Missha Mascure Nutrition Sheet Mask ,Propolis Odżywcza maska w płachcie `Propolis`

Maska Missha Mascure Sheet Mask Propolis to dla mnie jedno z tych kosmetycznych odkryć, do których się wraca, bo po prostu działają. Nie obiecują spektakularnych efektów, nie krzyczą z opakowania – ale robią dokładnie to, czego oczekuję od dobrej maseczki w płachcie: łagodzą, nawilżają i przywracają balans skórze. Stosuję je wieczorem, jako uzupełnienie mojej rutyny. Po maseczce nakładam bogaty, ale nie ciężki krem okluzyjny, który zamyka wszystko, co dobre. Płachta wykonana jest z cienkiego, elastycznego materiału, dobrze dopasowuje się do twarzy i nie odkleja się w trakcie. Ma naturalny kolor (co dla mnie jest dużym plusem – nie przepadam za barwionymi czy wzorzystymi maskami). Nasączenie esencją jest obfite, ale nie tak, by coś z niej spływało. Po zdjęciu maski esencja łatwo się wchłania, nie zostawia lepkości, nie zapycha. Skład bazuje na propolisie – znanym ze swoich właściwości łagodzących i regenerujących – oraz substancjach nawilżających (jak gliceryna, betaina czy alantoina). W praktyce? Skóra jest ukojona, elastyczna, nawilżona. Dla mnie działa najlepiej wtedy, gdy cera potrzebuje wyciszenia – np. po dłuższym dniu, zmianach temperatury czy po nieprzespanej nocy. Zapach? Delikatny, przyjemny, ledwo wyczuwalny – nic nie drażni, nie zostaje na skórze. Opakowanie klasyczne, schludne, ale jak każda maska w płachcie — generuje plastikowy odpad. Przy częstym stosowaniu to warto mieć na uwadze. Maska kosztuje około 12–15 zł. Kupiłam ją online w Douglasie, ale jest również dostępna w Hebe i innych drogeriach internetowych. Jak na maseczkę jednorazową, cena nie jest najniższa, ale biorąc pod uwagę działanie – uważam, że jest adekwatna. Czy skóra wygląda młodziej? Może nie w sensie „ujędrniona i napięta”, ale zdecydowanie zdrowsza, spokojniejsza, bardziej promienna. I to jest efekt, którego oczekuję. Podsumowując, Missha Propolis to maseczka, która realnie łagodzi i nawilża skórę. Nie robi show – ale robi robotę. Chętnie wracam.