Moje brwi prze wiele lat przeszły ze mną sporo atrakcji. Mogę napisać poradnik czego nie robić z nimi, ale w tej chwili nie ma to już sensu:) Oczywiście mam je jeszcze, nawet jakoś tam dbam o nie, ale straciły na gęstości i objętości sporo. Pomada do brwi stała się w jakimś stopniu novum w moim zestawie kosmetyków. Był czas kredek, był etap cieni do brwi i tak lata mijały, a z biegiem nich mijałam się i ja z pomadami, które zalały rynek kosmetyczny i jakoś nigdy zwróciły szczególnie mojej uwagi. Oczywiście wiedziałam i widziałam je w szafach kosmetycznych, ale nigdy nie miałam szczególnego parcia na taki rodzaj produktu do brwi.
Nadszedł jednak czas, kiedy znudzona monotonią używania jednego i tego samego postanowiłam spróbować owej pomady i pokusiłam się o zakup.
Jako że marka Benefit, moim zdaniem, przoduje na rynku produktów do stylizacji brwi wybór padł na pomadę z jej szafy. Posiadam ją w wersji o gramaturze standardowej (istotna informacja, ale o tym za chwilę) w kolorze nr 3.
Opakowanie przypomina mi trochę kałamarz (takie naczynko na atrament sprzed wieków:), dość fikuśne. Dołączony jest również do niego pędzelek, który jest zdatny do użycia i spełnia swoją rolę wyśmienicie.
Pomada ma zbitą konsystencję i z biegiem czasu odrobinę twardnieje. Nie wiem dlaczego producent nazwał ją żelową? Według mnie to nie jest żel, tylko zwykła zbita masa, trochę miękka. No nie wiem, żel kojarzę z czymś na granicy przejrzystości i cieczy, ale to tylko takie moje przemyślenie, które absolutnie nie ma wpływu na ocenę produktu.
Kolorystyka jest, z tego co widziałam, bardzo użytkowa. Znajdą coś dla siebie i blondynki i szatynki i oczywiście brunetki. Kolory nie są wynaturzone więc każdy ma szansę dopasować odcień do swoich potrzeb. Jak akurat korzystam z nr 3 (to taki odcień brązu, pośredni pomiędzy ciepłym a chłodnym), idealny dla zarówno szatynki jak i brunetki. Może wydawać się niektórym, że byłby zbyt jasny, ale po nałożeniu go na brwi wcale taki nie jest. Ja jestem typową brunetką i uważam go za idealny, ale oczywiście trzeba tu też wziąć pod uwagę różne gusta i preferencje. Co ciekawe jego intensywność można stopniować dokładając kolejne warstwy, czyli nie ma obawy, że za pierwszym maźnięciem zrobimy sobie jedną wielką ciemną krechę. Zapewne trzeba mieć też wyczucie podczas aplikacji, ale krzywdy nie da się nim zrobić.
Produkt świetnie utrzymuje się na brwiach i skórze. Nie rozmazuje się, nie wyciera i nie zmienia swojego odcienia po jakimś czasie. Dzięki dołączonemu pędzelkowi można wykonać bardzo precyzyjne cieniowanie. Z biegiem czasu potrafi się minimalnie odkształcić, ale wystarczy przetrzeć go na mokro i powinien wrócić do pierwotnego kształtu.
Jak już wcześniej wspomniałam pomada trochę wysycha. W przypadku mojej nastąpiło to dość długo po pierwszym użyciu, ale biorąc pod uwagę, że produkt jest wybitnie wydajny, to jednak stanowi to pewien mankament. Ja uparcie korzystam z zawartości, odwracam w pojemniku i grzebię pędzelkiem raz z jednej strony a raz z drugiej, ale widzę, ze co raz trudniej się ją nabiera. Szkoda, bo będę zmuszona pożegnać się z nią niebawem i wyrzucić całkiem spory kawałek produktu. Myślę, że lepszym rozwiązaniem byłaby decyzja o zakupie wersji mini, która aż taka mini do końca nie jest i przynajmniej może by nie zdążyła zeschnąć długo przed wykorzystaniem jej do końca. Może sprawdzę jeśli zdecyduję się na ponowny zakup:)
Podsumowując uważam, że jest to bardzo dobry produkt do brwi, ze wszystkimi dobrymi cechami jaki powinien posiadać i wart spróbowania.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie