Lirene Dermoprogram Power of Plants, Peeling myjący `Rose` 

Produkt stosowałam na całe ciało. Posiada żelową konsystencję, nie stosowałam go codziennie. Ładnie pachnie, łatwo wydobyć go z tuby. Nie podrażnia, skóra po zmyciu jest dobrze oczyszczona i gładka. Jedyny minus to wydajność, mam wrażenie, że bardzo szybko się skończył. Raczej do niego nie wrócę

Zarówno róża francuska, jak i róża damasceńska w kontekście pielęgnacji skóry kojarzą się bardzo pozytywnie, więc w ramach poszukiwania nowego peelingu postanowiłam dać mu szansę, tym bardziej że był w Rossmannie promowany jako kompletnie nowy produkt, a w internecie nie były dostępne żadne recenzje. Opakowanie w kształcie klasycznej tuby jest przezroczyste i umożliwia kontrolowanie na bieżąco zużytej ilości kosmetyku. Liczba drobinek jest standardowa dla tego typu produktów tzn. nie za dużo i nie za mało. Konsystencję możemy podejrzeć przez transparentne opakowanie. Zapach utrzymany jest w stylistyce produktu (to znaczy kwiatowy z przewagą róży).  Na tyle opakowania jest napisane, że peeling działa "delikatnie" i tego rodzaju produkt otrzymujemy: zapewniający delikatne, niepodrażniające skóry złuszczanie naskórka. Niestety nie odczułam po nim "dogłębnego" nawilżenia, o którym wspomina producent, natomiast na szczęście nie odnotowałam także żadnych efektów niepożądanych w postaci wysuszenia czy wręcz podrażnienia. Informację o rodzaju produktu zapisałabym może w bardziej czytelny sposób (te wąskie litery wbrew pozorom potrafią się wtopić w bogate kwieciste tło), bo niekiedy łatwo o pomyłkę przy bardzo podobnej szacie graficznej kilku serii roślinnych składających się z większej liczby produktów. Peeling jest wegański i ma w składzie 96% składników pochodzenia naturalnego, więc może być doskonałą propozycją dla osób poszukujących delikatnego peelingu myjącego pozbawionego składników pochodzenia zwierzęcego. Prawdopodobnie nie zadowoli jednak wielbicieli mocnych i odczuwalnych peelingów. Cena jest zadowalająca, jednak wyłącznie w promocji.