Dzięki promocji przeprowadzanej w ostatnim czasie przez jedną z drogerii internetowej otrzymałąm te bandaże w prezencie do zakupów.
Duży, jaskrawy, kartonik skrywał w sobie 2 torebki z dwoma bandażami w każdej i małą torebkę strunową z 4 zapinkami do nich. Bandaże są słabej jakości i jeśli ktoś miał nadzieję (jak ja), że później będzie się nimi owijać po nałożeniu preparatu z tubki to od razu piszę - nie będzie. Bardzo łatwo się zaciągają i gubią swoją regularność, więc jest to typowo zabieg jednorazowy. Zapinki również nie są najtrwalsze, w trakcie pierwszego zabiegu jedna mi się rozwaliła, to znaczy odpadła metalowa część od gumy, na szczęście reszta wytrzymała, więc obeszło się bez latania do apteki ;) No ale jest dokładnie tak jak napisał producent - zabieg jednorazowy, później kosz.
Termoaktywne bandaże można stosować na wybraną partie ciała - brzuch, uda, pośladki, kto co woli, ja wybrałam uda. Zdecydowanie po zawinięciu nie wyglądały jak na obrazku ;) Bandaż jest, jak już pisałam, bardzo kiepski i w mojej ocenie mógłby być dłuższy, ale wszystko ładnie zawinęłam, nie spadało, dobrze się trzymało, więc ok. Ja w trakcie ich noszenia porządkowałam kuchnię, więc jak najbardziej można je pogodzić z domowymi obowiązkami, zresztą są nasączone, wiec nie wyobrażam sobie siedzenia by nie zostawić po sobie mokrych plam.
Na początku po aplikacji nic nie czułam, dopiero po paru minutach zaczęło się wytwarzać ciepło. Ciepło, ciepło, gorąco! Ale na szczęście wszystko w granicach rozsądku (miałam krem termoaktywny z pewnej firmy i oddałam w inne ręce, bo mnie wręcz parzyło, tutaj dałam radę bez problemu). Po dwudziestu minutach, zgodnie z zaleceniami producenta, zdjęłam bandaże i wsmarowałam resztkę produktu. Było go całkiem sporo, a i same bandaże dalej były lekko wilgotne, co mnie zaskoczyło. W trakcie wsmarowywania skóra rozgrzała się jeszcze bardziej i pojawiło się delikatne swędzenie. Gdy już wsmarowałam to jeszcze przez jakieś 30-40 minut skóra była rozgrzana i delikatnie piekła, ale nie wystąpiło mocne zaczerwienienie czy ból, więc wszystko tak jak miało być, w teorii - czyli działa :)
Na opakowaniu przykupy moją uwagę zwłaszcza dwa zdania - "W celu uzyskania pożądanych rezultatów stosować 2 razy w tygodniu" i "Potwierdzone efekty po 1 tygodniu stosowania redukcja obwodu uda do 3cm". Czyli jedno opakowanie to tydzień zabiegu i po tym tygodniu zmniejsza się obwód? No nieźle, dlatego musiałam użyć miarki i oczywiście nic takiego miejsca nie miało ;) Nie przeczę, może po miesiącu czy dwóch faktycznie ten obwód by się zmniejszył, ale tak po tygodniu nic się nie zadziało, a przecież to napisał producent, co prawda z magicznym słowem "DO 3cm", ale jednak ;)
Skóra jednak po tygodniu, czyli tych dwóch zabiegach, wygląda zdecydowanie lepiej i to widać. Jest bardziej napięta, wygładzona a i mam wrażenie, że sam cellulit stał się mniej widoczny. Jest różnica!
Wczoraj wieczorem szukałam ich by zamówić kilka paczek, ta forma walki z cellulitem mi się spodobała, zdecydowanie bardziej mi odpowiada niż codzienne wklepywanie kremu, niestety wtedy zderzyłam się z rzeczywistością i zobaczyłam ich cenę... Choć widzę widoczne rezultaty to jednak cena 28zł za 2 zabiegi w domowym zaciszu mnie zaskoczyła, dlatego zamówiłam tańsze odpowiedniki innych marek do sprawdzenia ich działania, a od tych póki co odpocznę. Jednak nie mówię im stanowczego "nie", jeśli tańsze się nie sprawdzą to będzie trzeba zainwestować w ten produkt ponownie, bo jednak efekty są tego warte.
Zalety:
- łatwość i szybkość przeprowadzonego zabiegu
- widoczne efekty już po tygodniu: ujędrnienie, wygładzenie i lekkie zmniejszenie widoczności cellulitu
- dużo esencji, która nawet po 20minutach nie znika całkowicie
- unormowany efekt rozgrzania i pieczenie
- dobrze się trzymają, nie trzeba poprawiać i można normalnie wykonywać różne czynności
Wady:
- słaba jakość i długość bandaży
- po tygodniu nie zmniejszył się obwód uda (ale to z przymrużeniem oka piszę)
- cena :(
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie