Dołączyła do grona moich ulubieńców.
Kupiona z ciekawości, na próbę, a została na stałe. Kocham maseczki w płachcie, ciągle dokupuję nowe i generalnie muszę mieć solidny zapas tego typu produktów, bo stanowią one fundament mojej pielęgnacji.
Maska od Yoskine zaciekawiła mnie składnikami aktywnymi i obiecywanymi efektami - ten bioferment z ryżu, ekstrakt z kamienia księżycowego (selenitu), który ma dosłownie upiększać w oczach, obietnica liftingu, rozświetlenia no i ZŁOTO - kocham złote maski :D. Już po pierwszym użyciu moja sucha, odwodniona, szara, licząca 27 wiosen skóra była zachwycona, a ja zapiałam z zachwytu!
Zacznę od aspektów czysto wizualnych - mamy złoto-białą saszetkę w estetycznej szacie graficznej, łatwo otworzymy ją bez pomocy nożyczek. Płachta jest odpowiedniej wielkości, dobrze docięta i wycięta, tak, że z łatwością dopasujemy maskę do twarzy. Jest biało- złota, a jakże - na twarzy wygląda jak folia aluminiowa, tyle, że w złotym kolorze, fajne toto, nie powiem, że nie ;). Serum jest sporo, zresztą, sam producent informuje nas, że jest go aż 20 ml, dlatego przy każdym maseczkowaniu resztę serum wklepuję w szyję, dekolt i dłonie, żeby nie marnować produktu. Maska przyjemnie, delikatnie pachnie.
Aplikuję ją głównie wieczorami, ale z powodzeniem możemy użyć jej jako tzw. maseczkę bankietową - raz, że działa cuda, dwa, nie lepi się i poprawia przyczepność podkładu. Każda aplikacja wygląda następująco - oczyszczona i osuszona skóra, maska na twarz, trzymam 20 minut i cyk, finito, jest idealnie :).
Po zdjęciu rzeczonej płachty moim oczom ukazuje się przepięknie rozjaśniona i rozświetlona skóra, pełna blasku, promienna, zdrowa, gładka, nawilżona i wygładzona, a także przyjemnie napięta. Taki efekt dają mi tylko maska ze śluzem ślimaka z Bentona i złota maska Herli!
Naprawdę jestem w szoku, że w 20 minut można wyglądać tak pięknie.
Uwielbiam w tej masce to, że spłyca drobne zmarszczki i działa łagodząco na podrażnienia - naturalnie, egzemy by nie zlikwidowała, na to mam produkty do zadań specjalnych, ale drobne plamy i miejscowe przesuszenia/zaczerwienienia znikają w oka mgnieniu.
Zastosowana jako maska bankietowa sprawdza się równie dobrze, zresztą, inne wizażanki również o tym pisały, ale i ja dorzucę swoje trzy grosze - efekt niczym po dobrym zabiegu, makijaż trzyma się fantastycznie, skóra wygląda GENIALNIE, młodo, pięknie i świeżo.
Nie ma mowy o zapychaniu porów, obciążaniu cery czy alergii - serum, którym nasączona jest płachta, jest lekkie i nie zostawia lepkiej warstwy, za co ogromny, ogromny plus. Kocham to, jak ta maska nawilża, autentycznie cały dzień odczuwam komfort, a twarz jest miękka, gładka i nadal zachwycająca.
Jedyne, do czego mogłabym się tutaj przyczepić, to nieszczęsne Disodium EDTA i Phenoxyethanol w składzie - jeśli ktoś ich unika, to niestety, tutaj te dwa, dość kontrowersyjne składniki są - ale jako zamiennik - droższy, owszem, ale z cudownym składem, polecam wspomnianą wcześniej złotą maskę Herli.
Więcej wad nie znalazłam, samo działanie na moją atopową, wrażliwą skórę jest godne pochwały i po prostu widzę efekty przed i po - i po aplikacji zdecydowanie jest na co w lustrze popatrzeć ;).
Zakochałam się w tej maseczce i jestem w stanie przymknąć oko na te babole w składzie. Efekty, jakie daje, niska cena, komfort użytkowania - to wszystko sprawia, że od ponad miesiąca mam ją w swoich kosmetycznych zapasach i to właśnie ona pozwala mi wyglądać i czuć się pięknie, a o to tutaj chodzi.
Polecam serdecznie, to produkt, który w mig przywróci blask i świeżość nawet najbardziej suchej, matowej i szarej cerze <3
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie