Benton Goodbye Redness Centella Mask Pack Łagodząca podrażnienia maska

Moja sucha wrażliwa skóra bardzo się z nią polubiła. Sięgam po nią często przed większym wyjściem, imprezą. Maseczka jest dobrze nasączona esencją, jest dobrze wycięta. Materiał dobrze przylega do skóry. Co do działania to świetnie koi skórę, przynosi jej ulgę, zmniejsza zaczerwienia. Daje delikatne uczucie chłodu. Nawilża. Nie pozostawia tłustej warstwy. Przystępna cena. Zapachu praktycznie brak. Wchłania sie dosyć szybko. Konsystencja lejąca.

Po maskę z centellą marki Benton sięgam gdy potrzebuję regeneracji skóry. Przede wszystkim gdy moja cera ma okres większego wysypu i jest podrażniona. Świetnie łagodzi oraz nawilża. Co dla mnie ważne, esencja z produktu szybko się wchłania i skóra po nie klei się. Tkanina jest dobrze wycięta, dobrze przylega do twarzy, nie zsuwa się. Maska jest przystępna cenowo.

moja cera: mieszana ze sklonnoscia do niedoskonalosci, sklonna do podraznien opakowanie: klasyczna maseczka w plachcie, dobrze nasoczona, dobrze wycieta (nie za mala, nie za dzua:) zapach:praktycznie brak dzialanie: to jest maseczka, ktora przede wszystkim daje ukojenie skorze oraz dobrze nawadnia. Ocena: 4/5 to jest bardzo dobra maseczka, ktora sotusje na 2 dni przed ajkism wielkim wyjsciem lub kiedy moja cera ma gorszy czas i nie wiaodmo czego konkretnie potrzbuje Oplaca sie kupowac te maseczki w zestawie 10 szt np. na notino

Jako fanka warkoty azjatyckiej uznałam że muszę mieć tą maseczkę. Jestem posiadaczką cery suchej wrażliwej z przebarwieniami, więc obietnice producenta o niwelowaniu zaczerwienień zadziałały że kupiłam ją. Maseczka jest świetnie nasączona, do tego stopnia że po upływie czasu trzymania jej na twarzy resztę esencji z opakowania wklepuję w skórę twarzy. Maseczka nie posiada zapachu, jak i nie powoduje efektu ściągnięcia czy pieczenia. Skóra po maseczce jest nawilżona, rozświetlona, efekt rozświetlenia jest nieziemski do tego stopnia że jest efekt glass skin. Po maseczce nakładam jakiś krem nawilżający i rano budzę się z buzią promienną, moje niedoskonałości są zredukowane a przebarwienia rozświetlone.

W składzie kosmetyku znajdziemy wyciąg z wąkroty azjatyckiej. Maska jest bardzo dobrze nawilżona, ładnie przylega do twarzy. Łagodzi podrażnienia, zmniejsza zaczerwienienie, nawilża, cera jest w lepszej kondycji po jej użyciu.

Jest to produkt, który spełnia obietnice, a to nie zdarza się wcale tak często ;-) Maska świetnie dolega do twarzy i na niej zostaje, to chyba pierwsza taka maska, jaką miałam okazję używać. Tego typu produkty zwykle nasączone są śliskim żelem i spływają z twarzy. Tu też konsystencja jest żelowa, ale dobrze trzyma się twarzy. Jest też dobrze dopasowana, nie za mała, nie za duża, taka akurat. Maska faktycznie łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia, a także uczucie rozgrzania twarzy. Nie całkowicie, ale zdecydowanie widać różnicę. Nadmiar maski można używać jako serum. Szybko się wchłania, nie lepi, nadaje się pod krem i pod makijaż. Świetny produkt, godny polecenia.

Świetna maska! I mam wrażenie, że najlepszą od Bentona. Ostanio maski tej marki bardzo mnie rozczarowują, głównie przez zmianę materiału z jakiego zmsa wykonane płachty, ale ta nadal trzyma poziom. Płachta jest miękka, cienka i dobrze przylega do skóry. Dzięki swojej strukturze dobrze chłonie esencję, więc nie nakładam na skórę suchej chusteczki. Esencja jest lekka i od razu po nałożeniu przynosi ulgę podrażnionej skórze. Szybki się wchłania, ale to zależy od tego, jak bardzo przesuszona jest skóra. Po kilkunastu minutach z maską skóra jest nawilżona, ukojona i taką odprężona. Maseczka rozprawia się ze stanami zapalnymi wywołanymi trądzikiem, łagodzi pieczenie przy uszkodzonej barierze hydrolipidowej, niweluje zaczerwienienia i po prostu dobrze nawilża skórę. Polecam ją właśnie przy takich przypadłościach. Fajnie jest mieć kilka opakowań zawsze w pogotowiu, chociaż nie ukrywam, że przydałaby się cała butelka esencji lub nawet serum właśnie z tej serii.

Stosuję regularnie maski w płacie, testowałam wiele, mam swoje ulubione produkty. Bardzo lubię maski nawilżające, łagodzące, przeciwstarzeniowe Benton. Mam skórę skłonną do niedoskonałości, w trakcie kuracji dermatologicznej, nadmiernie przesuszoną i podrażnioną. Z powodu przesuszenia i podrażnienia na skórze pojawiają się niedoskonałości. Po użyciu maski w płacie znikają. Maska jest dobrze dopasowana do twarzy, nie jest przesadnie nawilżona, nic nie spływa. Działa. Mocno nawilża i łagodzi podrażnienia. Moja skóra jest wypełniona, pełna blasku, nawodniona. Stosuję maskę w płacie najczęściej raz w tygodniu i taka częstotliwość się dobrze sprawdza. Jest to jeden ze skuteczniejszych produktów. Po zdjęciu maski, resztę wmasowuję w skórę i nakładam krem. Kupuję często w promocji i cena jest bardzo przystępna. Polecam. Warto.

Uwielbiam markę Benton. Ich kosmetyki są dopracowane w 100%, zawierają innowacyjne, bardzo dobrej jakości składniki, które zwyczajnie dają oczekiwane efekty. Maseczka z wąkrotą azjatycką to cudowne rozwiązanie dla cer tłustych, ale i mieszanych (sama jestem posiadaczką tego drugiego typu). Po użyciu skóra jest widocznie ukojona, bez jakichkolwiek zaczerwienień. Wypryski również się załagodziły. Podkład rano był jak najbardziej zbędny ;) Jestem ciekawa jak dobre da efekty regularne stosowanie tych maseczek lub zakupienie innych produktów z wąkrotą. Polecam.

Nareszcie udało mi się na nią trafić po miesiącach polowania na stronie Skin79! Przeczytałam na jej temat mnóstwo pozytywnych opinii, zwłaszcza w tym miejscu :) Na wstępie zaznaczę, że przed jej zastosowaniem nie miałam skóry podrażnionej, zaczerwnienionej czy z rumieniem, więc nie mogę jej ocenić pod tym kątem. Jedyne,co mojej cerze dolegało to kilka zaognionych zaskórników otwartych i przebarwienia po nich. Maska wykonana jest z cienkiego (ale nie tak cienkiego jak maska ślimakowa od Bentona) materiału w białym kolorze. Jest mocno nasączona esencją i bardzo dobrze się rozkłada i przylega do twarzy. Podczas jej stosowania nie odczułam żadnego dyskomfortu, pieczenia czy mrowienia. Nadmiar esencji z tkaniny wklepałam w twarz, szyję, dekolt i ramiona, a ten, który pozostał w saszetce posłużył mi jeszcze do pielęgnacji na dwa kolejne wieczory. Skóra na drugi dzień rano była nawilżona i rozświetlona, ale nie zauważyłam jakiegoś szczególnego rozjaśnienia przebarwień po niedoskonałościach czy redukcji tych zaognionych. Były delikatnie uspokojone, ale spodziewałam się lepszego efektu po komentarzach przeczytanych wcześniej. Szczerze mówiąc to maska ślimakowa lepiej sobie radzi na mojej skórze z niedoskonałościami. Kupię ją ponownie,bo chciałabym ją zastosować np. po opalaniu, kiedy skóra jest faktycznie podrażniona i sprawdzi, jak sobie wtedy poradzi, ale na dziś nie jestem zachwycona jej działaniem, jak inne recenzentki,bo tak naprawdę nie wywołała u mnie efektu "Wow" ;) Może kiedyś.

Kupiłam ją w hebe w cenie około 12 złotych, użwyłam regularnie co tydzień przez ponad miesiąc. Cera była świetna, zero rumienia, pozostałe w opakowaniu serum wrolowywałam w skórę jeszcze kilka dni po samej masce. Co do płachty, świetnie przylega do twarzy i jest ona jedną z niewielu mask na tkaninie które toleruję. Teraz testuję żel z tej samej serii, ponieważ nie mogę nigdzie dostać maski. Dostępność jej jest niestety wielkim minusem. I cena poza promką w hebe - 35 pln, trochę za dużo.

Dla szukających ukojenia przy trądziku różowatym, produkt może spowodować efekt odwrotny do zamierzonego. Mam już opracowaną dość długą listę swoich "triggerów" kosmetycznych po których moja twarz reaguje. Ten skład wydawał się bezpieczny, niestety moja twarz po nim "zapłonęła" a efekt tak mocnego podrażnienia spotyka mnie już bardzo rzadko. Pewnie maska jest dobra dla całej reszty rodzajów cer ale uczulam osoby z trądzikiem różowatym, tym bardziej że sama nazwa i oprawa graficzna wydaje się być skierowana również do osób z tym problemem

Kupiłam maseczkę Goodbye Redness Centella Mask przy okazji zakupów internetowych, w promocyjnej cenie. Ostatnio zauważyłam u siebie przesuszona skórę i wysyp niedoskonałości, w dodatku mam AZS co potęguje swędzenie i prowadzi do majstrowania przy zmianach skórnych, szukałam ukojenia i pomyślałam, że to jest właśnie czas by wypróbować tę maseczkę. Produkt mamy w białym opakowaniu z nadrukiem imitującym pryszcza. Sama płachta jest bardzo dobrze docięta i nasączona emulsją. Zgodnie z obietnicami producenta maseczka ta ma być antybakteryjna i wspomagać gojenie się drobnych ran, tego działania nie mogę w tym momencie potwierdzić bo to dopiero moje pierwsze opakowanie. Za to mogę przypisać jej działanie kojące podrażnienia i minimalizujące swędzenie skóry, ukoiła w bardzo dużym stopniu moja skórę atopową. Dodatkowym plusem jest nawilżenie i rozjaśnienie skóry po jej użyciu. Czuję, że będę do niej wracać.

Maseczka jest bardzo przyjemna w użyciu. Płachta mocno nawilżona, w opakowaniu zostaje dużo esencji (polecam użyć ją na szyję i dekolt). Mocno nawilża, wyrównuje koloryt. Po jednym użyciu nie zauważyłam, żeby łagodziła podrażnienia. Mimo to jest dobrym produktem. Cena w promocji jest bardzo przystępna.

Maseczka jest dobrze docięta, fajnie się dopasowuje do kształtu mojej twarzy. Materiał jest dobrze nasączony, przy ściganiu nadal jest wilgotny. Przy nakładaniu występuje przyjemne uczucie lekkiego chłodu, orzeźwienia. Maseczka dobrze trzyma się na twarzy, nie zsuwa. Skóra nie jest po niej podrażniona, nic nie piecze i nie drażni a co najważniejsze twarz się nie lepi i nie klei. Zapach jest praktycznie nieodczuwalny, bardzo delikatny. Po jednym użyciu są lekkie, ale już zauważalne efekty łagodzenia. Po kolejnych użyciach jest jeszcze lepiej. Jedną z moich ulubionych maseczek w płachcie. Cena 13 zł bez promocji, czasem idzie ja dorwać za niecałe 9 zł Polecam, kupię ponownie jak najbardziej!

Maseczkę dorzuciłam przypadkowo do koszyka w trakcie zakupów w drogerii internetowej. Ostatnimi czasy chętniej sięgam właśnie po maski w płachcie. Producent tego oto okazu całkowicie spełnia swoje obietnice. Skóra po jej użyciu jest taka uspokojona, wyciszona, załagodzona. Dodatkowo jest przyjemnie miękka i nawilżona. Na uwagę zasługuje również fakt, że bardzo dobrze trzyma się skóry dzięki czemu mogę w niech chodzić i się czymś zająć, nie tylko leżeć :)

Maseczki w płachcie nie są moimi ulubionymi. Phi! Ja chyba lubię je wszystkie po prostu: glinki, algi, płachty, kremowe.... Używam w zależności aktualnych potrzeb skóry. A także pośrednio na wybór ma wpływ też aktualny nastrój. Bo przecież maseczka może też poprawić humor, prawda? Benton to marka, którą ciągle eksploruję. Znałam ją wcześniej, ale nie miałam sposobności zapoznać się bliżej z żadnym produktem. Swoją przygodę rozpoczynam więc z maseczkami w płachcie, choć już wiem, że chętnie sięgnę i po inne produkty. Obok maseczki Goodbye Redness nie mogłam przejść obojętnie. Dlaczego? Zachwyciła mnie składem, a będąc bardziej precyzyjną: wysoką zawartością składnika, który działa cuda na skórze: Wąkrota Azjatycka. Woda z wąkrotki znajduje się tu na pierwszym miejscu w składzie, mamy więc jej stosunkowo dużo i jest szansa na jej realne zadziałanie. Oprócz tego promotory przenikania składników aktywnych, wyciąg z wąkroty azjatyckiej, inne wyciągi oraz hialuronian sodu. Skład jest stosunkowo krótki w porównaniu do innych maseczek tego typu, ale wydaje się wartościowy. I ja tę wartość naprawdę odnajduję! Maseczka przynosi zauważalne efekty już po zdjęciu płachty. I, co ważniejsze, te efekty utrzymują się dłuższy czas. Nie mam co prawda cery ultrawrażliwej i pernamentnie zaczerwienionej, ale borykam się z okresowymi podrażnieniami, zaczerwienieniami i uwrażliwieniem (stąd moja miłość do Centelli :). Skóra jest ukojona, podrażnienia złagodzone, a zaczewienienia? W moim przypadku praktycznie wyeliminowane. To efekt wow zaraz po usunięciu płachty. Oprócz tego cera jest rozjaśniona, a jej koloryt wyrównany. Cudeńko ! Oczywiście po pewnym czasie ten szalony efekt wizualnie nieco przemija, ale stan ukojenia, złagodzenia, nawiżenia i komfortu utrzymuje się dłuższy czas. Mam w zwyczaju serwować sobie maseczki porą wieczorną, więc obserwuję stan skóry na drugi dzień. W tym przypadku skóra była w bardzo przyzwoitym stanie, ciągle w strefie komfortu, satysfakcjonująco nawilżona. Absolutnie nie miałabym nic przeciwko posiadaniu w swojej pielęgnacji takiego serum Goodbye Redness, które działałoby jak ta maseczka :) Wspomnę jeszcze słówko o samej płachcie i aplikacji. Płachta wykonana z grubej tkaniny, jest fenomenalnie nasączona. Przedziwnie złożona- naprawdę w misterny sposób i nieco trudno było mi ją rozłożyć. Ale nie było żadnego ryzyka jej uszkodzenia. O dziwo! Była w miarę dobrze dopasowana do mojej twarzy, co chyba zdarzyło mi się po raz pierwszy w życiu :) Dobrze przylegała do skóry w zasadzie wszędzie, również w miejscach problematycznych, tj. w strefie pod oczami. Aplikacja była bardzo przyjemna- producent zaleca 10-20 minut, ja pokusiłam się o 30 ze względu na satysfakcjonujące nasączenie płachty. Grubość płachty oraz dobre nasączenie pozawalało na uzyskanie efektu bardzo łagodzącego i kojącego. Zdecydowanie będę do niej wracać. Chętnie przetestuję też inne maseczki od Benton.

Dałam tej masce 3 podejścia i niestety zawiodłam się za każdym razem. Zacznę od tego że kupiłam ją na promocji w Hebe po wychwalających opiniach internautów ,jako że jestem posiadaczką cery naczynkowej i mieszanej obecnie bez żadnego trądziku sądziłam że da ten efekt ukojenia i zmniejszenia zaczerwienienia jednak nie stało się zupełnie NIC. Może mam jakąś dziwną skórę ale ta maska nie robi nic według mnie, cena też wysoka. Daje 1 gwiazdkę bo nawet nie nawilża.