FaceBoom Make-Up, Creamy Bronzer Bronzer do twarzy w sticku

Ostatnio bardzo polubiłam się z produktami do konturowania twarzy w formie sticka. Jest to o wiele wygodniejsze rozwiązanie niż aplikacja bronzera w formie pudru. Po pierwsze zwróciłam uwagę na kremową formułę produktu, która na skórze zachowuje się jak masełko. Łatwo rozprowadza się przy użyciu gąbeczki i nie tworzy plam. Po drugie bronzer ma przepiękny chłodny odcień, którego poszukiwałam od dłuższego czasu. Twarz wygląda na opaloną, ale jednocześnie nie jest pomarańczowa. Jak dla mnie to produkt 5/5.

Kiedyś nie przepadałam za bronzerami, jak potem się odważyłam to na te sypkie, w moim mniemaniu bezpieczniejsze, by najpierw sprawdzić, a następnie nie wyobrażać już sobie makijażu bez konturowania. Bronzer FaceBoom dostałam w prezencie od Wizaż.pl, co pozwoliło mi skorzystać z innej formuły tego kosmetyku. Bronzer opakowaniem kojarzy się mi z piankami marshmallow. Mały, różowy, wykonany z plastiku stic nie zajmuje dużo miejsca w kosmetyczce. Fani pięknie pachnącej kolorówki się zawiodą gdyż produkt ma chemiczną woń, co mnie również mocno rozczarowało. Dzięki kremowej formule łatwo aplikuje się na twarz i rozciera. Nie miałam wcześniej doczynienia z produktami tego typu, dlatego nie wiem czy wydaje się on za suchy czy też nie, ale w moim odczuciu łatwo się nim pracuje i można uzyskać naprawdę piękny efeket. Bronzer nadaje skórze opalony, zdrowy wygląd oraz podkreśla rysy twarzy, dodając jej głębi. Do testu otrzymałam kolor 02 Dark Brown i choć nazwa może mylić, to jest to ciepły, naturalny odcień. Ponadto kosmetyk świetnie pracuje na podkładzie oraz na kremie. Martwi mnie niestety informacja przy kodzie kreskowym - Made in PRC. Mam nadzieję, że chodzi o opakowanie, a nie sam produkt. Cena regularna to 31,49 zł i uważam że jest ok zwłaszcza że produkt jest wydajny. Bronzer od Faceboom w sztyfcie to fajna odmiana dla sypkiej formuły. Jest ciekawym, łatwiejszym i szybszym w aplikacji kosmetykiem, wręcz idealnym do ekspresowego makijażu, zwłaszcza jak nam się spieszy lub jesteśmy w podróży. Na pewno znajdzie miejsce w mojej kosmetyczce.

Mogłabym właściwie obiema rękami podpisać się pod recenzją Intermanki, ponieważ mam dokładnie takie same odczucia w stosunku do tego kosmetyku. Otrzymałam przepiękny kolor, 02 Dark Brownie - kolorystyka to zdecydowany atut tego bronzera. Jest on dosyć chłodny, ale nie daje efektu brudnej, szarawej plamy na twarzy, za to ociepla koloryt skóry i subtelnie modeluje rysy. Sam sztyft jest porządnie osadzony i wysuwa się płynnie. Zapowiada się, że będzie wydajny - używam go od trzech tygodni i praktycznie nie widać ubytku - a cena jest przystępna, nie da się ukryć. Niestety, aplikacja jest dosyć problemowa - sztyft jest zbyt suchy, by dało się używać go w tradycyjny sposób (czyli bezpośrednio na twarzy) - jeżeli tak zrobimy, to wklepanie go w skórę będzie awykonalne, porobią się plamy i zacieki. Najlepiej sprawdza mi się nałożenie go bezpośrednio na gąbeczkę i dopiero później na skórę - wówczas uzyskuję taki efekt, jaki chcę, czyli ładnie i naturalnie wykonturowana twarz. Bronzer jest trwały - trzyma się spokojnie przez cały dzień (mam cerę suchą). Nie powoduje również żadnych niespodzianek na twarzy i nie uczula mnie. Demakijaż jest szybki i łatwy, wystarczy masełko bądź olejek i wszystko pięknie znika. Ogólnie rzecz biorąc - gdyby rzeczywiście był to kremowy, mięciutki bronzer, to byłoby wspaniale, tym bardziej, że podoba mi się jego kolor oraz znakomita trwałość. Pięknie wygląda na twarzy i pozwala na naturalne wymodelowanie jej rysów bez efektu tapety. Niestety, zbyt sucha formuła jest uciążliwa i denerwująca, trzeba się nakombinować, by móc w ogóle tego produktu używać, dlatego po zużyciu go nie ponowię z pewnością zakupu - nie lubię kosmetyków, które utrudniają mi życie i codzienny makijaż.

Bardzo lubię kremowe konturowanie i byłam ciekawa tego produktu. Posiadam kolor 01 i to bardzo ładny, chłodniejszy kolor, idealny do konturowania. Formuła jest dosyć zbita i sucha jak na produkt w kremie. Samo wykończenie jakie daje jest niemalże pudrowe i bardziej wchodzi w mat niż błysk. Stick teoretycznie ma być produktem wygodnym - ot smarujemy twarz, rozcieramy i już. W praktyce to tutaj nie jest tak łatwo. Ciężko go bowiem rozblendować. Gąbką jest to bardzo trudne, pędzlem lepiej ale też nie należy to do łatwej i szybkiej czynności. Najlepiej sprawdził mi się nakładany na rękę w większej ilości i dopiero z ręki, pędzlem na twarz. Finalnie zdecydowałam się mieszać go z bardziej kremowym bronzerem, dla oszczędności czasu i pracy. Zauważyłam też, że sam stick w środku jest malutki choć fakt faktem jest wydajny. Jak już przebrniemy przez nie zbyt przyjazną aplikację to efekt jaki bronzer daje jest na prawdę ładny, naturalne muśnięcie. Nie można mu też odmówić trwałości. Reasumując: kolor i efekt TAK ale kosztem dosyć problemowej aplikacji - jak już polecam pędzel.