Revlon ColorStay, Longwear Makeup for Combination/Oily Skin SPF 15 Podkład do twarzy cera tłusta/mieszna (nowa wersja)

Ten podkład to dla mnie totalny hit. Wygląda cudownie na skórze, w ogólnie nie ciężko, wręcz lepiej niż niektóre kremy bb (dla mnie lepiej niż fioletowa wersja mishy). Oczywiście nie jest to efekt drugiej skóry, widać, że ma się makijaż, ale jest to naprawdę ładny efekt, nie taka maska. Można go trochę budować, przy czym krycie jest średnie w stronę do mocnego, super sobie radzi z zakrywaniem zaczerwienień (mam trądzik różowaty), a nawet w dużym stopniu przebarwień. Cudownie się rozprowadza zwilżoną gaąbeczką, mega równomiernie, nie daje typowego matowego efektu, bardziej satynowy. W ogóle nie podkreśla suchych skórek co czyni go idealnym dla skóry mieszanej, wiem co mówię, bo mam taki problem na policzkach, za to moja strefa T jest niesamowicie tłusta i tam też super sobie radzi, oczywiście przypudrowany. Dobrze współpracuje z różnymi kolektorami i bronzerami. Nie jest aż tak trwały jak opisuje to producent, bo przy mocniejszym potarciu się ściera, ale nie znika samoistnie z twarzy. Mam oliwkową karnację i odcień 180, nie jest on idealnie dopasowany, ale jest to neutralny odcień i ujdzie. Pompka też świetna, da się wycisnąć nie całą, a nawet malutką ilość. Dla mnie ten produkt to istne cudo.

Podkład bardzo dobrze sprawdza się przy cerze tłustej i mieszanej. Ma średnio-matowe wykończenie, które pomaga zredukować świecenie się skóry przez kilka godzin. Jest dość trwały jak na drogeryjny produkt – dobrze trzyma się przez większość dnia, nie wymaga częstych poprawek. Krycie jest średnie, ale można je budować, nie tworząc efektu maski. Podkład dobrze stapia się ze skórą, nie zapycha porów i nie powoduje uczucia ciężkości. Dodatkowo ma filtr SPF 15, co daje dodatkową ochronę przeciwsłoneczną. W mojej codziennej pielęgnacji to niezawodny wybór, zwłaszcza gdy zależy mi na trwałości i naturalnym wyglądzie. W Rossmann czy w internecie w promocji za 22 złote.

Jest to podkład myślę z tych mniej popularnych bo dostałam go w prezencie ponad rok temu i została mi tylko niewielka jego ilość ale nigdy wcześniej o nim nie słyszałam bo znam markę Revlon bo to marka ponadczasowa ale nigdy wcześniej nie stosowałam podczas makijażu fluidów tej marki ale po stosowaniu często i dość grubo i dość dawno temu dodam teraz opinię i będzie ona pozytywna ale nie do końca bo wspomniałam że musiałam aplikować dość sporą ilość produktu aby pokryć skórę twarzy ale i szyi zwłaszcza na ważniejsze okazje a z racji tego że mam dość spory problem z przebarwieniami i niedoskonałościami różnego rodzaju to muszę zużyć go więcej niż powinnam w moim przypadku więc nie jest on moim zdaniem wydajny ale konsystencja jest odpowiednia,lekko płynna i aplikuje się go bez problemu ,wtapia się w prawidłowy sposób i nie tworzy maski więc uważam ten podkład w kilku fajnych odcieniach do wyboru za dobry kosmetyk jeżeli sprawdzi się na waszej skórze.

Revlon ColorStay Longwear Makeup for Combination/Oily Skin to prawdziwy hit! Podkład ma świetne krycie, które można budować, a jednocześnie wygląda bardzo naturalnie. Długo się utrzymuje, nawet przez cały dzień, bez świecenia i ścierania się. Konsystencja jest lekka, łatwo się rozprowadza i idealnie dopasowuje do skóry. Dodatkowy plus za to, że nie zapycha porów i kontroluje sebum, dzięki czemu moja cera wygląda świeżo i matowo przez wiele godzin. Idealny podkład dla skóry mieszanej i tłustej – nie zamieniłabym go na żaden inny.

Na pierwszy rzut oka, elegancka szklana buteleczka z wygodnym atomizerem, która wygląda jak coś, co powinno być na półce u makijażowego maniaka. No, ale wiadomo, liczy się wnętrze, a nie tylko opakowanie. Miałam odcień 250 Fresh Beige, który jest idealny na zimę, gdy moja cera bardziej przypomina ser feta niż złocistą plażę. Odcień jasny, ale nie trupio blady, złoty środek dla bladolic. Aplikacja? Konsystencja emulsji, która sunie po skórze jak masło na ciepłym toście. Ale uwaga: jeśli chcesz pełne krycie, to nie jest podkład z kategorii jedna pompka załatwia sprawę. Trzeba troszkę cierpliwości i kilka warstw, by przykryć wszystkie drobne niespodzianki na twarzy. Producent obiecuje matowe wykończenie i kontrolę sebum. No i muszę przyznać, faktycznie matowi, ale nie tak, że czujesz się jak pustynia. To bardziej elegancki mat z odrobiną życia. Pory? Znikać nie znikają, ale podkład ładnie je wygładza, dzięki czemu stają się mniej widoczne. Ten podkład jest jak dobry serial, wciąga i trzyma do końca. Po kilku godzinach w biegu (czytaj stresujący dzień w pracy + szybki spacer w mżawce z parkingu) wciąż wyglądał świetnie. Jest serio odporny na pot, wilgoć i dotyk. Można się poprzytulać do szalika albo podłożyć głowę na dłoni i makijaż zostaje tam, gdzie powinien, na twarzy, a nie na wszystkim dookoła. Minusy? Cóż, etykiety z butelki odpadają po miesiącu, co trochę psuje estetykę, ale umówmy się, opakowanie to nie wszystko. Mimo, że konsystencja jest świetna, to dla pełnego krycia trzeba się trochę napracować, co może irytować, jeśli rano śpieszysz się do pracy. Podsumowując: Revlon ColorStay Longwear Makeup to podkład, który spełnia swoje obietnice: matuje, wygładza, nie zapycha, i co najważniejsze, trzyma się twarzy jak przyklejony. Dla cery tłustej i mieszanej to jak oddech świeżego powietrza. Czy to miłość od pierwszego wejrzenia? Może nie, ale na pewno coś, co zasługuje na miejsce w kosmetyczce, zwłaszcza jeśli szukasz podkładu na codzienne wyzwania.

Tego podkładu używam od kilku miesięcy w odcieniu 150 buff. Jestem w szoku, że za taką cenę można dostać tak dobry podkład.W swoim życiu przetestowałam ich wiele, ale czegoś takiego jeszcze nie było. Moja cera: mieszana, trądzikowa, skłonna do zapychania, do podrażnień i przesuszeń, ogółem mówiąc trudna. Z podkładami mam najczęściej następujące problemy: - nie trzymają się (ścierają się) - za mocno/szybko się wyświecają - podkreślają przesuszenia na mojej skórze i wypryski - nietrafione kolory Jest to pierwszy podkład, który spełnia moje prawie wszystkie oczekiwania. Ma piękny kolor (pasuje idealnie do bardzo jasnej karnacji z neutralno-ciepłym podtonem), trzyma się nienaruszony cały dzień, nie wyświeca się i za razem nie podkreśla zbyt mocno suchości. Wiadomo, nie ma co oczekiwać że podkład zadziała jak pielęgnacja, mając przesuszenia mimo wszystko będzie je widać i magicznie nie znikną, ale nie podkreśla ich tak jak wszystkie inne podkłady :) Krycie określiłabym jako średnie w kierunku mocnego, ja wolę dodać korektora na niedoskonałości. Może nie wygląda jak druga skóra, ale to nie tego typu podkład. Może to jest to jedyne małe "ale" jednak nie udało mi się znaleźć jeszcze czegoś takiego ;) Jak już wspomniałam nie ma co oczekiwać cudów, musiałabym doprowadzić moją skórę do lepszego stanu. Ogółem mówiąc, przebija wiele droższych podkładów, jest rewelacyjny i napewno kupię ponownie.

Zawsze używałam 150 Buff w wersji do skóry tłustej. Kolor podkładu nie był idealnie taki, jaki potrzebowałam, ale dawał radę. Lubiłam ten podkład głównie przez to, że był jedynym, który rzeczywiście był w stanie się utrzymać na mojej bardzo tłustej cerze przez te 6-8 godzin. Dodatkowo był łatwo dostępny i w sklepach internetowych można było go kupić za jakieś 30 zł. Tak, potrafił zrobić maskę, a jego krycie nie było idealne, jednak przy mojej problematycznej cerze całkiem nieźle się sprawdzał i cały czas do niego wracałam. Niestety nowa wersja jest cieniem poprzednika. Kolor 150 Buff jest mam wrażenie ciemniejszy i o dziwnym tonie. Dodatkowo zupełnie nie trzyma mi się na twarzy, brzydko na niej wygląda, jakby nieświeżo, mimo że używam tego samego pudru i kremu co zawsze. Także ja już do Revlonu nie wrócę, szkoda mi tylko takiego bezpiecznego klasyka.

Pamiętam jeszcze podkład Revlon sprzed przeszło 15 lat. Był to zupełnie inny kosmetyk, wtedy słusznie porównywany do Double Wear od Estee Lauder. Nie posiadał pompki, miał gęstą konsystencję, zwierał alkohol, co było zawsze czuć po odkręceniu buteleczki. Krył świetnie i miał doskonałą trwałość. Nie był dostępny w pierwszej lepszej drogerii. Przez te wszystkie lata Revlon zmieniał formułę i skład. Nie zawsze po tych zmianach było dobrze. Odważyłam się jednak zakupić najnowszą wersję w Rossmannie w promocji za 39 złotych. Nie żałuję zakupu. Podkład ma pompkę, co jest bardzo wygodne. Ma świetną, raczej lekką konsystencję. Łatwo się rozprowadza na skórze. Ma średni poziom krycia. Można je co prawda budować, ale każda kolejna warstwa będzie tworzyć maskę. Podkład ujednolica koloryt cery. Jego trwałość określiłabym jako średnią. Nie powoduje niedoskonałości. Można powiedzieć, że jest to całkiem udana wersja, choć to już nie to, co 15 lat temu. Polecam paniom z cerą mieszaną.

Ten podklad to juz legenda. Na rynku od dawien dawna, po drodze nieco zmieniany, ale sama formula pozostaje wg mnie taka sama lub niemal identyczna, jak lata temu. Zmienialo sie za to opakowanie i to kilkukrotnie. Ten podklad jest jednym z moich ulubionych. Ma dobre krycie (choc nie jest ono pelne, raczej srednie z plusem), trzyma sie caly dzien na twarzy, pieknie wyglada, nie jest ciezki i ma bardzo ladne kolory. 150 Buff to klasyk, pasuje naprawde wielu osobom, w tym i mnie. ;) Kosmetyk ma bardzo przyjemna, kremowa konsystencje, dobrze sie rozprowadza i wtapia w cere, trzyma mat, nie splywa i nie wyciera sie. Jest to podklad do stosowania zarowno na co dzien, jesli ktos potrzebuje przynajmniej sredniego krycia, jak i na wielkie wyjscia. Nie zawiedzie Was, mozecie na nim polegac. Dodatkowy plus za SPF w skladzie. Zuzylam juz wiele opakowan na przestrzeni ostatniej dekady lub dluzej, zawsze do niego wracam i dopoki go produkuja, to bedzie moim hitem. ;)

Uwielbiam go, chociaż w normalnej cenie bym go najpewniej nie kupiła, dlatego używam go na szczególne okazje, bo bardzo dobrze kryje, cudnie się trzyma i nadaje skórze świetny wygląd.

W końcu po długich poszukiwaniach tego jedynego najlepszego podkładu udało się!! Znalazłam go! I jest to właśnie podkład ColorStay od Revlon. Może najpierw coś o mojej cerze: trądzikowa, tłusta, z rozszerzonymi porami. Podkład dorwałam na promocji w drogerii Hebe za 30 zł, nie ukrywam, że w cenie regularnej nie zdecydowałabym się na niego, nie lubię wydawać za dużo pieniędzy na kosmetyki, a tym bardziej gdy szanse na to, że mi się sprawdzą są 50/50. W tym wypadku absolutnie nie żałuję wydanych pieniędzy na ten kosmetyk. Buteleczka ładna, dość minimalistyczna a do tego sprawnie działająca pompka. Zapach neutralny, bo ani nie pachnie, ani nie śmierdzi i bardzo mi to pasuje. Do pokrycia całej twarzy używam 1,5 lub 2 pompki w zależności od krycia jakie chcę uzyskać. A no właśnie, co do krycia to jest ono naprawdę bardzo ładne, zaznaczę, iż posiadam liczne przebarwienia trądzikowe i ogólnie jestem dość czerwona na twarzy przez wypryski. Zupełnie nie czuję go na twarzy, jest bardzo komfortowy do noszenia w ciągu dnia i nie tworzy efektu maski. Trwałość to dla mnie najważniejsza kwestia, ale i tutaj się nie zawiodłam. Spokojnie wytrzymuje te 10 czy 12 godzin, oczywiście pod koniec dnia delikatnie się wyświeca, ale zawsze można go docisnąć gąbeczką, która wchłonie nadmiar sebum. Podkład nie waży się na twarzy. Ostatnio przez bite 3 godziny tańczyłam choreografię, byłam spocona jak nie wiem co, a makijaż dalej wyglądał pięknie. Muszę jednak dodać, że przed podkłądem na twarz nakładałam bazę Matte Primer od Rimmel (taka w białej tubce), podejrzewam, że bez bazy trzymałby się krócej.

Nie polubiłyśmy się z tego względu, że tworzy na twarzy tak nielubiany przeze nie efekt maski. Jest dość ciężki. Kryje świetnie już po drugiej warstwie. Na twarzy wygląda jednak sztucznie. Nie podoba mi się również zapach. Co mogę docenić? Opakowanie z pompką-super sprawa! I trwałość jest też dobra. Cały dzień bez poprawek. A moja skóra jest dość problematyczna, przetłuszcza się zwłaszcza w strefie T. Mam problem z rozszerzonymi porami, nierównomiernym kolorytem i powstawaniem niedoskonałości.

Moja skóra jest tłusta, zwłaszcza w strefie T. Mam problem z rozszerzonymi porami, nierównomiernym kolorytem i powstawaniem niedoskonałości. Dlatego od mojego podkładu pragnę dobrego krycia, lekkości, trwałości, wygładzenia, wyrównania kolorytu oraz zmatowienia. Nor wszystko daje mi ten produkt. Jest dość ciężki i tworzy na twarzy efekt maski. Dobrze kryje, to jego ogromną zaletą. Lecz brak lekkości mi nie odpowiada. Na plus wygodne opakowanie z dozownikiem.

To moje drugie starcie z tym podkładem. Pierwsze odbyło się parę lat temu i nie przypadliśmy sobie do gustu. Może nie potrafiłam go nakładać, może używałam nieodpowiednich kremów do twarzy — trudno powiedzieć. Jednak ostatnio odważyłam się z ColorStay spotkać ponownie :). Podoba mi się opakowanie — uwielbiam opakowania z pompkami! Wcześniejszy takiego nie miał, co bardzo mnie irytowało. Konsystencja taka pół lejąca — dla mnie idealna do rozprowadzania gąbeczką (ponieważ tę technikę upodobałam sobie najbardziej). Jedna cienka warstwa (3 pompki) starczy mi na pokrycie całej twarzy. Po położeniu jest matem, jednak gdy konturuje twarz, nie jest to tępy mat. Mnie odpowiada. I teraz ważna kwestia — mam skórę mieszaną, czasem bardziej tłustą — i ten podkład solo nie daje rady na dłużej niż 3-4 godziny. Z bazą wytrzymuje zdecydowanie dłużej - 8-9 godzin. Jak dla mnie jest to wystarczające i wiedząc, że mam problematyczną skórę, nie mam większych oczekiwań :). Nie zauważyłam, abym mnie zapychał. Bardzo dobrze zmywam makijaż po całym dniu (najpierw demakijaż płynem później szczoteczka soniczna) i nie zauważyłam, aby wpływał negatywnie na moją cerę. Na tę chwilę, się bardzo polubiliśmy :).