nim cała moja szafa ! Pomijając zapach, balsam ma bardzo dobre właściwości pielęgnacyjne, więc dzisiaj dam mu 4*. Zdaję sobie sprawę, że zapach jest bardzo indywidualną kwestią i niektóre osoby będą nim zachwycone. Ja niestety nie zaliczę się do grona fanów.

Jako że któregoś miesiąca testowałam kosmetyki z serii Quenn to padło też na balsam. Jako fanka słodkich zapachów od razu trafił do mejego koszyka. Produkt dostęp y w sklepach Biedronka. Kosztuje ok 15 zł. Produkt zapakowany w 200 ml dość masywnej plastikowej tubie z zamknięciem czarnym typu klik. Opakowanie Jak na czekoladę przystało w odcieniach brązowych. Konsystencja dość gęsta, to też trzeba się mocno siłować z tubą, aby coś wycisnąć . Pomimo gęstości balsam rozprowadza się lekko, sunie po skórze bez problemu. Schnie raczej szybko, jednak pozostawia warstwę lekko tłustą. Balsamy używam na noc, wiem mi osobiście to nie przeszkadza. Przez noc ładnie się wchłania w całości. Posiada zapach słodkiej czekolady, relaksuje i koi zmysły. Uwielbiam go wąchać. Po kilkukrotnym użyciu śmiało mogę powiedzieć, że skóra jest w pełni nawilżona I gładka w dotyku. Dodatkowo w swym składzie ma masło kakaowe i shea, więc są to świetne składniki nawilżające.

Balsam kupiłam na podstawie dobrych doświadczeń z innymi kosmetykami tej firmy. Niestety w tym przypadku zawiodłam się. Balsam ciężko się rozprowadza , nie nadaje się na szybkie użycie przed wyjściem. Drugim minusem jest zapach. Używałam wielu kosmetyków o zapachu czekolady i rzeczywiście pachniały one czekoladą. Balsam pachnie bardziej jak wyrób czekoladopodobny. Jestem zdecydowanie na nie.

Balsam dostałam w prezencie i bardzo się ucieszyłam, bo jeszcze nie miałam okazji stosować kosmetyków Body Queen, a także jestem ogromną wielbicielką słodkich zapachów, w szczególności jeśli chodzi o balsamy do ciała. Pierwszy "niuch" niestety mnie trochę odrzucił ze względu na swoją chemiczność. Czuć, że to sztuczny zapach i do tego intensywny, długo utrzymujący się na skórze. Jak już się do niego przyzwyczaiłam to było w porządku. Konsystencja balsamu jest zbita, gęsta i treściwa. Osobiście uważam, że bardziej pasowałoby tu opakowanie w formie słoika, bo wyciskanie kosmetyku z tuby zwłaszcza, kiedy zużyłam go już połowę do łatwych nie należało. Pod koniec w ogóle graniczyło to z cudem i ostatecznie musiałam tubę rozciąć, by zużyć balsam do ostatniej kropli. Kolor balsamu - biały. Sama tuba prezentuje się "tanio" - wykonana z dość grubego (jak na tubę) plastiku, przez co mało plastyczna, oklejona naklejką z góry na dół, która w związku z użytkowaniem się odkleja, z niedomykającą się klapką zamykającą opakowanie. Skład jest krótki, ale naprawdę świetny. Jedyną rzeczą, do jakiej mogę się przyczepić to duża ilość substancji zapachowych, a poza tym jest masło shea, gliceryna, olej migdałowy, propanediol, masło kakaowe oraz witamina E. Balsam, jak na swoją treściwą formułę dobrze rozsmarowuje się na skórze i dość szybko wchłania pozostawiając lekką, ochronną warstwę. Nie wchłania się jednak do zera, więc myślę, że jest to kosmetyk przeznaczony raczej do stosowania jesienią i zimą, kiedy to skóra wymaga intensywniejszego odżywienia. Kosmetyki do pielęgnacji ciała stosuję najczęściej wieczorem po kąpieli. Dzięki temu balsamowi skóra utrzymuje odpowiedni poziom nawilżenia i ładny, zdrowy wygląd przez cały, kolejny dzień. Produkt nie podrażnił ani nie uczulił. Myślę, że warto go wypróbować chociażby ze względu na bardzo dobry skład i działanie, ale czy sama do niego wrócę? Na rynku jest na tyle dużo dobrych kosmetyków do pielęgnacji ciała, że ten balsam (jak dla mnie) ginie w tej masie i nie wybija się ponad przeciętność, więc raczej nie ;)

Balsam zamknięty jest w miękkiej tubie, łatwo wszystko zużyć do ostatniej kropli. Konsystencja jest lekka, nieco lepka, chwilę się maże po skórze ale potem ładnie wchłania. Całkiem dobrze nawilża. Nie jest zbyt wydajny niestety. Zapach jest z daleka bardzo ładny, jak wsadzimy nie w skórę robi się sztuczny i może męczyć. Jest to typowa budyniowa czekolada Na pewno nie używała bym go codziennie i bez przerw. Ale tak raz, dwa razy w tygodniu, z przerwami, jest przyjemnie i całkiem smakowicie xD Jest tani i dostępny w większości biedronek.

Intrygowała mnie ta marka kosmetyczna . Oferują oni naturalne składy w rozsądnej cenie no i nie ma problemu z tym , by będąc w Biedronce jakiś tam ich produkt sobie złapać . Balsam kupiłam w sumie ze względu na zapach bo dla mnie im słodszy zapach tym lepiej i milej mi się takiego produktu używa . Pokochałam ten produkt właściwie od pierwszego użycia i już wiem , że na jednej tubie to się u mnie na pewno nie skończy. Opakowanie wizualnie jest bardzo ładne . Czekoladowe odcienie , prosta grafika no i ta korona . Super. Tuba jest dość miękka ale biorąc pod uwagę konsystencję produktu uważam , że lepiej by było gdyby ten produkt był w słoiczku bo zdarza się , że muszę się czasem namęczyć z wydobyciem - szczególnie wtedy gdy potraktuje tym balsamem nogi i chcę natrzeć ręce wtedy ta tuba wyślizguje się a tu bierz i jeszcze dociskaj . Na szczęście zatyczka nie pęka chociaż kilka razy mi się zdarzyło , że nie chciała się domknąć... Skład naturalny w 98 % np masło kakaowe i shea i to wcale nie na szarym końcu składu a to bardzo dobrze. Balsam ma białą barwę i dość gęstą ale na szczęście nie toporną konsystencję . Pachnie szałowo. To najprawdziwsza woń czekolady bez nut plastiku czy chemii. Zapach słodki wręcz kulinarny , można nawet powiedzieć , że ulepkowaty ale ja takie uwielbiam . Jeśli ktoś jest bardzo wrażliwy na zapachy i takie słodkości wywołują migrenę to radzę omijać ten produkt szerokim łukiem. Ja takie jadalne uwielbiam więc się jaram . Co więcej zapach jest trwały bo wyczuwam go i do 4 godzin od aplikacji produktu na ciało z tym , że z czasem mocno łagodnieje i robi się taki bardziej kremowy ale ta czekoladowa nuta trwa w nim od początku do końca. Z aplikacją nie ma problemów chociaż radzę nie przesadzać z ilością może bielić ciało. Ale poza tym jest ok - rozprowadza się bez problemu , nie jest ani tępy ani oblepiający. Bardzo szybko się wchłania . Można go stosować nawet i bezpośrednio po depilacji . Zaraz po użyciu czuć zmiękczenie skóry oraz dobre nawilżenie ale jestem posiadaczką normalnej skóry jeśli chodzi o ciało więc dla mnie takie nawilżenie jakie daje mi ten balsam jest w zupełności wystarczające . Dodatkowo na poziom nawilżenia skóry nie narzekam przez cały okres w jaki ten produkt stosuje - nie jest to więc nawilżenie na chwilkę i super. Dodatkowo balsam lekko wygładza skórę a przy dłuższym użytkowaniu faktycznie zauważalnie ją zmiękcza . Wad nie widzę w nim żadnych - no poza tym , że się kiedyś skończy. Jeśli lubicie kosmetyki o zapachu czekolady zależy wam na dobrym działaniu nawilżającym idącym w parze z dobrym składem i bardzo rozsądną ceną to śmiało łapcie ten balsam . On naprawdę rozpieszcza tym czekoladowym aromatem.

kupiłam ze wzgledu na zapach- od pierwszego "niuchnięcia" w sklepie się zakochalam. niestety po posmarowaniu nie było tak różowo. mam wrazenie, że zapach się wzmaga, nie wietrzeje, jest intensywny, duszący, zawsze powoduje u mnie ból głowy. samo działanie na plus, bardzo dobrze nawilża, ale ten zapach jest nie do przebrniecia.

✅Balsam kupiłam w biedronce od marki body queen. Bardzo mnie skusił zapach czekoladowy, który naprawdę bardzo ładnie pachnie. ✅Konsystencja balsamu jest całkiem gęsta, dzięki czemu z łatwością można go rozsmarować po całym ciele. Dobrze się wchłania, jednak przez dłuższą chwile po aplikacji pozostawia delikatną warstwę. ✅Charakteryzuje się bardzo pięknym zapachem, co jest dużym plusem. Zapach jest delikatny i przyjemny. ✅Balsam czekoladowy nawilża skórę, wygładza, odżywia i nadaje zdrowy wygląd. Opakowanie to 200 ml tubka z zamknięciem na klik. Został kupiony za około jakieś 20 zł. Kupiłam jego po raz pierwszy i z przyjemnością będę po niego sięgać.