Lily Lolo Natural Mascara Naturalny tusz do rzęs

Wiem, że to tusz naturalny i być może nie powinnam porównywać go z tuszami konwencjonalnymi. Mimo tego takie porównania są nieuchronne i przy nich ten tusz wypada trochę słabo. Tusz jest dość gęsty, początkowo daje fajny efekt pogrubienia. Szczoteczka jest optymalnej wielkości, z włoskami. Niestety, efekt na rzęsach utrzymuje się krótko, rzęsy tracą skręt i zaczynają wyglądać płasko i cienko. U mnie tusz się trochę grudkował w opakowaniu. Rozmywał się w trakcie dnia i zostawiał mi lekką pandę pod okiem. Nie zrobił na mnie dobrego wrażenia, a kosztuje dość sporo.

Od kiedy zaczęłam nosić soczewki staram się wybierać kosmetyki lepszej jakości. I tak natrafiłam na Lily Lolo - tusz do rzęs z naturalnym składem. Skusiła mnie również informacja o testach okulistycznych i formule dostosowanej dla wrażliwych oczu i wegan. Jak widzicie na zdjęciu tusz jest bardzo gęsty dzięki czemu dwa-trzy przeciągnięcia wystarczą aby delikatnie pogrubić i wydłużyć rzęsy. Tusz nie skleja włosków, więc nawet osoby niewprawione z łatwością poradzą sobie z aplikacją. Tusz na rzęsach utrzymuje się cały dzień, bez kruszenia i obsypywania. Nie podrażnia oczu no i ma świetny skład! U mnie się sprawdził. Będę do niego wracać :) Szkoda że tusz nie ma miniaturki bo przy rzadszym stosowaniu spora ilość produktu trafia do kosza.

Trochę bałam się go zamówić ze względu na różne opinie o nim, lecz jestem bardzo zadowolona. Rzęsy są czarne, pogrubione i nie sklejone. Nie ma grudek. Nie sypią się (wiadomo- jeśli zostawi się je na drugi dzień to tak będzie). Wybrałam go ze względu na skład, od jakiegoś czasu trochę zwariowałam na punkcie naturalnych kosmetyków. Wolę trochę dopłacić i być pewna, że się nie truję. Łatwo się zmywa. Polecam!

Jak dla mnie niestety masakra! Nie wiem dla czego tylu osobom przypadł do gustu, a my sie nie dogadaliśmy. Produkt bardzo delikatny. Jestem posiadaczka krótkich, rzadkich i cienkich rzęs. Mozna powiedziec, ze praktycznie to ja nie mam rzęs. Ratują mnie tusze, ktore pięknie je rozdzielają wydłużają i zageszczaja. Ten tusz jest dobry dla osób z perfekcyjnymi rzęsami. Nie wydłuża. Nie pogrubia. Nie podkręca. Nie robi nic jak dla mnie. Design produktu absolutnie super. Do tego zostawia grudki. Mam wrażenie jakbym testowała całkiem inny produkt. Moze jakaś felerna partia? :D Tusz nie utrzymuje sie dobrze na rzęsach. Znika z nich.

Byłam bardzo ciekawa czym jest tusz naturalny i jak on może działa. Trzeba powiedzieć, że jest calkiem fajny choć będę szukała dalej, Ma on klasyczną szczoteczkę, dzięki ktorej uzyskujemy pięknie pogrubione rzęsy bez sklejania. Pokrywa rzęsy głęboką czernią i jest bardzi wydajny. Ma fajny sklad. Do wad zalczyłabym cenę, bo jest dość spora oraz to, że trochę gęstnieje.

W gąszczu śmieciowych składów znalazłam naturalna perełkę. Tusz dobrze pogrubia i wydłuża, ładnie rozczesuje rzęsy, nie skleja, nie kruszy się i nie odbija. Głęboka czerń dodaje uroku spojrzeniu, moje krótkie rzęsy wyglądają niesamowicie. Polecam wszystkim którzy oprócz efektu szukają także dobrego składu.

Pierwsza aplikacja tuszu zupełnie mnie nie zachwyciła - rzęsy miałam posklejane, policzki obsypane czarnym pyłkiem. Byłam prawie przekonana, że wyrzuciłam pieniądze w błoto - i nie czarujmy się - może nie fortunę ale konkretną kwotę. Za drugim razem było lepiej, trzeci to rewelacja. Musiałam się nauczyć poprawnego sposobu nakładania :) Przede wszystkim wytrzeć nadmiar produktu ze szczoteczki i powoli nakładać. Efekt jaki tworzy się na rzęsach jest podobny do tuszów drogeryjnych. Nie rozmazuje się ani nie podrażnia oczu, na co jestem szczególnie wrażliwa z powodu soczewek. Główną zaletą jest dla mnie to, że rzęsy po aplikacji pozostają miękkie, nie wyglądam jakby przyczepiły mi się do powiek gąsienice :) I tym właśnie wygrywa u mnie naturalna maskara.

Uwielbiam kosmetyki z naturalnym składem z tego też powodu postanowiłam sprawdzić ten o to tusz. pierwszą zaletą tuszu jaką zauważyłam była jego konsystencja, z reguły świeże tusze są dość wodniste i bardzo oblepiają szczoteczkę przez co odstawiam tusz na przynajmniej na tydzień od otwarcia. Maskara Lily lolo nie oblepiała nadmiarem tuszu ani szczoteczki ani rzęs. Co prawda szczoteczka nie jest silikonowa, czego nie lubie, ale z tą nie miałam większych problemów. Jest prosta, nie za długa powiedziałabym, że w sam raz. Już po pierwszej aplikacji tuszu rzęsy są pogrubione, wydłużone i nieco podkręcone. Dla wzmocnienia efektu nakłożyłam kolejną warstwę i tu miłe zaskoczenie- rzęsy nie zostały sklejone, nie tworzyły się na nich także grudki. Dodatkowym atutem mascary jakże dla mnie zadziwiającym okazał się fakt, iż rzęsy po jej nałożeniu były MIĘKKIE, nie zesztywniały !!!! Tusz nie kruszył się w ciągu dnia, nie tworzył efektu pandy! Dobrze się zmywa- nie trzeba mocno pocierać wacikiem ;) nie podrażnia oczu i jest delikatny

Pierwsze wrażenie nieszczególne, pierwsze nałożenie tuszu skończyło się posklejaniem rzęs, grudkami i obsypaniem połowy tuszu na policzki. Drugi raz poszedł sprawniej, a za trzecim już zupełna rewelacja. Tusz wymaga starannego wytarcia nadmiaru ze szczoteczki o opakowanie i delikatnego powolnego nakładania. Ostateczny efekt jest zadowalający i porównywalny do tuszów drogeryjnych. Nie obsypuje się, nie rozmazuje, nie podrażnia oczu.

Nie używam maskary codziennie, a raczej okazyjnie. Naturalnie mam dosyć długie, grube rzęsy, ale z jasnymi końcami i gdy już używam tuszu, nie mam wielkich wymagań, nie oczekuję "dramatycznego" efektu, wystarcza mi delikatne podkreślenie, nadanie koloru i trwałość. Bardzo chciałam polubić się z tą maskarą. Kupiłam w ciemno zachęcona pozytywnymi recenzjami. Niestety nie jestem zadowolona. Nie jestem fanką takiej klasycznej, "staromodnej" szczoteczki, uważam, że nie jest najlepsza w równomiernym nabieraniu i nakładaniu tuszu, ale mogę ją przeżyć jeżeli produkt jest dobry. Chwilę po nałożeniu efekt wizualny jest zupełnie przeciętny, ani zły ani super, trzeba się liczyć z grudkami i sklejaniem. Ale już pare kwadransów później maskara się osypuje i kruszy oraz rozmazuje pod oczami. Wygląda to bardzo źle i dzieje się za każdym razem i w każdą pogodę, nie ma mowy o noszeniu jej nawet na krótkie wyjścia. Nie ma też mowy o utrzymaniu podkręcenia. Próbowałam dać jej kilka szans, ale niestety w końcu przeleżała większość czasu w szufladzie i następnie poszła do kosza. Gwiazdki należą się głównie za skład...

Jestem nim absolutnie zachwycona! To moja pierwsza naturalna maskara, uzywam 2 opakowania, a 3 juz czeka w szuflandzie. Po pierwsze i najważniejsze, w efekcie jaki daje na rzesach, niczym nie ustepuje tradycyjnym tuszom Po drugie, nie czuc go na oczach! Nie oblepia rzes, nie kruszy sie. Nie mam wrazenia ze moje rzesy oklejone sa jakas sztuczna warstwa. Wieczorem nie mam tego uczucia ciezkich powiek. Jego demakijaz jest bardzo latwy. Olej totalnie go rozpuszcza. W pierwszym tygodniu używania daje efekt wow. Pozniej troche gestnieje i moze robic grudki, ale po okolo 2 tygodniach znowu lekko zmienia konsystencje i problem grudek znika. Nie zasycha na rzesach, przez co latwo sie go aplikuje, jest czas na poprawki i nałożenie drugiej warstwy. Mysle, ze nie wroce juz do tradycyjnej maskary.

Zaznaczę na początku, że nie mam złudzeń - naturalne maskary nie będą robiły takiego efektu jak normalne. Jednak za takie pieniądze (prawie 70zł), oczekiwałabym od tej firmy czegoś naprawdę fajnego. + nie kruszy się + nie rozmazuje pod oczami + nieźle pogrubia - skleja rzęsy niemiłosiernie - pozostawia grudki na rzęsach - po 1 miesiącu trochę wyschła (musiałam ją rozrzedzać) - potwornie wyłazi z opakowania, biały pojemniczek jest już cały w czarnych smugach To była moja pierwsza maskara naturalna, liczyłam że nie oszczędzanie na niej wyjdzie mi na plus. Jednak żałuję, gdyż testuję od tygodnia maskarę Avril za połowę ceny i jestem dużo bardziej zadowolona.

Zakochałam się od pierwszego użycia! Tusz pogrubia i wydłuża rzęsy, bez konieczności nakładania miliona warstw. Nie kruszy się i wytrzymuje cały dzień na swoim miejscu, nie odbija się na powiece,nie rozmazuje. Super skład.

Jako uzytkowniczka naturalnych kosmetykow, szukam idealnego naturalnego tuszu do rzes. Stara wersja LL obciazala mi rzesy, ale pogrubial pieknie i do tego ten ciemny braz... Nowa wersja istnieje tylko w wersji czarnej( dlatego gwiazdka mniej), tak samo dobrze pogrubia, ale u mnie lepiej sie trzyma. Tusz co prawda po ok tygodniu uzywania zaczyna robic grudki na rzesach. Jak by wyschnal dosc szybko, ale wystarczy go rozrzedzic woda do odpowiadajacej nam kremowej kosnsystencji i po klopocie. produkt juz nie wysycha w trakcie uzytkowania, wiec czynnosci nigdy nie musialam powtarzac. Czern jak to czern, ciemna i mocna. Mialam zostac przy tym tuszu, ale jednak widze ze przy moim typie urody i moim coraz to bardziej zaawansowanym wieku, jednak ciemne chlodne brazy czy tez ciemne granaty, ciemne oberzyny sprawuja sie lepiej. Z ciezkiem sercem porzucilam ten tusz na rzecz oberzynowej maskary Dr. Hauschka. Bardzo bym chciala, zeby LL wypuscila czarnobrazowy odcien jak w starej wersjii, ale z zaletami tej czarnej, czyli zeby mi koncowki rzes nie opadaly jak to mialo miejsce w starej wersji brazowej. Nie wymagam czarnogranatowego odcienia, albo ciemnej oberzyny, ale zwykly ciemny chlodny braz, ktory moze robic za odpowiednik czerni u pewnych typow urody :-) Szczoteczka tez bardzo fajna, bo nie jest bardzo gruba. Wygodnie mi sie nia manewrowalo w kacikach oczu. Używam tego produktu od: hmmm zdaje sie ze od konca 2014 Ilość zużytych opakowań: dwa