Vianek Seria Zielona, Energetyzujące masło do ciała 

Masło znalazło się w pudełku pure beauty. Jako że prawie wszystkie produkty od firmy vianek bardzo się mi podobają to bardzo szybko poszedł do użytku. Wygodny plastikowy sloiczek skrywa gesty kremowy i pachnący jabłkiem z lekką domieszką mięty produkt. Rozprowadza się bardzo dobrze i nie trzeba go dużo aplikować przez co jest mega wydajny. Po prawie dwóch miesiącach zauważyłam delikatne ujędrnienie i miękkość skóry. Ponadto doskonale nawilża bez uczucia filmu na skórze. Jak dla mnie świetny i polecam.

Konsystencja masła, parametry balsamu. Taka hybryda. Spodziewałam się gęstego i tłustego mazidła o zapachu jabłka, a w słoiku znalazłam gęste i mało tłuste mazidło o zapachu niezidentyfikowanym. Widać, że emolienty wzięły w karby oleje - kosmetyk jest gęsty, biały i jednolity jak dobrze ukręcony krem, i jak na masło mało tłusty. Nakłada się dobrze, wystarczy malutka ilość, żeby pokrył skórę otulającą ochronną warstwą (większa będzie się długo mazać białymi smugami). Wchłania się zadziwiająco dobrze jak na masło - jakieś 10 min. i można się ubrać. Porządnie nawilża i natłuszcza co najmniej na 24 godziny, skóra pozostaje gładka, z jedwabistym połyskiem. Zapach jest paskudny i chemiczny (kosmetyk jest perfumowany). Nic mi nie przypomina, może kompot z rajskich jabłuszek, ale tylko przy bardzo rozwiniętej wyobraźni. I na pewno nie dodaje energii. Projekt opakowania też mi się nie podoba, ale słoik przy tak gęstej konsystencji jest najwygodniejszy. Tak 3 i pół gwiazdki mógłby dostać spokojnie, gdybyśmy mieli jeszcze połówki do dyspozycji.

Produkt bardzo mnie zaciekawił. Używam kremu do twarzy oraz toniku z tej serii i chciałam spróbował także tego masła do ciała. Smarowałam nim głównie nogi, ale też piersi, dekolt i ramiona. Niestety... Nawilża, ale jak dla mnie zbyt dlugo się wchłania. Mam wrażenie, że cały produkt wtarł się w moją piżamę, łóżko, kołdrę niż w moją skórę. Pachnie ładnie, delikatnie. Sam produkt jest dość gęsty i napewno starczy na długo.

Hmm to masło jest dobre i niedobre jednocześnie. Działanie ok, choć nie super. Masło nawilża i natłuszcza, chociaż bardziej natłuszcza. Jest dośc gęste. Rozsmarowuje się dobrze, ale wchłania już gorzej. Jest dość wydajne, ale niestety zapach jest okropny. To sprawia, że nie mam ochoty go używać.

DZIAŁANIE Masło było bardzo dobre. Przede wszystkim dogłębnie i długotrwale nawilżało skórę, zdecydowanie poprawiało jej kondycję i poziom nawilżenia. Wmasowane wieczorem po kąpieli na minimalnie wilgotną skórę rano wciąż można było je wyczuć na skórze, była ona miękka, nawilżona i wygładzona - i ten efekt utrzymywał się cały dzień. Zdecydowanie uważam ze to masło poprawia kondycje skóry długotrwale. KONSYSTENCJA Gęsta, ale nie stała jak w przypadku większości maseł do ciała. Powiedziałabym, że to raczej konsystencja gęstego balsamu do ciała niż masła. Kosmetyk nie wchłaniał się natychmiastowo, ale jak na masło dosyć szybko, bo już po kilku minutach mogłam się ubrać, nie kleiłam czego nienawidzę. Ale jednak uważam ze to kosmetyk tylko na noc. SKŁAD Jak to w kosmetykach z Vianka skład bardzo dobry, naturalny, nie za długi. Faktycznie w składzie jest ekstrakt z jabłka i mięty, ale znaczenie wyżej można znaleźć olej sojowy, masło shea czy oliwę z oliwek. Brak oblepiaczy typu parafina, której nie lubię w kosmetykach. ZAPACH Nie przypadł mi za bardzo do gustu, był dziwny, czuć ze to kosmetyk naturalny. Nie potrafię go opisać, ale na pewno nie był on energetyzujący dla mnie. OPAKOWANIE Słoiczek 250 ml, bardzo ładna szata graficzna. Uważam ze opakowania Vianka to jedne z najpiękniejszych opakowań kosmetyków. Plus za zabezpieczenie, dzięki któremu można sprawdzić czy kosmetyk był wcześniej przez kogoś otwierany jeśli kupujemy stacjonarnie.

Masło pachnie bardzo intensywnie. Produkt ma bardzo gęstą konsystencję jak przystało na masło oraz szybko się wchłania. Kosmetyk dobrze nawilża moją skórę, nie podrażnia jej i pozostawia ją miękką. Fantastyczne masło do ciała. Odpowiednio tłuste, odżywcze. Na długi czas pozostawia skórę miękka i przyjemną w dotyku. Wybierając kosmatyki kieruję się przede wszystkim składem i właściwościami oraz zapchem i kolejny raz jestem zachwycona wybierając to energetyzujące masło do ciała . Skóra jest przede wszystkim wygładzona. Masło jest super wydajne, bo nie trzeba zużywać go zbyt wiele, żeby dokładnie wysmarować całe ciało.

Kolejne masło mogę zaliczyć do przetestowanych. Skusiłam się na Vianek, bo marka moim zdaniem bardzo fajnie wpisuje się w naturalny, polski trend i nie jest przy tym przaśna w swoim wyrazie. Takie rzeczy trzeba wspierać :) Samo masło ma dość tłustą i ciężką konsystencję (a więc jabłko i mięta, które skusiły mnie swoją świeżością i idącą za nią lekkością, są tu dość mylące). Rozprowadza się raczej trudno - długo mazia się na biało i trzeba je w skórę trochę wpracować. Wchłania się długo i lepiąco, nie da się od razu po jego zastosowaniu wskoczyć od razu pod kołderkę - smuteczek, bo tak lubię najbardziej... Ale nawilża dobrze, rano wciąż czuć na skórze że została dopieszczona poprzedniego wieczoru. Czyli coś za coś. Zapach niezbyt mi się podoba - powinien być świeży, bo nuty i jabłka i mięty da się w nim wyczuć, ale podbity jest jakąś taką średnio przyjemną nutą. Coś jakby te jabłka wyciągnęło się z kompotu, który nieco czasu spędził w piwicy, w używanym od lat słoiku. Tak trochę dziwnie, może nie że od razu odrzucająco, ale dziwnie. Ale może to jest właśnie ta cała naturalność? Bo fanki naturalnych składów będą listą INCI na pewno zauroczone ;) Opakowanie średnie, wygodne jest na pewno bo da się z niego wszystko wyciągnąć. Nie oszukuje też klienta ukrytym w środku termosem. Ale niestety im dłużej masła używałam, tym więcej zeschniętych "fluków" gromadziło się na zakrętce i nie był to zbyt estetyczny widok. Ogólnie podsumowując: działanie spoko, parametry aplikacyjne już niekoniecznie...