Nie tylko dla miłośników mocnego nawilżenia i lekkiej konsystencji, ale także dla osób szukających ukojenia po zabiegach dermatologicznych czy depilacji
Nawilżająca emulsja regenerująca jest drugim kosmetykiem, który miałam przyjemność stosować przez ostatnie tygodnie. Do marki Avene mam zaufanie, znam dobrze ich produkty i tak czułam, że ten kosmetyk też będzie fajny. Posiadam cerę suchą, wrażliwą, alergiczną, dlatego moja pielęgnacja musi być silnie nawilżająca a przede wszystkim bezpieczna.
Tę emulsję bardziej nazwałabym lekkim kremem. Emulsja bardziej kojarzy mi się z płynno-kremową konsystencją a tu mamy formułę nieco zbitą, nie spływa z dłoni, ale rozprowadza się po skórze bez problemu i dobrze wchłania. Nie pozostawia uczucia lepkości oraz pomaga zachować komfort i elastyczność skóry przez długie godziny. Pojemność to 40ml, cena około 65zł, co nie jest kwotą małą, ale na potrzeby testu stosuję go na różne partie skóry i różne potrzeby, aby wycisnąć z niego cały potencjał.
Dwa słowa o obietnicach z etykiety. Ma to być kosmetyk do skóry wrażliwej, podrażnionej w wyniku zabiegów dermatologicznych, laserowych, peelingów chemicznych, tatuaży. Ma przynosić ulgę w podrażnieniach, zmniejszać zaczerwienienia, wzmacniać barierę skórną, regenerować, długotrwale nawilżać - brzmi nieźle co? Obietnice są ściśle ukierunkowane na łagodzenie i wyciszanie skóry, co jest mi bardzo na rękę, bo jestem akurat w trakcie serii depilacji laserowej, po której skóra potrafi być zaczerwieniona, podrażniona, tkliwa. Obszary objęte depilacją (pachy oraz bikini) najpierw myję żelem z tej samej serii, po czym nawilżam tym kremem i czynność wykonuję 2x dziennie. Krem pomaga mi złagodzić zaczerwienienie skóry, zmniejszyć podrażnienie, wspomóc regenerację, nie odczuwam rozdrażnienia skóry, jest elastyczna, mięciutka i zachowuje komfort na długi czas. Ale nie stosuję go tylko po depilacji, tu mnie bardzo wspomaga, ale od małego dziecka borykam się także z problemem AZS i skóra często potrafi reagować podrażnieniem na tle alergicznym, jak również na wiatr, mróz, zmiany temperatur, bo przecież teraz sezon grzewczy. Smarowałam nim twarz w przypadku podrażnień na brodzie czy policzkach, szyi, dekolcie, aplikuję na moje wiecznie dotknięte alergią dłonie i tu mi bardzo pomaga - koi, wycisza zaczerwienienia, redukuje uczucie suchości, poprawia ogólny stan skóry, nawilża. W tym jest moim kompanem ratunkowym i na pewno nie pożałuję tych 65zł na ponowny zakup, kto ma AZS ten wie, że cena czasem spada na drugi plan i człowiek robi wszystko, aby sobie ulżyć. Ulżyć w czym? Ano w bólu, bo czasem naskórek nie wytrzymuje i po prostu pęka, robią się małe, ale bolesne ranki, skóra jest zaczerwieniona, reaktywna, piecze i jednocześnie swędzi, jest sucha a w miejscu zaognionym dużo cieplejsza. Brzmi niezbyt fajnie prawda? Właśnie dlatego, aby tego unikać lub szybko przynieść sobie ulgę - bez zastanowienia kupię ponownie.
Z innych kwestii doceniam miękkie, wygodne w użyciu opakowanie. Jestem w stanie bez problemu wycisnąć zamierzoną ilość, nic się nie rozlewa. Nie znajdziemy tu substancji zapachowych, więc ryzyko wystąpienia alergii jest znikome. Jakość kosmetyku broni się sama i w pewnym sensie rekompensuje mi dość wysoką cenę. Polecam, szczególnie wrażliwcom, osobom ze skórą atopową, reaktywną oraz po powierzchownych zabiegach dermatologicznych. Dla mnie to krem na 5 gwiazdek :-)
Zalety:
- lekka formuła, która łatwo się rozprowadza
- nie pozostawia uczucia lepkości
- nawilża na długi czas oraz niweluje uczucie suchości
- skóra jest elastyczna i komfortowa przez długi czas
- pomaga ukoić podrażnienia, zmniejsza zaczerwienienia, pobudza skórę do regeneracji (na przykład bardzo mi pomaga po depilacji laserowej)
- kosmetyk odpowiedni dla skóry wrażliwej, atopowej, reaktywnej
- nie zawiera substancji zapachowych
- wygodne opakowanie
- cena jest dość wysoka, ale jakość mi to rekompensuje
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
Otrzymałam w ramach testowania na Wizaz.pl