Isana Uśmiech Robi Dzień Dobry, Maska w płachcie 

Maseczkę dostałam w prezencie do zakupów. Mam suchą i wrażliwą cerę, więc zawsze z ostrożnością podchodzę do nowych produktów. Płachta miała nadruk, czego się nie spodziewałam – były na niej kwiatki i kontur ust, co było miłym zaskoczeniem. Maseczka była dobrze wycięta, trzymała się twarzy, ale nie przylegała idealnie, jak druga skóra. Miała pachnieć owocowo, jednak zapach okazał się dziwny i sztuczny. Niestety, po nałożeniu maseczki już po minucie zaczęłam odczuwać delikatne szczypanie, które utrzymywało się przez cały czas jej noszenia. Mimo to nie zdjęłam jej, a po usunięciu płachty moja skóra nadal swędziała, nawet mocniej niż w trakcie użycia. Dopiero po zmyciu esencji świąd ustąpił. Co ciekawe nie wystąpiły żadne podrażnienia, wręcz przeciwnie został zrównoważony koloryt i zaczerwienienia zniknęły (miałam w paru miejscach przed maseczką). Tak więc maseczka wygładziła, złagodziła i ochłodziła moją skórę, jednak słabo nawilżyła – a to była jej ponoć główna właściwość. Po zmyciu esencji moja cera znowu stała się sucha, jak przedtem. Raczej nie skuszę się ponownie.

Maseczka jest mocno nasączona produktem i całkiem nieźle trzyma się buźki. Nie zjeżdża z twarzy jak to niektóre maski potrafią. Po zdjęciu twarz mocno się lepiła. Maskę zrobiłam wieczorem, pózniej ogladałam film. Film się skończył a nieprzyjemne uczucie wciąż pozostawało. Jakie było moje zaskoczenie rano. Skóra na twarzy wydawała się być nawilżona, jędrna i jakby bardziej zagęszczona. Totalny szok ! Jeden wielki minus za lepkość. Z Kolei jakbym zmyła resztki maseczki nie wiem czy byłby taki efekt rano. Mam mieszane uczucia jeśli chodzi o ten produkt. Niby efekt fajny ,ale czy na prawde trzeba męczyc się z tą lepkośćią , gdy rynek oferuje nam mnóstwo innych masek w podobnym przedziale cenowym.

Maskę dostałam w prezencie do zakupów w rossmanie i okazaniu karty rossnet. Przy kolejnych zakupach również ją otrzymałam- także miałam dwie. Maska jest mocno nasączona esencją, ładnie przylega, jest dobrze wycięta- bo to różnie bywa. Po jej nałożeniu czuję mega nawilżenie. Bardzo mi się podobają wzorki na tej masce i te wieeelkie usta :) Zapach ma bardzo ładny ale delikatny, skóra po niej jest nawilżona i wygładzona, lekko rozpromieniona. Zmarszczek ona nie zlikwiduje tak jak żaden inny kosmetyk.

Dodałam, więc pierwsza oceniam ;). Ale coś mi mówi, że chyba też ostatnia, bo maseczkę widziałam w drogerii tylko 1 dzień. To nawet nie wersja limitowana, bo te znacznie dłużej są dostępne, tylko taka okolicznościowa, tak bym to określiła. Była tylko przy kasach i szczerze to opakowanie nie zachęcało, ale to, że zawiera wyciąg z grejpfruta i owocowy zapach już tak. Liczyłam na grejpfrutową nutę, uwielbiam zapach tego owoca. Niestety, jak często bywa przy tym producencie maseczka pachnie nijako, nie czułam nic owocowego ani cytrusowego. I za to trója. Sama płachta to przezroczyta tkanina z wzorkami w kilku kolorach, co widać nawet na opakowaniu na rysunku tej pani i co w pierwszej chwili jakoś mi umknęło. I tu musiałabym powybierać losowo po jednym lub po kilka zdań o maseczkach Isany z innych moich recenzji, żeby opisać jej działanie, naprawdę. Działają prawie zawsze tak samo lub bardzo podobnie. Płachta jest bardzo mocno nasączona esencją. Po aplikacji na twarz czułam jak skóra wręcz ją pije, przez 15 minut była jakby otoczona chmurką nawilżenia. Maseczka bardzo mocno nawilża, ma bardzo fajny skład i tu te produkty nigdy mnie nie zawiodły. Efektem była mięciutka w dotyku skóra. Drugi raz raczej jej nie kupię, bo po prostu już nie ma jej w sklepach, ale taka fala nawilżenia raz na jakiś czas każdej cerze się przyda.