Tarte Cosmetics Amazonian Clay, Matte Waterproof Bronzer Wodoodporny puder brązujący

Nie mogłam się doczekać, aby podzielić się moją zachwytem nad wodoodpornym pudrem brązującym Tarte Cosmetics Amazonian Clay Matte Waterproof Bronzer! Jest to absolutna perełka w mojej kolekcji kosmetycznej. Począwszy od opakowania, które jest eleganckie i praktyczne, aż po sam produkt - wszystko w tej propozycji jest fenomenalne. Puder jest idealnie skomponowany, co sprawia, że aplikacja jest niezwykle łatwa i równomierna. Już od pierwszego dotknięcia widać, że to coś więcej niż zwykły puder brązujący. Co mnie najbardziej zachwyca, to jego trwałość i wodoodporność. Mogę nosić ten puder przez cały dzień, a nawet podczas intensywnego treningu, a nadal wyglądam świeżo i promiennie. To prawdziwe błogosławieństwo, zwłaszcza w letnie dni, kiedy inne produkty mogą się rozmazywać. Jako osoba o jasnej karnacji, zawsze obawiałam się, że puder brązujący będzie wyglądał na mojej skórze zbyt ciężko lub sztucznie. Jednakże ten produkt od Tarte doskonale stapia się z moją skórą, dodając jej subtelny, naturalny efekt "opalania". Jestem zafascynowana tym, jak łatwo mogę osiągnąć efekt świeżo wypoczętej opalenizny, bez konieczności wyjeżdżania na plażę. Podsumowując, wodoodporny puder brązujący Tarte Cosmetics Amazonian Clay Matte Waterproof Bronzer to absolutny must-have w kosmetyczce każdej kobiety. Daje on pewność siebie, trwałość i naturalny efekt, który podkreśla moją urodę w sposób niezwykle subtelny.

Mam ten bronzer w odcieniu Park Ave Princess - tym jaśniejszym. I zgadzam się z dziewczynami poniżej, że ten bronzer jest fenomenalny. Bronzer ten nie daje na mojej blado zimno żółtej skórze efektu oranżady, co było normą przy wielu wysokopółkowych bronzerach (Dior, Bobbi Brown, Guerlain, Nars, Fenty, Clinique, Giorgio Armani, Pat Mat Grath Chanel, Estee Lauder etc.). Zlazłam całą Sephorę i Douglasa w Złotych Tarasach i Galerii Mokotów. I tak znalazłam ten oto ideał. Wiele marek produkuje bronzery w odcieniu ciepłym, niedopasowanym do zimnych karnacji. Na mojej cerze wychodzą prawdziwe odcienie, więc znalezienie brązowych cieni, bronzera, czegoś do brwi graniczy z cudem. Albo wychodzi rudość, albo oranżada. No masakra. Ale z pomocą po wycofaniu bronzera z Giorgio Armaniego (Face Fabric w odcieniu 100) i miodowego The Body Shopa przychodzi Tarte. Bronzer ten ma czerwonawo - oliwkowe odcienie przez co idealnie nadaje się do mojej, specyficznej karnacji. (poziom NC 12 - 15 w M.A.C, w kolorycie zimno żółta, jasna oliwkowa cera). Nadaje się jako wakacyjny look - gdzie razem z różem nadają się idealnie na policzki. Nadaje się też do konturowania. Jest na tyle blady, że ciężko jest z nim przesadzić. Ma przyjemną pudrową strukturę, ale jednoczenie nie pyli przy nakładaniu. Ma piękne opakowanie - z skórki, z złotym napisem i fajnym lusterkiem. Wygląda to mega elegancko. Zamyka się na magnes, więc nie otworzy się w plecaku, kosmetyczce bez powodu. Ma przyjemny, pudrowy zapach. Nie przesadzony, nie irytujący, nie męczący. Ja tu nie wyczuwam żadnego kokosa, czy też kakao. Nie mam żadnych zastrzeżeń i gorąco polecam. Nie wiem czy dam radę go kupić ponownie, ale na pewno będę płakać gdy go wycofają.

Bronzer występuje w dwóch wersjach kolorystycznych. Ja oceniam jaśniejszą czyli Park ave Princess. Odcień idealny dla jasnych/średnich odcieni karnacji. Drugi, ciemniejszy polecałabym osobom o średniej karnacji w kierunku ciemnej bądź latem na bardzo opaloną skórę. Zacznijmy od tego, że oba kolory wpadają w czerwono-oliwkowe tony więc to sprawia, że są idealne zarówno do konkurowania twarzy jak i jej ‚opalania’. Nie ma mowy o sztucznej pomarańczy. Firma Tarte nie zrobi nam nimi karykatury ;) Konsystencja jest wspaniała. Blenduje się jak marzenie. Utrzymuje się cały dzień bez poprawek. Wyglada bardzo naturalnie. Efekt i intensywność można stopniować. Ma wspaniale opakowanie które poza tym ze jest piękne, jest kompaktowe i zamyka się na magnes. Posiada tez lusterko. Zapach jest nie nachalny. Pachnie jak masło shea/kakao/ z odrobiną kokosa(?) nie jest wyczuwalny po aplikacji. Nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń. Wręcz przeciwnie. To jeden z najlepszych bronzerów jakie miałam w ostatnich latach ( a używałam Hoola, BahamaMama, MarcJacobs i Lagunę Narsa) polecam!

Posiadam ten bronzer w jaśniejszym odcieniu park ave princess i osobiście jest to mój ulubiony bronzer. Pierwsze co się rzuca w oczy to przepiękne opakowanie z złotym metalowym napisem nazwy odcienia i z zamknięciem na magnes, następnie po otwarciu widać przepiękny kolor bronzera o matowym wykończeniu, który na pewno spodoba się osobom o jaśniejszej karnacji (dla ciemniejszych polecam odcień hotel heirees). Bronzer łatwo się rozprowadza, nie da się nim zrobić krzywdy, ale za to ładnie można dobudować kolor, odcień jest super i myśle że większości będzie się podobać. Cena dość wysoka, ale jak dla mnie warto za taką jakość wykonania. Mi akurat udało się go dorwać w Anglii na przecenie -50%, więc jak ktoś mieszka w Wielkiej Brytanii albo ma tu kogoś to polecam tam kupić, bo często można dorwać promocje na markę tarte!