Efekt końcowy jest naprawdę przyjemny.
Złota maska w płachcie, mówili… Będziesz błyszczeć jak milion monet, mówili… No to się skusiłam. Rose Gold od SkinBliss z kwasem hialuronowym i ekstraktem waniliowym brzmi jak luksus w saszetce. No właśnie, brzmieć to sobie może, ale jak przyszło co do czego, to miałam trochę mieszane uczucia.
Po pierwsze, ten cały "rose gold" to chyba tylko z nazwy, bo złota część to taka błyszcząca folia, która nawet nie dotyka skóry, tylko wystawia się jak diva na zewnątrz, żeby się lansować. Skóra ma kontakt z tą białą stroną, więc złoto to raczej dla oka, nie dla porów.
Po otwarciu opakowania od razu uderzył mnie zapach waniliowy jak z ekstraktu do ciasta. Sama maska siedzi w esencji jak w jacuzzi, trochę kapało na dłonie, więc trzeba uważać, żeby nie zalać sobie kolan przy wyciąganiu. Materiał dość gruby, solidny, nie rozrywa się przy rozkładaniu, co uważam za plus.
Nałożyłam maskę zgodnie z instrukcją, złotem do góry, bielą do buzi i leżę, pachnę, chłodzę się jak ogórek na kanapce. Serio, po kilku minutach wchodzi przyjemne uczucie chłodzenia, zero szczypania, zero dziwnego ściągnięcia, tylko relaks jak w domowym spa. Kwas hialuronowy robi swoje, bo po 15 minutach czułam się jak świeżo nawodniona roślinka po podlewaniu, skóra napięta, gładka i miękka jak policzek niemowlaka.
Po zdjęciu maski resztki esencji zostały, ale nie trzeba było się z nimi siłować, wchłonęły się po kilku minutach zostawiając lekko klejącą warstwę. I choć tej maski złotem bym nie nazwała (bo to raczej ozdoba niż aktywny składnik), to efekt końcowy jest naprawdę przyjemny. Skóra wyglądała zdrowiej, była wyraźnie nawilżona i pachniała subtelnie wanilią jeszcze przez chwilę, co dla mnie, fanki deserów, to punkt bonusowy.
Zalety:
- gruba płachta
- przyjemnie chłodzi
- dobrze nawilża
- waniliowy zapach
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie