Carma Laboratories Carmex, Moisturising Lip Balm Tropical Nawilżający balsam do ust w sztyfcie o smaku brzoskwini i mango

Carmex w sztyfcie to produkt, którego używałam przez kilka lat. Wcześniej używałam tych w tubce. Ma fajny, lekko mentolowy zapach, przyjemną konsystencję i naprawdę dobrze nawilża usta – zostawia uczucie ukojenia i gładkości, szczególnie zimą albo przy spierzchniętych ustach. Z czasem jednak zauważyłam coś niepokojącego. Po odstawieniu Carmexu i przejściu na inne produkty, moje usta zaczęły się szybciej przesuszać, jakby były przyzwyczajone właśnie do tego konkretnego składu. Mimo że próbowałam różnych balsamów, nic nie dawało takiego efektu jak Carmex, a usta były bardziej suche niż wcześniej. Działa dobrze, ale mam wrażenie, że trochę „uzależnia” i po dłuższym czasie trudno się przestawić na coś innego.

Ja: Szminki to nieodłączny element mojego codziennego makijażu. Uwielbiam podkreślać usta żywymi i mocnymi kolorami. Jestem wielkim fanem odcieni czerwonych. Lubię szminki klasyczne, w płynie. Satynowe, matowe czy błyszczące – każdy rodzaj znajduje się w mojej kosmetyczce. Oczekiwania: Dobra regeneracja ust, szybkie działanie. Opakowanie: Odkręcany sztyft, wykręcany. Czerwona, plastikowa nakrętka, całość w kolorze żółtym z czerwonym logo. Nakrętka dobrze się trzyma, szminka trzymana w kieszeni czy wrzucona luzem do torebki nie odkręca się sama. Odkręcana część często się zacina, a etykieta po czasie ściera. Wrażenia: Bezbarwny sztyft, dość zbity, przezroczysty. Odpowiednio tłusty, o konsystencji wazeliny. Dobrze się nakłada i rozprowadza. Kolor transparentny. Pachnie bardzo intensywnie, choć ten zapach ulatnia się podczas noszenia. Pomadka zaraz po nałożeniu daje efekt mrowienia, jest on długotrwały. Ściera się i zjada dość równomiernie, ale na ustach trzyma się maksymalnie do 2 godzin i należy powtórzyć aplikacje. Uczucie chłodzenia nie będzie odpowiadać każdemu. Pomadka jest bardzo wydajna, łatwo dostępna – w większości sieciowych drogerii jest na półkach. Cena jest przystępna, często można dostać w promocji. Ochrona SPF jest dla mnie największym plusem. Ten produkt będzie idealny na zimę i jesień, kiedy usta potrzebują dużej ochrony przed pierzchnięciem i pękaniem. Ta wersja smakowa będzie też fajną alternatywą na lato. Mimo, że producent zapewnia intensywne nawilżenie, ja osobiście nie czuję różnicy w działaniu z innymi pomadkami Carmexa. To ten typ kosmetyku, który jest nieodłącznym elementem mojej kosmetyczki i zawsze chętnie wracam po kolejne opakowania. Carmex z czystym sercem polecam każdemu.

Carma Laboratories Carmex, Moisturising Lip Balm Tropical o smaku brzoskwini i mango to produkt, który oceniam na solidne 4/5. Balsam ma przyjemny, tropikalny zapach, a formuła jest lekka i szybko się wchłania, co sprawia, że aplikacja jest bardzo komfortowa. Można nakładać kilka warstw bez uczucia nadmiaru na ustach, co dla mnie jest plusem, zwłaszcza gdy potrzebuję szybko dodać nawilżenia w ciągu dnia. Jedynym minusem, jaki odczułam, było delikatne szczypanie w usta, co może być charakterystyczne dla produktów Carmex, ale nie każdemu to odpowiada. Nawilżenie jest dość subtelne, co sprawia, że balsam sprawdza się świetnie w cieplejszych miesiącach, kiedy usta nie potrzebują bardzo intensywnej regeneracji. Jednak w sezonie jesienno-zimowym, gdy moje usta są bardziej wysuszone i potrzebują mocniejszej ochrony, sięgam po bardziej treściwe produkty. Ogólnie rzecz biorąc, to dobry balsam na co dzień, zwłaszcza na wiosnę i lato.

Carma Laboratories Carmex, Moisturising Lip Balm Tropical o smaku brzoskwini i mango to produkt, który oceniam na solidne 4/5. Balsam ma przyjemny, tropikalny zapach, a formuła jest lekka i szybko się wchłania, co sprawia, że aplikacja jest bardzo komfortowa. Można nakładać kilka warstw bez uczucia nadmiaru na ustach, co dla mnie jest plusem, zwłaszcza gdy potrzebuję szybko dodać nawilżenia w ciągu dnia. Jedynym minusem, jaki odczułam, było delikatne szczypanie w usta, co może być charakterystyczne dla produktów Carmex, ale nie każdemu to odpowiada. Nawilżenie jest dość subtelne, co sprawia, że balsam sprawdza się świetnie w cieplejszych miesiącach, kiedy usta nie potrzebują bardzo intensywnej regeneracji. Jednak w sezonie jesienno-zimowym, gdy moje usta są bardziej wysuszone i potrzebują mocniejszej ochrony, sięgam po bardziej treściwe produkty. Ogólnie rzecz biorąc, to dobry balsam na co dzień, zwłaszcza na wiosnę i lato.

Pamietam ze mialam daaawno temu Carmex taki w sloiczku i bylam zachwycona. Po skonczeniu produktu i probowaniu innych na rynku chcialam wrocic do sloiczka -kuilam i sie zawiodlam. Nie wiem czy po latach zmienili sklad czy o co chodzi ale to nie bylo to samo. Zawiedziona juz nie kupowalam Carmexa. W zeszlym tygodniu dostalam tego maluszka w prezencie i pelna obaw zaczelam proby. To jest cos cudownego. Piekny zapach, trzyma sie na ustach mega dlugo, chlodzi tak jakby a co najwazniejsze dziala! Pieknie nawilza usta a spierzchnietym daje mega ukojenie. To chyba najlepszy balsam jaki stosowalam przez ostatnie kilka lat. Laneige i tego typu mazidla nawet nie powinny stac kolo niego na polce. To jest mistrz!

Carmexy uwielbiam za ich mega nawilżenie, za to, że dają piękną taflę na ustach, zachowują się jak olejek. Miałam dużo wersji, ale żadna nie zadowala mnie jak ta tropikalna. Opakowanie małe, zmieści się w każdej torebce. Tak jak wspominalam w tytule najmniej czuć tutaj mięte, której ja nie znoszę, dlatego regularnie do niego wracam. Wydajność jego jest na plus, nie kończy się tak szybko przy codziennym używaniu. Lubię go też używać na matowe pomadki w ramach 'blyszczyku', żeby nadać im piękny połysk. Jeśli nie próbowaliście nigdy Carmex'ów to bardzo Wam polecam szczególnie tę wersję (chyba, że lubicie mięte). Są mega nawilżające, idealne na spierzchnięte usta! :)

Pomadkę kupiłam dla odmiany po moim ulubionym granacie. Myślałam, że inny będzie tylko zapach, ale ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, sama pomadka też jest inna. Pomadka zamknięta jest w klasycznym sztyfcie z pokrętłem. Opakowanie jest małe, bez trudu zmieści się w każdej torebce. Ma żółty kolor i tropikalny zapach. Konsystencja jest mocno natłuszczająca, ale różni się od konsystencji granatu. Jest bardziej zbita i jakby grudkowata, mniej gładko sunie po ustach. Wydajność jest naprawdę wysoka. Jeśli chodzi o efekty, to są gorsze niż w przypadku mojego ulubionego granatu. Usta są nawilżone i odżywione, ale słabiej niż w przypadku granatu, a sam efekt utrzymuje się krócej. Na pewno wymaga kilku aplikacji w ciągu dnia. Podsumowując, pomadka jest ok, ale jak się okazuje, różne smaki mają różne właściwości. Ten nie będzie moim ulubionym, ale to pewnie zależy od indywidualnych preferencji. Na plus niska cena i łatwa dostępność.

Carmex, nawilżający balsam do ust w wersji tropikalnej, to doskonały produkt, który zapewnia intensywne nawilżenie i ochronę ust. Jego tropikalny aromat sprawia, że aplikacja jest przyjemna i relaksująca. Formuła balsamu pomaga nawilżyć spierzchnięte usta, pozostawiając je miękkie i gładkie. W mojej opinii, Carmex Moisturising Lip Balm Tropical to świetny wybór dla osób poszukujących skutecznego i przyjemnego w użyciu balsamu do ust. Będąc na kuracji antybiotykiem Izotek, który bardzo wysusza skórę, to jedyna pomadka, która dała sobie radę. Stosuję ją niezmiennie od półtora roku, a tropikalny zapach jest obłędny. Nawet chłopak ją podkrada ????

Przechodzę kolejne wersje Carmexu w sztyfcie, mało co zwracając uwagę na wersję smakową. Działanie dla mnie mają wszystkie zbliżone. Dobrze nawilżają, choć przy gorszym okresie trzeba aplikować je częściej. Lepiej sobie poradził niż wiele innych pomadek, działanie jest widoczne, choć też nie w każdej sytuacji. Smak jest w porządku, mało wyczuwalny, a drażni mnie wszelki chemiczny posmak w produktach do ust ;)

To moja kolejna przygoda z marką Carmex, wcześniej była klasyczna wersja w tubce, słoiczku, truskawkowa w sztyfcie i teraz nadszedł czas na tą. Moje usta są wymagające, nie nawilży ich byle pomadka i tutaj nie zawiodłam się. Nie jest to nawilżenie powalające na kolana, ale jest widoczne. Problem spierzchniętych ust wątpię, aby skutecznie wyeliminowała ale na pewno przyczynia się do utrzymania ich nawilżenia. Zauważyłam, że uczucie mrowienia, jak w poprzednich wersjach balsamu jest tutaj mniejsze. Nie wiem czy to kwestia przyzwyczajenia się ust do tego efektu czy zasługa tej wersji. Efekty nie są trwałe, wiadomo, wymaga reaplikacji w ciągu dnia. Duży plus tej pomadki to fakt, że nawet gdy dostanie się do ust to nie jest ona gorzka. Nie migruje do jamy ustnej samoistnie. Nie wchłania się szybko i nie daje blasku na ustach. Opakowanie niezawodne. Sama pomadka delikatnie miękka, co pomaga podczas jej aplikacji. Wydajność jest mniejsza w porównaniu do innych pomadek.

Pisałam już o oryginalnej wersji tego balsamu, ponieważ chyba z każdym jego rodzajem miałam do czynienia i początkowo truskawkowy był moim ulubieńcem ale jak wyszła ta wersja to byłam wniebowzięta. Działanie takie same jak w e wszystkich czyli lekkie pieczenie i uwaga w tej wersji moim zdaniem jest słabsze niż w innych wersjach. Zapach i uczucie go na ustach jest obłędny. Pięknie nawilża usta a mam naprawdę dużą tendencję do gryzienia notorycznie ust a ten balsam sprawia, że szybko się regenerują. Opakowanie jest fajnych małych rozmiarów z wykręcanym sztyftem no po prostu bajka. Ten balsam o smaku brzoskwinia - mango to zdecydowanie mój ulubieniec.

Jak każda przetestowana przeze mnie do tej pory pomadka od Carmex - ta również jest świetna. Wspaniale nawilża usta, pozostawiając je gładkie, ukojone, bez suchych skórek itp. Świetnie radzi sobie ze spierzchnięciem. Ma słodki zapach brzoskwiń i wygodne, niewielkie, poręczne opakowanie. Polecam!

Będąc ostatnio w pracy bardzo dokuczała mi suchość i podrażnienie ust. Pobiegłam do Rossmana i złapałam pierwszą lepszą pomadkę. Po nałożeniu na moje usta, które miały już czerwoną otoczkę i były bardzo podrażnione, nałożyłam pierwszą warstwę produktu. Moje zaskoczenie, które dotyczy długotrwałości. Produkt utrzymuje się na ustach mega długo. Nawilżenie jest okey, ale bez szału. Jednak usta są porządnie zabezpieczone. Zapach jak najbardziej na plus. Bardzo nie lubię kiedy pomadka się zjada i jest słodka, a w tym przypadku tak nie jest. Mimo, że słyszałam już o tej firmie to nie stosowałam jeszcze produktów i to był mój pierwszy raz, ale wiem, że nie ostatni.

Moje usta zimową porą potrzebują dość mocnej pielęgnacji, gdyż niestety są bardzo suche i pękają. Nigdy wcześniej nie miałam pomadek tej firmy i postanowiłam kupić za namową mojej przyjaciółki. Bardzo mile się zaskoczyłam, gdyż pomadka ta pomogła mi w walce z suchą skórą ust. Po posmarowaniu produktem na ustach pozostaje film, który utrzymuje się dość długo dzięki czemu chroni nasze usta przed utratą wody, a także działaniem niekorzystnych czynników zewnętrznych np. temperatura, wiatr. Moje usta dzięki niej są natłuszczone, zregenerowane, i wyglądają bardzo korzystnie. Pomadka jest dość wydajna.

Carmex jak Carmex. Zawsze dobry. Tak naprawdę nie nawilża jakoś super, za to dobrze zabezpiecza usta, szczególnie zimą gdy są narażone na mróz. Zapach mango jest dość nijaki. Truskawka wyróżnia się bardziej.

Carmex to chyba moje ulubione pomadki. Uwielbiam to uczucie mrowienia, a także dość mocne natłuszczenie. Są naprawdę skuteczne, a przyznam, że mam dość wysokie wymagania w tej kwestii. Wersja w sztyfcie jest zdecydowanie wygodniejsza i bardziej higieniczna. Wersja Tropical nie odbiega jakością od innych wariantów. Wyróżnia ją natomiast zapach, który jest dość specyficzny. Dość chemiczny, intensywny, mocniej wyczuwalna brzoskwinia. Szału nie ma, ale sama pomadka jest naprawdę w porządku.

Carmex to nowość w mojej kosmetyczce. Już od dawna zastanawiałam się nad zakupem balsamu do ust tej marki, ale jakoś zawsze decydowałam się na coś innego. Tym razem postanowiłam dać szansę Carmexowi i nie żałuję. :) OPAKOWANIE Zawsze opakowania produktów Carmex wydawały mi się średnio estetyczne i nadal tak uważam. To logo i połączenie kolorów kojarzy mi się bardziej z tubką kleju niż ładnie pachnącym balsamem do ust. Niemniej, trzeba przyznać, że jest charakterystyczne i na tle innych zdecydowanie się wyróżnia. Sama forma opakowania, czyli sztyft, jest bardzo wygodna, higieniczna i nie mam do niej absolutnie żadnych zastrzeżeń. Pomadka łatwo się wysuwa, a nadruk nie ściera. ZAPACH Teoretycznie miało być tropikalnie. Z opakowania patrzy na nas brzoskwinia i mango. A jak jest w rzeczywistości? No na mój nos, to zdecydowanie nie czuć tutaj tych owoców. Zapach nadal jest oczywiście przyjemny, ale to coś zupełnie innego. Na początku czuć przede wszystkim słodką pomarańczę, która szybko przechodzi w gumę balonową. A do tego da się wyczuć też subtelną nutkę mentolu i odrobinkę wanilii. Także hmmm... Niezbyt tropikalnie, ale z pewnością przyjemnie i ciekawie. ;) DZIAŁANIE Pomadka dosyć łatwo sunie po ustach i pozostawia na nich ochronną, lekko tłusta warstwę, jak to wazelina. Utrzymuje się przez dłuższy czas. Moim zdaniem dobrze nawilża, wygładza i zapobiega pierzchnięciu, ale trzeba korzystać z niej regularnie. Nie barwi ust, co dla mnie jest plusem. SKŁAD Całkiem niezły. Sporo fajnych składników jak wosk kandelila, lanolina i wosk pszczeli (choć wegankom się to nie spodoba), ozokeryt, masło kakaowe czy olej z nasion meadowfoam.

Świetny balsam do ust, spełnił wszystkie moje oczekiwania. Od tego typu produktu wymagam, aby bardzo dogłębnie nawilżał i regenerował moje usta, które są zazwyczaj suche i w okresie zimowym spierzchnięte. Zdecydowanie uratował mnie w tym okresie, kiedy były najbardziej narażone na czynniki zewnętrzne. Bardzo łatwy w aplikacji, opakowanie działało bez zarzutów. Wydajny, starczył mi na około 3-4 miesiące codziennego użytku. Zapach bardzo przyjemny, nie znudził mi się nawet po długim użytkowaniu. Zdecydowanie polecam!