OnlyBio Hair in Balance, Maska do włosów wysokoporowatych `Sweet Me(Lody)` 

Maska zamknięta została w plastikowym słoiku o pojemności 400 ml. Ma fajną, dosyć gęsta konsystencję, przyjemny zapach i białe zabarwienie. Aplikacja jej jest łatwa oraz przyjemna. Kosmetyk świetnie się rozprowadza oraz ładnie wchłania. Z wypłukaniem również nie ma najmniejszego problemu. Włosy zarówno na mokro jak i na sucho z łatwością się rozczesuje, nie zauważyłam aby w jakikolwiek sposób się plątały. Po wysuszeniu włosów pozostały one gładkie, lśniące i widocznie nawilżone. Negatywnych wpływów brak. Produkt jest wydajny z czego bardzo się cieszę.

Moje włosy są wysokoporowate. Do tego suche i puszące. Maseczka przyciągnęła mój wzrok w drogerii pięknym opakowaniem i kuszącym zapachem. Jest w konsystencji gęsta, dobrze nakłada się na włosy. Od połowy włosów aplikowałam i trzymałam około 3-4 minuty. Następnie spłukiwałam. Jeśli chodzi o efekty. Włosy są nawilżone, wygładzone, bardziej miękkie i błyszczące) Łatwiej się je rozczesuje. Zapach maski jest słodki, waniliowy. Opakowanie wygodne. Słoik dobrze się zakręca.

Szczerze zapowiedzi tej serii w necie mnie ominęły jakoś nie śledzę tik toka i nie wiedziałam, nawet że takie nowości Only Bio szykuje dopóki nie stanął przede mną stand z nimi w rossie. Wybrałam 2 produkty jednym z nich była powyższa maska. Cena spoko za cały słoik maski 16 czy 17zł. Opakowanie maski to plastikowy słoiczek z zakrętką o pojemności 400ml. Sam słoiczek to podobne opakowanie to masek z Only Bio, które znam ze stałej serii. Skusiłam się głównie z 2 powodów - zaciekawił mnie zapach i dobór olejów w masce, bo moje wysokoporowate włosy dobrze reagują na olej ze słodkich migdałów i olej słonecznikowy w maskach. Zapach mnie całkowicie mnie kupił - lody waniliowe pełną gębą, słodkie i takie jakie zazwyczaj są. Naprawdę udało im się ten aromat lodów oddać niemal w 100%, zapach przypadł mi do gustu. Co więcej na moich włosach po spłukaniu zapach utrzymuje się jeszcze tego samego dnia po myciu. Maska ma białą kremową formułę i przyjemnie aplikuje się na włosy, podczas aplikacji i wmasowywania w pasma moje włosy ją chłonęły, zazwyczaj starałam się aplikować maskę na jakieś 10-15 minut. Po tym czasie maska dobrze się wypłukiwała, nie zdarzyło się by maska podczas całego czasu używania obciążyła moje włosy, robiła przyklap. Jeśli chodzi o efekty - jak wspomniałam włosy mam suche, wysokoporowate, regularnie rozjaśniane. Bardzo się puszą, więc cieszy mnie w maskach duża zawartość olejów. Ta maska świetnie wygładza włosy, przy tym przyjemnie je zmiękczała, ładnie ograniczała puch i lekko dociążała, u mnie ten efekt dociążenia przyznam był średni szczególnie przy końcach, może tutaj liczyłam na większą dawkę dociążenia ale przyznaje, że tragedii nie było. Co więcej sprawiała, że włosy są bardziej podatne na stylizacje i nie puszyły mi się między myciami. Podsumowując pod względem samego produktu - fajny pomysł, nie miałam jeszcze takiej maski, fajnie urozmaica pielęgnacje szczególnie zapachem. Z efektów stosowania jestem zadowolona - ładnie zmiękcza, wygładza, włosy są błyszczące, ogranicza puch ale efekt dociążenia na końcach mógłby być lepszy w przypadku moich włosów. Nie mniej to naprawdę udana limitka, przygarnęłabym tą maskę na dłużej, aż żałuję, że wkrótce czeka ją denko.

Kosmetyki do włosów Onlybio zatrzęsły portfelami włosomaniaczek, gdy tylko się pojawiły. Pamiętam jak ciężko było wtedy upolować jakąkolwiek maskę czy odżywkę tego producenta. Potem była linia limitowana i kolejno: czarna, inspirowana słodyczami Wedla, tworzona za pomocą sztucznej inteligencji i w końcu ta. Muszę przyznać, że ta wedlowska bardzo podniosła poprzeczkę i nawet linia Sweet Me(lody) jej nie dorównuje. Jeśli chodzi o działanie to jest bardzo przeciętna maska, w niczym nie odbiega od innych masek Onlybio. Na plus, że ładnie dociąża, jeśli ktoś tego potrzebuje. wymieszana z olejem, jak proponuje producent, moim zdaniem już by obciążyła. Zapach rolady lodowej według mnie to takie lody waniliowo - kawowe. Jest przyjemny, ale wciąż kosmetyki wedlowskie na prowadzeniu. Co do szaty graficznej to również nie przebije grafik Wedla. Tamte były dopracowane, a tutaj mam wrażenie, że komuś się nie chciało. Do tego biała przestrzeń z napisami wygląda jak niedokończona grafika. Produkt najlepiej mi się sprawdza w metodzie OMO na pierwsze "O". Z równoległych wersji zapachowych, które wyszły razem z tą nie wybrałam niczego, ich zapachy mnie nie porwały.