Conny Maska przeciwzmarszczkowa w płachcie 'Peptyd Syn - Ake' 

W tej cenie jest spoko :). Do tego esencji jest całkiem sporo, spokojnie na dwa razy a zostanie jeszcze żeby zużyć jako serum. Płachta całkiem gruba, zazwyczaj sama je docinam żeby dopasować. Zakupiłam komplet w atrakcyjnej cenie -3,49 za sztukę. Tej po entuzjastycznych recenzjach zakupiłam cztery egzemplarze i nie żaluje. Używam ją dzień po kawitacji wtłaczając ja w skórę Xiaomi albo bez,w obu przypadkach się sprawdza. Nie podrażnia,nie uczula,nie zapycha. Trzymam ją około 15 minut,czasem dłużej, odrobinę skóra po się lepi,ale szybko ten efekt zanika, szczególnie kiedy nałożę potem jakiś krem. W składzie rzeczywiście jest ten peptyd,na szarym końcu,ale jest. Efekt-skóra wygładzona, lekko rozjaśniona i ujednolicona, odrobinę nawilżona,ale nie jest to typowo maska mająca na celu nawilżenie,ale bardziej ujędrnienie skóry,co tu otrzymujemy. Efekt utrzymuje się większość dnia,pod warunkiem,że zabezpieczymy skórę czy kremem czy olejkiem. Daje jej spokojnie 5.

Maseczkę zakupiłam w promocyjnej cenie w perfumerii Kontigo . Wzbogacona jest syntetycznymi peptydami jadu węża SYN-AKE dzięki czemu liftinguje i przywraca elastyczność skóry. Opakowanie jest bardzo ładne,znajduje się w nowej szacie graficznej przyciągające wzrok a na nim znajdziemy napisy i rysunek ze skórą węża w zielonym kolorze. Maska ma bardzo wygodne opakowanie,posiada bardzo delikatny zapach w środku znajduje się cieniutka i dość dobrze nasączona esencją płachtę . Maseczka jest dobrze skrojona i w miarę dobrze dopasowuje się do twarzy. Zastosowałam ją na noc,trzymałam ją na twarzy ok 20 minut a po tym czasie resztę esencji wsmarowałam w twarz, szyję i dekolt. Po zdjęciu maseczki twarz się troszkę klei ale wgląda bardziej promiennie. Rano po użyciu maski cera stała się bardziej elastyczna, była bardziej nawilżona, wygładzona i pełna blasku. Jestem bardzo zadowolona z działania tej maseczki i na pewno sięgnę po nią ponownie.

Maseczkę przeciwzmarszczkową zakupiłam wraz z maska upiększająca z tej samej firmy. o ich istnieniu zupełnie zapomniałam ,ale ostatnio przeczytałam bardzo pozytywne recenzje o 'Peptyd Syn - Ake' i przypomniałam sobie że mam ją gdzieś w zapasach. Opakowanie charakterystyczne dla masek w płachcie czyli niewielka saszetka. w białym kolorze z wszystkimi dodatkami w zielonym odcieniu oraz grafiką węża nawiązującą do głównego składnika maseczki. Zawarte zostały tu również wszelkie niezbędne informacje dotyczące stosowania maseczki. Całość wygląda elegancko i świeżo. Opakowanie łatwo się otwiera, a wewnątrz niego znajduje się biała materiałowa płachta mocno nasączona aktywnym bezbarwnym i żelowym serum. Jest go na tyle dużo że starczyło mi na wmasowanie konkretnej ilości w okolice szyi i dekoltu. Płachta jest delikatna ale wytrzymała oraz do0brze skrojona . wszystkie otwory są na swoim miejscu i łatwo ja dopasować do kształtu twarzy. W składzie mało konserwantów a mnóstwo substancji aktywnych:sok aloesowy, panthenol, kstrakt portulaki pospolitej stanowiącej bogate źródło polifenoli, kwasów szeregu omega-3, witamin A i C, a także wapnia, żelaza, sodu, potasu i magnezu, ekstrakt z konjack, wyciąg z grejpfruta, ekstrakt z korzenia białej lilii wodnej, sok z malwy, wyciąg z kwiatów opuncji, kwiatu wiciokrzewu japońskiego oraz jad żmii - SYN-AKE, czyli syntetyczna pochodna tripeptydu naśladującego działanie toksyny . Maseczkę nałożyłam na oczyszczona skórę twarzy i pozostawiłam ją na około 30 minut, w czasie całego tego czasu dobrze trzymała się buzi, pod koniec delikatnie odklejała się w okolicach żuchwy, ale trzymałam ja o wiele dłużej niż zaleca producent więc nie jest to żadna wada. Płachta przyjemnie chłodziła skórę, nie występował żaden dyskomfort w postaci szczypania czy pieczenia. Gdy usuwałam maseczkę była jeszcze delikatnie wilgotna. ta wilgoć pozostała również na skórze ale wchłonęła się w ciągu kilku minut. Efekt działania spełnił wszystkie obietnice producenta i całkowicie mnie zadowolił . Skóra była mocno wygładzona, ładnie rozświetlona, miałam wrażenie że jej koloryt delikatnie się rozjaśnił. Dobrze nawilżona i odżywiona . Jej zwiększone napięcie było widoczne w lusterku, a w dotyku wyczuwałam że zrobiła się bardziej zbita i mięsista. Buzia wyglądała ładnie i nie tylko chwilę po aplikacji ale tak samo dobrze prezentowała się w dniu następnym. Bardzo dobra maseczka w niewielkiej cenie,z efektem widocznym natychmiast po zastosowaniu. To była moja pierwsza styczność z firma Conny i z pewnością nie ostatnia.

Maska do twarzy z peptydami z jadu węża ma przyjemny zapach jak każda z masek tej firmy w płachcie. Jest ona obficie nawilżona i całkiem dobrze dopasowana do twarzy. Produkt ładnie trzyma się na twarzy także można przy okazji wykonywać inne czynności nie obawiając się, że się przesunie. Nadmiar esencji, która pozostaje w opakowaniu można wklepać w szyję, dekolt lub tak jak jak w przesuszone łydki :). Używałam znacznie droższych marek i nie zauważyłam wielkiej różnicy. Efekt to nawilżenie i odżywienie . Skóra jest ujędrniona i ukojona. Mam cerę wrażliwą i mnie w żaden sposób nie podrażniła. Po zdjęciu maski wklepałam opuszkami to co zostało na twarzy. Maski tej firmy maja efekt chłodzenia, więc będą świetne na lato.

To kolejna maska maski Conny, z której jestem bardzo zadowolona. Po pierwsze, maskę kupiłam w Biedronce za 5 zł, zatem nie dość, że cena jest bardzo korzystna jak na produkt tak wysokiej jakości, to jest dostępna w praktycznie każdym dyskoncie. Ubolewam nad tym, że nie jest w stałej sprzedaży, ale co jakiś czas można pogrzebać i znaleźć takie perełki. Maska jest bardzo nasączona, ale nie na tyle, żeby spływała z twarzy. Zawsze mnie denerwują maski, z których kapie mi na dekolt, więc to jest wielki plus. Po wyjęciu maski z opakowania zostaje w niej sporo koncentratu, który możemy nałożyć osobno, po zdjęciu maski, lub zlać do słoiczka i spożytkować w późniejszym czasie. Maska jest z dobrej jakości płachty, nie rozrywa się i trzyma się twarzy. Działanie natychmiastowe i wprost cudowne - twarz jest napięta, nawilżona i wygładzona, wygląda jak po zabiegu w salonie kosmetycznym. Niesamowity i natychmiastowy efekt. Twarz wygląda na młodszą oraz bardziej jędrną. Może szata graficzna jest kiczowata i niezbyt zachęcająca, to działanie produktu jest zaskakujące. Przy następnych zakupach zaopatrzę się w większą ilość tego produktu. Polecam, nawet osobom o wrażliwej i naczynkowej skórze, gdyż po jej użyciu twarz jest bardziej odporna na wahania temperatur.

Zawarte są w niej peptydy jadu węża oraz ogólnie jest przeciwzmarszczkowa. Jak każda maseczka tej firmy jest niesamowicie nasączona, że aż z niej ścieka. Na twarzy dobrze się trzyma, nie wysycha po jakimś czasie tylko cały czas mocno jest mokra. Trzymałam ją na twarzy 25min minut, ale równie dobrze mogłabym ją mieć jeszcze dłużej. Pozostałość maski starałam się wklepać w twarz. Skóra po niej była promienna, oczyszczona i gładka. Jak dla mnie to jedne z lepszych masek w płachcie jeśli chodzi o skuteczność oraz o cenę

Po pierwszym użyciu zmarszczki się spłyciły, oczywiście jest to efekt tymczasowy, ale przyjemnie mi się korzystało. Wrócę do niej kiedyś. Miło wspominam samo działanie, ale płachta do poprawki.

Kolejna maska Conny, której mogę dać maksimum punktów :) Uwielbiam te niepozorne maseczki za parę złotych, które naprawdę dają świetne efekty! Stosowanie jej to przyjemność, tkanina jest dobrze docięta (łatwo się nakłada, dobrze dopasowuje do twarzy, nie zsuwa się i nie odkleja). W saszetce jest tyle formuły, że można spokojnie kilka razy dokładać jej dłońmi na maskę, w miarę jak skóra wyciąga z tkaniny wszystkie substancje. A rzeczywiście wyciąga - moja skóra wypija bardzo łapczywie wszystko z tkaniny. Co jest dla mnie tylko dowodem skuteczności, szczególnie że płyn znika najszybciej w miejscach bardziej u mnie przesuszonych, a w niewielkim stopniu w tych lepiej nawilżonych, jak czoło. Sama maska ma formułę płynno - żelową, podobną jak w nawilżającej, niebieskiej wersji Conny. Maskę nakładam na około 20-25 minut (w trakcie dokładając płynu na tkaninę). Potem usuwam, resztki wklepuję, a to co zostało w saszetce, zostawiam na drugi dzień do użycia jako serum. Z aplikacją kremu warto poczekać - nawet po wklepaniu płyn jeszcze przez jakiś czas się wchłania. Efekty działania - super! Nie będę może omawiać tu działania przeciwzmarszczkowego, jako możliwego do oceny tylko w dłuższym upływie czasu - ale faktem jest, że skóra jest: - nawilżona, - bardzo wygładzona, - bez porównania lepiej napięta. Gdy dotykamy potem twarzy, pod palcami czuć, że skóra jest jakby gęstsza, gładka, bardzo sprężysta w dotyku. Plus naprawdę skuteczne nawilżenie. Jestem na tak! Fajnie, że maska ma delikatną formulę, która nie podrażnia, nawet delikatnej skóry pod oczami (nakładam ją dość wysoko, nie pod same oczy, ale na obszar trochę niżej pod oczami, bo zależy mi, żeby w tym miejscu też odżywić skórę i poprawić jej jędrność). Bardzo dobra, skuteczna maska, realizująca obietnice z opakowania. Warto wspomnieć, że ładny wygląd cery utrzymuje się nie tylko tuż po użyciu, rano nadal wygląda ona lepiej. Kosmetyk bez wad, wart polecenia jak cała seria Conny - maska warta więcej niż wskazywałaby jej regularna cena. Cudo do suchej skóry, świetnie podkręca nawilżenie, no a efekt ujędrniająco - liftingujący - nie uwierzyłabym, ale widziałam na własne oczy - to działa! Polecam :)

To już druga maska w płachcie marki Conny, którą miałam przyjemność przetestować. Podobnie jak poprzednia ślimakowa - jej działanie bardzo mnie zachwyciło :) Zacznijmy od kwestii technicznych :) maska, podobnie jak poprzednia - jest bardzo dobrze wycięta. Potrafię ją dopasować do swojej twarzy niemal idealnie, jedyne gdzie nie pasuje to broda, ale tam akurat nadmiar materiału mogę lekko przesunąć w stronę szyi i w ogóle mi to nie przeszkadza :) Sama aplikacja jest bezproblemowa. Na początek na oczyszczoną, speelingowaną oraz stonizowaną twarz nakładam odrobinę koncentratu, aby tkanina miała szansę przyczepić się do skóry. Materiał jest bardzo dobrze nasączony, ale ani kropla nie spadła mi na podłogę przy wyjmowaniu jej z saszetki, pomimo dość rzadkiej konsystencji płynu. Sam płyn, lekko mętny i subtelnie pachnący dobrze się wchłania i zostawia delikatnie lepką warstwę - to właśnie dzięki niej bawełna dobrze przylega do twarzy. Po około 30 minutach maskę zdejmuję a pozostałość koncentratu, który został w saszetce wylewam na dłoń i aplikuję na twarz i szyję. Po około 15-20 minutach, kiedy serum się wchłonęło nakładam krem do twarzy i krem pod oczy, po tej czynności wcześniejsza lepkość znika całkowicie. EFEKTY. Już po zdjęciu maski odczułam, że skóra jest dobrze nawilżona i lekko zliftingowana. Naprawdę, jeszcze żadna maska w płachcie (a miałam ich już sporo) nie dała mi tak widocznego napięcia skóry twarzy. Stała sie gładka, jędrna i niezwykle przyjemna w dotyku. Po przebudzeniu rano cera wyglądała na promienną, zregenerowaną i wciąż nawilżoną. Nie potrzebowałam dużego krycia przy aplikacji podkładu, skóra sama w sobie wyglądała naprawdę dobrze i efekt o dziwo jest naprawdę długotrwały :) Z innych przyjemnych odczuć warto wspomnieć, że maska w trakcie noszenia delikatnie chłodzi twarz. Dla mnie jest to o tyle dobre, ponieważ miewam opuchnięte powieki od alergii i takie chłodzenie przynosi mi sporą ulgę. Opuchnięcia się zmniejszają a skóra robi się elastyczna i gładka. Właśnie tego oczekuję od takich masek - widocznego efektu :) Cena regularna maseczki to 7,99zł w drogerii Natura. Skorzystałam jednak z promocji i w ramach karty stałego klienta kupiłam 2 maseczki za 10zł, więc za 1 sztukę 5zł to naprawdę świetna propozycja. Za maski typowo azjatyckie musiałabym zapłacić 5x tyle. Polecam wypróbować ;)