Schwarzkopf Taft Aloe Boost, Smooth & Caring Styling Cream Krem do stylizacji włosów

Mam włosy średnioporowate, delikatne, ze skłonnością do puszenia się, zwłaszcza przy wilgotnej pogodzie. Często szukam lekkich produktów wygładzających, które nie obciążają fryzury. Postanowiłam wypróbować Taft Aloe Boost Smooth & Caring Styling Cream, licząc na działanie nawilżające i ujarzmiające. ✅ DZIAŁANIE: Krem rzeczywiście wygładza i ujarzmia niesforne pasma. Po jego użyciu włosy są bardziej zdyscyplinowane, mniej się puszą i wyglądają na zdrowe oraz zadbane. Idealnie sprawdza się do wygładzania końcówek oraz przy stylizacjach z prostownicą czy suszarką z dyfuzorem. Nie skleja, nie zostawia tłustej warstwy i nie powoduje efektu „przyklapu”. ✅ FORMUŁA I KONSYSTENCJA: Konsystencja jest lekka, kremowa, łatwa do rozprowadzenia – wystarczy niewielka ilość, aby uzyskać pożądany efekt. Zawarty w składzie aloes nadaje włosom miękkość i lekko je nawilża, co widać już po pierwszym użyciu. Włosy są gładsze w dotyku i lepiej się układają. ✅ ZAPACH: Zapach świeży, lekko ziołowy z nutą aloesu – bardzo przyjemny i nienachalny. Utrzymuje się na włosach przez jakiś czas, ale nie jest męczący. ✅ OPAKOWANIE: Produkt zamknięty jest w wygodnej, miękkiej tubce, która umożliwia łatwe dozowanie odpowiedniej ilości kremu. Tubka dobrze wygląda i jest praktyczna w codziennym użyciu – bez problemu zmieści się do kosmetyczki.

Krem Schwarzkopf Taft Aloe Boost bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Ma lekką, kremową konsystencję, która łatwo rozprowadza się na włosach – zarówno suchych, jak i wilgotnych. Po użyciu włosy są wyraźnie nawilżone, miękkie i gładkie, a przy tym nie są wcale obciążone ani przetłuszczone. Krem świetnie ujarzmia puszące się pasma, nadaje fryzurze naturalny wygląd i delikatny połysk. Utrwalenie jest wystarczające do codziennych stylizacji, a włosy pozostają elastyczne i podatne na układanie. Bardzo podoba mi się delikatny, świeży zapach, który długo utrzymuje się na włosach. Dodatkowy plus za skład z aloesem i niacynamidem, które dbają o kondycję włosów. Zdecydowanie polecam każdemu, kto szuka produktu do stylizacji, który jednocześnie pielęgnuje i nie obciąża włosów.

Krem bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Ma lekką, nietłustą konsystencję, dzięki czemu łatwo się rozprowadza i nie obciąża włosów. Już po pierwszym użyciu zauważyłam, że włosy są gładsze, mniej się puszą i wyglądają na zdrowsze. Duży plus za to, że nie zostawia lepkiej warstwy ani efektu „sklejonych” pasm. Idealnie sprawdza się do ujarzmiania niesfornych końcówek i wygładzania fryzury przed wyjściem. Zapach jest przyjemny, świeży i nienachalny. Używam go zarówno na mokre, jak i suche włosy – w obu przypadkach daje bardzo naturalny efekt. To świetna opcja dla osób, które chcą połączyć stylizację z lekką pielęgnacją i nie lubią uczucia ciężkości na włosach.

Krem do stylizacji pozytywnie mnie zaskoczył. Idealny na puszące się i trudne do ujarzmienia włosy – wygładza, zmiękcza i ułatwia stylizację, nie obciążając przy tym włosów. Mam włosy długie i lekko falowane, podatne na puszenie. Po użyciu tego kremu były zauważalnie gładsze, bardziej miękkie i lepiej się układały. Konsystencja jest kremowa, ale lekka – łatwo się rozprowadza, a zapach jest delikatny i bardzo przyjemny. Świetnie sprawdza się także przy suszeniu i modelowaniu na szczotce.

Mam włosy cienkie, średnioporowate, lekko falowane, z tendencją do puszenia i przesuszeń, zwłaszcza na końcach. Szukałam produktu, który pomoże mi je wygładzić, nie obciążając ich przy tym – i trafiłam na Schwarzkopf Taft Aloe Boost Smooth & Caring Styling Cream. Krem ma bardzo lekką, kremowo-żelową konsystencję, która łatwo się rozprowadza i szybko wchłania we włosy. Używam go na wilgotne włosy, przed suszeniem, głównie na długościach i końcówkach. Efekt? Włosy są wyraźnie gładsze, mniej się puszą, lepiej się układają i wyglądają zdrowo, jak po lekkiej pielęgnacyjnej kuracji. Co ważne – krem nie skleja pasm, nie zostawia tłustego filmu i nie przyspiesza przetłuszczania. Zapach jest bardzo przyjemny – świeży, lekko roślinny, nieprzytłaczający. Opakowanie jest małe i bardzo poręczne, przez co można dozować odpowiednią ilość – przy moich półdługich włosach wystarcza dosłownie porcja wielkości ziarnka grochu. Duży plus za skład – obecność aloesu naprawdę czuć, bo włosy są po nim bardziej nawilżone i elastyczne. To idealny produkt do codziennego użytku, zwłaszcza jeśli zależy Ci na ujarzmieniu włosów bez sięgania po ciężkie sera czy olejki. Polecam przede wszystkim posiadaczkom suchych, puszących się lub stylizowanych włosów – ten krem daje komfort, wygładzenie i lekkość w jednym.

Jako osoba z włosami cienkimi i lekko falującymi, często szukam produktów, które nie obciążą moich włosów, a jednocześnie pomogą ujarzmić niesforne kosmyki i nadać im zdrowy wygląd. Schwarzkopf Taft Aloe Boost Smooth & Caring Styling Cream spełnił moje oczekiwania pod wieloma względami. Krem ma przyjemną, średnio gęstą konsystencję, która łatwo rozprowadza się na dłoniach i włosach, nie tworząc tłustej warstwy. Dzięki temu aplikacja jest szybka i wygodna. Zapach produktu jest delikatny, świeży z wyraźną nutą aloesu, który przywodzi na myśl lekko orzeźwiający klimat, ale nie jest przytłaczający. Co do działania, krem doskonale wygładza włosy, redukuje puszenie i chroni przed elektryzowaniem się nawet w wilgotne dni. Po zastosowaniu włosy są miękkie, elastyczne i mają zdrowy blask, a jednocześnie wyglądają naturalnie – bez efektu „przyklejonych” pasm czy ciężkości. Cenię go także za to, że zawiera aloes, który pomaga nawilżyć i odżywić włosy podczas stylizacji, co zauważyłam po kilku tygodniach regularnego stosowania. Dla mnie ten krem to świetna propozycja do codziennej stylizacji, szczególnie jeśli zależy Wam na naturalnym efekcie i lekkim wygładzeniu włosów. Osoby z grubszymi lub mocno kręconymi włosami mogą potrzebować nieco więcej produktu, ale na moich cienkich kosmykach sprawdza się idealnie. Polecam wypróbować, jeśli szukacie kremu, który połączy stylizację z pielęgnacją i nie obciąży włosów.

Mam włosy puszące się, podatne na elektryzowanie, szczególnie przy wilgotnej pogodzie. Krem stylizujący Taft Aloe Boost okazał się świetnym rozwiązaniem! Ma lekką, nietłustą konsystencję, która łatwo się rozprowadza i szybko wchłania, nie obciążając włosów. Już niewielka ilość wystarcza, aby ujarzmić odstające kosmyki i nadać włosom gładkość oraz zdrowy połysk. Produkt nie skleja i nie pozostawia tłustego filmu, co bardzo cenię. Używam go na wilgotne włosy przed suszeniem albo na suche końcówki – w obu przypadkach działa świetnie. Zapach kremu jest świeży, aloesowy i bardzo przyjemny, a dodatkowo skład zawiera pielęgnujące składniki, co sprawia, że mam wrażenie, że krem nie tylko stylizuje, ale też realnie poprawia kondycję włosów. Dla osób z suchymi, niesfornymi włosami – prawdziwe must have w codziennej stylizacji!

Mam włosy średnioporowate, z tendencją do puszenia się i elektryzowania, szczególnie przy zmianach pogody. Krem stylizujący z serii Aloe Boost okazał się bardzo pomocny w ujarzmianiu fryzury bez efektu obciążenia czy przetłuszczenia. Konsystencja jest lekka, kremowa, dobrze rozprowadza się na dłoniach i równie łatwo aplikuje na włosy. Nakładam go głównie na długości i końcówki, na wilgotne lub suche włosy, w zależności od potrzeby. Włosy po użyciu są wygładzone, mniej się puszą, a jednocześnie zachowują swoją naturalną lekkość i elastyczność. Produkt pięknie pachnie – świeżo, subtelnie, ale nieprzesadnie intensywnie. Skład z aloesem i niacynamidem to duży plus – zauważyłam, że regularne stosowanie naprawdę poprawia wygląd końcówek i dodaje blasku. Krem świetnie sprawdza się również jako baza pod dalszą stylizację – np. suszenie na szczotce czy lekkie loki. Nie skleja i nie zostawia tłustego filmu. To idealny produkt dla osób, które chcą zapanować nad puszeniem, ale nie chcą rezygnować z naturalnego efektu. Polecam szczególnie do włosów suchych, puszących się i wymagających wygładzenia – sprawdza się naprawdę dobrze w codziennej pielęgnacji i stylizacji.

Krem stylizujący jest dość mocny, utrzymuje niesforne kosmyki w porządku. Nie skleja włosów , wydaje mi się ze je troche odżywia bo wyglądają dość ładnie i zdrowo. Co prawda bardziej pasuje mi spray ale krem spełnia swoja rolę!

Bardzo fajny krem do stylizacji włosów. Ja mam włosy kręcone i co prawda - nie podkręca on skrętu. Używałam go na mokre włosy po umyciu zamiast aktywatora i żelu . Włosy po nim skręciły się umiarkowanie, nie tak mocno jak potrafią, ale ich kształt po wyschnięciu trzyma się kolejne 2 dni bez zmian, bez używania lakieru do włosów - więc na pewno utrwala doskonale. Do tego ogromny plus i atut, że włosy po nim są mięciutkie, błyszczące i wyraźnie zdrowe i nawilżone. Nie są sklejone i oblepione. Świetny kosmetyk. Nie wiem jeszcze jakie ma możliwości. Brakuje mi informacji od producenta, bo mam wrażenie, że jest stworzony do stylizowania krótkich włosów.

Krem ten ma lekką konsystencję. Używałam tego kremu do ujarzmienia baby hair. Nie obciąża ani nie przetłuszcza włosów, pasma pozostają świeże. Po zastosowaniu tego produktu fryzura jest skutecznie utrwalona, bez obciążania włosów. Ponadto, zapewnia on ochronę przed czynnikami zewnętrznymi. Charakteryzuje się świeżym, niedrażniącym zapachem.

Nie miałam właściwie żadnych oczekiwań względem tego produktu. Może właśnie dlatego jestem nim teraz tak bardzo zachwycona. Mega mnie zaskoczył. Mam wysokoporowate włosy, suche i dość mocno falowane. Dawno już nie używałam takich kremów, skupiałam się na tych przeznaczonych do loków, podbijających skręt. Gdybym miesiąc temu stała przy sklepowej półce z zamiarem zakupu czegoś do stylizacji to raczej pominęłabym ten kosmetyk. Ogromnie się cieszę, że dostałam go do testów, bo okazało się, że moje uparte trzymanie się określonej grupy produktów nieomal sprawiło, że zignorowałabym prawdziwą perełkę. Taft Aloe Boost Smooth & Caring sprawdza się prześwietnie. Zarówno kiedy chcemy wygładzić fryzurę, jak i gdy potrzebujemy pomocy w wydobyciu skrętu. Loki po jego zastosowaniu wyglądają kapitalnie. Nie skleja pasm, nie usztywnia, efekt jest naturalny. Włosy są świeże i miękkie w dotyku, zupełnie jakbym na nie nic nie nakładała. A trzymają się całkiem dobrze! Przy tym produkcie można zapomnieć co to puch. Zapomnieć można też... umyć ręce. Wiem, brzmi dziwnie. Ale jakież było moje zdziwienie, kiedy zaraz po aplikacji okazało się, że moje dłonie w ogóle się nie kleją. Przyzwyczajona do oblepiających konsystencji nie sądziłam, że w ogóle istnieją na rynku takie produkty, które nie zostawiajają tak nieznośnego odczucia. Podsumowując, podoba mi się tu absolutnie wszystko, nie widzę żadnych słabych stron.

Typ włosów: cienkie, proste, łatwo się puszące, podatne na przesuszenie na końcach; długość do ramion. Skóra głowy normalna, bez problemów dermatologicznych, ale wrażliwa na przeciążające składniki. Opis produktu: Krem stylizujący z linii Aloe Boost to propozycja dla osób, które potrzebują lekkiego wygładzenia, redukcji puszenia i pielęgnacyjnego wykończenia fryzury. Producent obiecuje nawilżenie, miękkość i naturalne utrwalenie bez obciążenia. W składzie znajduje się ekstrakt z aloesu, znany ze swoich właściwości nawilżających i łagodzących. Konsystencja i aplikacja: Krem ma lekką, półżelową konsystencję – nie za rzadką, ale też nie gęstą jak typowy krem. Łatwo się rozprowadza w dłoniach i równomiernie nakłada na włosy. Nie klei się i nie pozostawia tłustego filmu. Produkt aplikuje się na wilgotne lub suche włosy – ja preferuję stosowanie na lekko osuszone ręcznikiem, aby ułatwić rozczesywanie i uzyskać lepsze wygładzenie. Zapach: Delikatny, świeży, aloesowy – bardzo przyjemny, nienachalny i krótko wyczuwalny po aplikacji. Dla mnie to duży plus, bo nie koliduje z perfumami ani nie męczy nosa. Działanie: Na moich cienkich, puszących się włosach krem zadziałał jak lekki balsam – wygładził powierzchnię włosów, ułatwił rozczesywanie i zapobiegł elektryzowaniu się fryzury. Nie zauważyłam sklejania ani obciążenia – włosy pozostały miękkie, sprężyste i naturalnie ułożone. Efekt wygładzenia utrzymuje się przez większość dnia, szczególnie przy użyciu suszarki z chłodnym nawiewem lub dyfuzora. Nie jest to produkt do mocnego utrwalenia czy stylizacji typu "na mokro", ale raczej jako ostatni krok w pielęgnacji i lekkim modelowaniu – dla osób, które cenią naturalny wygląd bez nadmiaru kosmetyków. Nawilżenie i pielęgnacja: Po kilku dniach regularnego stosowania zauważyłam, że końcówki wyglądają zdrowiej i mniej się rozdwajają. Włosy są miękkie i bardziej podatne na układanie. To zasługa delikatnej, niemal pielęgnacyjnej formuły z dodatkiem aloesu – idealna dla suchych i łamliwych włosów. Opakowanie: Poręczna, miękka tuba o pojemności 150 ml, z zamknięciem typu „klik”. Szata graficzna spójna z linią Aloe Boost – zielona, świeża, przejrzysta. Łatwo dozować odpowiednią ilość produktu, co zapobiega marnowaniu i nadmiarowi kremu na dłoniach.

Krem wygładzający Schwarzkopf Taft Aloe Boost Smooth & Caring zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Mam długie, proste włosy, które łatwo się puszą, szczególnie przy wilgotnej pogodzie, a jednocześnie szybko się obciążają, więc z reguły unikam produktów do stylizacji w kremie. Ten okazał się jednak strzałem w dziesiątkę! Krem ma lekką, nietłustą konsystencję, która bardzo łatwo się rozprowadza. Wystarczy odrobina, aby ujarzmić puszące się pasma i wygładzić fryzurę – bez efektu obciążenia czy przetłuszczenia. Włosy po użyciu są miękkie, sypkie, gładkie w dotyku i wyglądają zdrowo, a końcówki zyskują ładniejszy wygląd. Ogromnym atutem jest zapach – świeży, aloesowy, piękny i uzależniający. Już po pierwszym użyciu pomyślałam: "Chciałabym mieć takie perfumy!" – to naprawdę przyjemny aromat, który utrzymuje się na włosach i sprawia, że aplikacja staje się codziennym rytuałem. Opakowanie jest wygodne i estetyczne, z precyzyjnym dozownikiem, który ułatwia kontrolowanie ilości produktu. Krem świetnie sprawdza się zarówno na suche, jak i lekko wilgotne włosy – idealny do wygładzania, ujarzmiania baby hair czy zabezpieczania końcówek. Polecam szczególnie osobom z włosami puszącymi się i skłonnymi do przesuszenia, które potrzebują wygładzenia bez utraty lekkości. Ten produkt naprawdę działa i zasługuje na miejsce w codziennej pielęgnacji!

Schwarzkopf Taft Aloe Boost Smooth & Caring Styling Cream to produkt, który idealnie łączy stylizację z dbaniem o kondycję włosów. Moje włosy są suche i skłonne do puszenia się, więc szukałam czegoś, co pomoże mi uzyskać gładką fryzurę bez efektu obciążenia. Krem ma lekką, ale treściwą konsystencję, łatwo się nakłada i równomiernie rozprowadza. Po aplikacji włosy stają się gładkie, miękkie i pełne blasku, a puszenie się jest zminimalizowane. Zapach jest delikatny, świeży, ale nie przytłaczający. Opakowanie jest poręczne, a produkt wystarcza na długo, mimo że nie trzeba go dużo nakładać. Dodatkowo krem nie skleja włosów, co daje naturalny efekt, a włosy wciąż zachowują lekkość. Idealny do włosów suchych i średnio grubych, które wymagają nawilżenia, ale nie chcą być obciążone.

Ten krem do stylizacji naprawdę mnie zaskoczył – oczywiście na plus! Ma lekką, nietłustą konsystencję, która łatwo się rozprowadza i szybko wchłania we włosy. Ujarzmia puszenie, wygładza pasma i nadaje fryzurze schludny wygląd, nie odbierając jej naturalności. Włosy po użyciu są miękkie, gładkie i bardzo przyjemne w dotyku. Ogromnym atutem jest zawartość aloesu – czuć, że włosy są lepiej nawilżone i mniej się elektryzują. Krem nie obciąża, nie skleja i nie zostawia żadnych śladów. Dodatkowo pięknie pachnie, co tylko uprzyjemnia jego stosowanie. Idealnie sprawdza się na co dzień – zarówno do wygładzania, jak i delikatnej stylizacji.

Ten krem to naprawdę przyjemne zaskoczenie! Używałam go głównie na końcówki po prostowaniu i sprawdził się świetnie – nie skleja włosów, nie zostawia tłustego filmu, a jednocześnie fajnie je dociąża. Włosy nie zaczynały się od razu skręcać ani puszyć, co u mnie zwykle jest normą. Dzięki temu fryzura wyglądała schludnie i świeżo przez dłuższy czas. Idealny do ujarzmienia niesfornych końcówek – na pewno zostanie ze mną na dłużej.

Krem z serii Taft Aloe Boost jest bardzo przyjemny. Ma miła konsystencję, ładny zapach, który wg mnie najbardziej czuć z całej tej serii. Nie skleja włosów, ładnie je układa i stylizuje, ale przy tym nie obciąża. Moje włosy są cienkie i lekko się puszą i falują, a dzięki temu produktowi łatwo nad nimi zapanować. Po użyciu moje włosy są miękkie i niesklejone. Polecam je osobom, które chcą ujarzmić fryzurę, nadać im zdrowy wygląd, a przy okazji je pielęgnować, dzięki dodatkom aloe vera i niacynamidu. Produkt jest bardzo wydajny. Zdecydowanie do niego wrócę i z chęcią kupię kolejne opakowanie.