Hada Labo Tokyo Anti-wrinkle & Firming Sheet Mask Przeciwzmarszczkowo-ujędrniająca maska w płachcie

Z marką Hada Labo miałam okazję się poznać dzięki produktom wysłanym od Wizaż. Od tamtego czasu regularnie poluję na promocje tej marki. Tym razem przetestowałam maskę w płachcie, która ma działanie przeciw zmarszczkowe i ujędrniające. Po jednym zastosowaniu próżno szukać długotrwałych efektów. Natomiast sama maska jest bardzo dobra. Tkanina jest dobrej jakości. Esencji w produkcie jest odpowiednia ilość. Nic nie pozostaje, więc nie musimy się martwić że esencja nam się zmarnuje. Maska bardzo dobrze nawilża, napina, skóra po jej użyciu jest zrelaksowana ale jednocześnie napięta. Miałam po niej piękny glow. Super mi się sprawdziła. Myślę, że jeszcze do niej wrócę.

Maskę dostałam w prezencie, więc nie miałam pojęcia ile kosztuje. Nie jestem przekonana do produktów tego typu, bo mam wrażenie, że nic nie robią. Nie czytałam składu, tylko użyłam, tak po prostu, skoro już dostałam. Produkt znajduje się w saszetce, dokładnie tak jak inne produkty tego typu. Płat jest mozno nawilżony i miałam wrażenie, że będzie spływał i trochę tak było. Bardzo podobał mi się rozmiar płata, bo mam duże czoło i to właśnie na nim najbardziej potrzebuję działania przeciwstarzeniowego. Płat przykrył moje turboczoło w całości. Nie był też za duży na dole, bo bardzo tego nie lubię. Otwory na nos, oczy były w idealnych miejscach, ten na usta trochę za nisko, ale ułożyłam sobie i było w porzadku. Nie polecałabym ludziom z drobną twarzą, bo płat może być za duży. Produkt miałam na twarzy około 20-25 minut i jakież było moje zaskoczenie, kiedy po jego użyciu skóra wyglądała na zdrową, nawilżoną i zadbaną. Pierwszy raz produkt tego typu miał jakieś działanie. Podejrzewam, że gdyby używać go co dwa- trzy dni mogłby dać fajne efekty. Ja jestem bardzo pozytywnie zaskoczona i z pewnością będę wracać.

Maskę kupiłam z ciekawości w cenie promocyjnej - niecałe 10PLN - więcej niż zwykle, ale lubię tę serię. Postanowiłam więc spróbować w komplecie z jej nawilżająco-rozświetlającą siostrą. Na plus: + ciekawa esencja, wodno-żelowa, ale dość gęsta, łatwo się rozprowadza - dość śliska w odczuciu, ale od razu zmiękcza i uelastycznia, szczególnie poza płachtą na szyi + płachta jest mocno nawilżona + bardzo duży nadmiar starczy na szyję i dekolt lub na następny dzień + nie czuć charakterystycznego mocnego zapach kwasu hialuronowego + w opakowaniu widać, że esencja ma przejrzysty żółty kolor +/- opakowanie z nacięciem ułatwiającym otwarcie, ale trzeba się trochę siłować + szata graficzna saszetki przyciąga uwagę, saszetka jest kompaktowa + płachta nie wysycha szybko a jak wysycha nie odpada, tylko jakby wpija się w skórę długo bez uczucia nadmiernego ściągnięcia + rewelacyjne działanie nawilżająco-zmiękczające - skóra jest napompowana, miękka i elastyczna - praktycznie nie wymaga kremu i efekt ten utrzymuje się długo + skóra nie lepi się po nałożeniu esencji + daje przyjemne uczucie chłodzenia nawet bez trzymania jej uprzednio w lodówce + mimo mocnego złożenia w kosteczkę, maska łatwo się rozprostowuje + cena promocyjna jest adekwatna do jakości + biodegradowalna płachta Na minus: - płachta jest dość sztywna i niezbyt przyjemna w odczuciu, aż dziwne że jest rodem z Japonii - produkt tylko licencjonowany ale wyprodukowany w EU, co ponoć ma znaczenie w przypadku tej marki - skład mógłby być lepszy, wrażliwców może podrażniać - na etykiecie producent chwali się retinolem a w składzie mniej aktywna jego forma (ma to plusy i minusy, z retinolem nie można by jej było stosować na dzień) - mimo nacięć bocznych otwór na usta i nos wypada mi na brodzie a mam podłużną owalną twarz, jest też bardzo duży, więc ciężko go zasłonić np. płatkiem pod oczy Reasumując, jeżeli ktoś trafi w kształt maski, będzie to ślepy traf, bo maska w działaniu jest nietypowa, ale rewelacyjna. Polecam spróbować. Oczywiście w promocji. W odczuciu nie wiele się różni od swojej nawilżająco-rozświetlającej siostry, więc nie ma większego znaczenia, którą wybierzemy.