Pierre Rene Royal Liner Eyeliner w płynie

Kreska towarzyszy mi odkąd pamiętam - na początku swojej kariery rysowałam ją kredką, ale z czasem przesiadłam się na eyeliner, bo w mojej opinii jest jednak lepszym narzędziem. Przez wiele lat miałam swojego ulubieńca, ale z uwagi na fakt, że nagle stał się mniej trwały, zachęcona poleceniem koleżanki, sięgnęłam po Pierre Rene - Royal Liner. I udało mi się go dostać w promocji :) Od początku byłam nastawiona neutralnie, ponieważ wolę eyelinery w kałamarzu, z cienkim pędzelkiem, natomiast tutaj mamy do czynienia z czymś w rodzaju twardej gąbeczki. Możliwe, że nie każdemu się to sprawdzi, bo jednak mamy różne preferencje :) Dla mnie pierwsza kreska faktycznie była wyzwaniem, jednak szybko zauważyłam dwie ważne rzeczy: 1. Bardzo ładną głęboką czerń 2. Łatwość nakładania produktu. Pędzelek zbiera wystarczającą ilość produktu, by zostawić na powiece mocno napigmentowaną kreskę, a razie nieudanej aplikacji - dopóki tusz nie zaschnie, a zasycha dość szybko - uda się wszystko naprawić. Zastyga na ładny mat, który osobiście wolę bardziej od połysku. Mimo iż aplikator może wydawać się na pierwszy rzut oka spory, łatwo narysować nim cienką linię, a tego bałam się najbardziej :) Dodatkowo produkt jest niesamowicie trwały. Mam ten problem, że większość eyelinerów rozmazuje mi się w zagięciu powieki, tymczasem Royal Liner radzi sobie z tym doskonale, co więcej - jest odporny na łzy, deszcz i wysokie temperatury :) Na plus również wydajność - maluję się codziennie, nie oszczędzam produktu, a jego jakby nie ubywa. Jedynym mankamentem, którego się na razie dopatrzyłam jest kruszenie się gąbeczki - z czasem zaczęły wychodzić z niej pojedyncze włoski.

Eyeliner to obowiązkowy produkt w mojej kosmetyczce . Nie wyobrażam sobie codziennego makijażu bez czarnej kreski , więc zawsze mam w domu taki kosmetyk . Preferuje linery w płynie z końcówką w postaci pędzelka , ale w sumie mam tak wielką wprawę w malowaniu kresek , że radze sobie bez względu na rodzaj aplikatora . Recenzowany w tym miejscu produkt otrzymałam w prezencie od kochanej Intermanki <3. Ucieszyło mnie to - lubię produkty tej marki a lajnerka jeszcze nie testowałam , byłam go więc bardzo ciekawa . Po miesięcznym używaniu muszę przyznać , że polubiłam go mimi drobnych wad i nie dziwi mnie , że zbiera dość pozytywne opinie . Opakowany jest bardzo ładnie . Czarna tubka ze złotymi napisami które się nie ścierają . Zakrętka nie pęka - jest ona również rączką od produktu i muszę przyznać , że wygodnie się nią manewruje . Aplikator nie jest niestety klasycznym pędzelkiem , to gąbeczka ostro ścięta ( identyczna jest np w linerze Maybelline tym matowym ). Nie jest to mój ulubiony aplikator ale da radę się z nim dogadać . Nie wiem czy każda początkująca osoba będzie w stanie wyrysować nim taką grubość kreski na jaką ma ochotę , ale przy wprawnej ręce nie będzie to żaden wyczyn . Nie wyczuwam w nim żadnego zapachu , ma idealną nie za rzadką konsystencję i bardzo dobrą , faktycznie nasyconą i czarną pigmentacje . Daje lekko matowe wykończenie - jest ono ładne i estetyczne , Z wyrysowaniem nim kreski żadnego problemu nie mam . Wystarczy jedna warstwa produktu , nie tworzą się żadne prześwity ani pęknięcia . Co prawda aplikatorem gąbeczkowym nie manewruje się aż tak łatwo jak klasycznym pędzelkiem , ale wszystko da radę ograć . No chyba , że ktoś chce naprawdę mega cienką kreseczkę wtedy też da radę ale trzeba lekko naciągnąć powiekę a ja strasznie tego nie lubię , kreska może wyjść wtedy pofalowana . Jeśli chodzi o trwałość nie mam większych zastrzeżeń ... Właściwie mam tylko jedną uwagę potrafi się rozpuścić ale tylko na zakończeniu czyli na jaskółce . Niby tą końcówkę można szybko i sprawnie wyrysować i wypełnić , ale w upały zdarzyło się , że po kilku godzinach musiałam poprawiać bo po prostu wyparowało, to samo się dzieje gdy popłacze się ze śmiechu . Niby nikt nie obiecywał wodoodporności , ale żeby jedna łezka potrafiła załatwić całą pieczałowicie wyrysowaną końcówkę kreski to mnie to trochę wnerwia . Poza tym jest ok . Nic się nie kruszy , nie osypuje i nie rozmazuje . Oczy również mi po nim nie łzawią . A i usunąć go łatwo - u mnie to aktualnie masło do demakijażu. Podsumowując jest to dość dobry drogeryjny eyeliner i jeśli wybaczyć mu te drobne wady to faktycznie jest to produkt dobry , solidny no i krajowy a to też się ceni .

Kupiłam ten produkt online w sumie to przypadkowo. Nie znałam tej marki, ale postanowiłam zaryzykować. Produkt okazał się hitem. Pędzelek jest bardzo cienki przez co wykonanie kreski jest bardzo profesjonalne i naprawdę jest to bardzo łatwe. Kolor czarny bardzo intensywny. Produkt jest również bardzo trwały. Opakowanie poręczne. Serdecznie polecam ten produkt !

Moim zdecydowanym faworytem w grupie eyelinerów do tej pory był Sensai z wymiennym tuszem. Z racji,że od kilku lat mam makijaż permanentny oka i poprawki robię naprawdę okazjonalnie w tej chwili szkoda mi przepłacać za produkty luksusowe, których będę używać od wielkiego dzwonu. Dlatego postanowiłam poszukać czegoś w drogerii. Zupełnym przypadkiem zatrzymałam się przed wystawą Pierre Rene, firmę gdzieś tam kojarzyłam z przeszłości ani dobrze ani źle, raczej neutralnie. Akurat była promocja na kosmetyki kolorowe i w oczy rzucił mi się Royal Liner ( była możliwość podejrzenia końcówki na testerze). Cena baaardzo przyzwoita więc nie zastanawiałam się długo i wylądował w koszyku. Pierwsze testy mam już za sobą i muszę powiedzieć,ze jestem bardzo mile zaskoczona. Produkt nakłada się bez najmniejszego problemu ( ale mam wieloletnią wprawę w rysowaniu kreski), zasycha na powiece błyskawicznie i trzyma się jej do samego zmycia. Dodatkowym plusem jest naprawdę głęboka czerń. Testowałam działanie eyelinera przy bardzo słonecznym, wręcz oślepiającym dniu kiedy łzy samoistnie leciały mi po policzkach a eyeliner pozostał nietknięty. Zdecydowanie warty zakupu :)

Jest to eyeliner który ma głęboką, ciemną, bardzo żywą i taką lakierowaną czerń. Naprawdę bardzo ładny efekt daje. Nie lubie typowo matowych bo to wyglada tak sucho i szarawo (jakby wyblekle) a te satynowe są po prostu takie żywsze i ciemniejsze, bardziej podoba mi sie jak to wygląda na oku i lepiej pasuje do rzęs. Szybko i prosto się nim maluje. Jest trwały i nie znika z powieki, ani się nie odbija. Najlepszy z eyelinerow w pędzelku.

Mimo, że uwielbiam makijaż przez kilka lat nie stosowałam żadnego eyelinera, bo moje kreski zawsze wyglądały masakrycznie. Do tego uwielbiam zabawę cieniami, więc taki krzywulec niejednokrotnie niszczył cały dopracowany look. Jednak postanowiłam wziąć się w garść i po prostu ćwiczyć. Kupiłam go w Hebe na promce bez większego namysłu. Okazało się, że jednak ogarniam w eyeliner! Jest na tyle łatwy w obsłudze, że już po kilku aplikacjach efekt był naprawdę zadowalający. Do tego charakteryzuje go intensywna czerń i lekko błyszczące wykończenie. Jedyne na co trzeba uważać to to, aby nie nabrać zbyt dużej ilości tuszu i ewentualny nadmiar wytrzeć o kant otworu. Polecam!

Kupiłam go pod wpływem polecenia tego portalu i pierwsze wrażenie w sklepie było zupełnie zgodne z recenzjami - kreska na dłoni wyraźna, lakierowo wręcz lśniąca czerń, nie do zdarcia. Problem w tym, że produkt jest przeznaczony do użycia na oczach. I tu się zaczynają schody. Najbardziej przeszkadzają mi jakieś drobne okruszki, które pojawiają się na końcówce nie wiadomo skąd (na zdjęciu porównanie z Benefitem, którego używam mniej więcej od tego samego czasu - jakieś 2 lata). Albo jest zrobiona ze słabej jakości materiału, który się kruszy, albo są to kawałeczki zastygającego eyelinera od wycierania o brzeg (jest bardzo rzadki i nabiera się go sporo, bez wytarcia linia jest gruba), ale pojawiają się na niej paproszki? farfocle?, które nie pomagają w uzyskaniu czystej linii. Trudno też namalować nim cienkie zakończenie bez dużej pomocy patyczków i korektora. Kolor na powiece jest kapryśny, zostawia dziury i trzeba domalowywać, ale potrafi zdjać się w innym miejscu - no droga krzyżowa. Najgorsza natomiast jest jego formuła... To, co mnie zachwyciło na dłoni - lśniąca czerń to wynik jakby "lakierowej" formulacji produktu. Na skórze ręki wchodzi w zmarszczki (co powinno być dla mnie ostrzeżeniem, ale najwyraźniej miałam "okulary superproduktu"). Załączam trochę mylące zdjęcie z napiętą skórą dłoni, ale oka nie malujemy "naciągniętego", ani tym bardziej nie chodzimy z takim :/ O nieprecyzyjnym malowaniu już pisałam wyżej, teraz formuła - jeśli przetrzemy oczy w ciągu dnia (co może się zdarzyć, bo czasem swędzą, a czasem po prostu dotykamy tej skóry) to ta lakierowa formuła poodrywa się czarnymi, lśniącymi płatkami i spadnie sobie gdzie chce. To samo przy zmywaniu - produkt się nie rozpływa, tylko wałkuje płatkami i niełatwo go wyciągnąć zwłaszcza spomiędzy rzęs, co może być zaskoczeniem np. następnego dnia przy nakładaniu makijażu. Wrzucam porównanie na zdjęciu Benfit Roller Liner i marketowego eyelinera NS. Widać głęboką czerń PR i połysk, ale takie piękne rzeczy mam tylko na dłoni. Szkoda, bo przy tak wysokich ocenach te dwie niespodzianki mnie zaskakują. Możliwe, że na młodszej i mniej wymagającej skórze sprawdza się lepiej, szkoda.

Nie jestem Expertem w robienia kresek, ale dzieki temu produktowi przychodzi mi to z latwoscia! Robi tak piekne kreski, a kolor jest przecudowny, gleboka czern. Dzieki niemu moje oko wydaje sie byc bardziej,, otwarte ''.

Kupiłam go by poznać markę. Od dawno przyciągał mój wzrok, ilokroć byłam w Naturze. Wreszcie się stało, promocja, inne rzeczy wyhaczone, myk do koszyka i jest mój. Od czego zacząć... Bardzo wygodny, cienki aplikator, pomocny gdy chce się wykreować mało rzucające się w oczy kreski. Dobra formuła, czarny, prawdziwie czarny kolor. Po zaschnięciu nadal taki pozostaje. Nie zauważyłam rozmywania czy odbijania, choć trzeba być ostrożnym przy aplikacji.

Jak dla mnie genialny produkt. Kupiłam go w jakimś małym sklepiku za ok 16 zł i jestem zachwycona! Jest prosty w użyciu i ma bardzo precyzyjną końcówkę. Kiedy zastygnie potrzeba płynu dwufazowego żeby go domyć, jest genialny na ważne wyjścia- jest wodoodporny. Posiada matowe wykończenie i kolor głębokiej czerni. Ma bardzo ładne i wydajne opakowanie, nie zasycha w nim i nie robią się grudki.

Jeden z lepszych jaki mialam, naprawdę trudno go później dobrze zmyc, trzyma się rewelacyjnie, nie rozmazuje, ma dobry giętki aplikator, bardzo ładnie się z nim i jest mega za taką cenę to cudo

Nie jestem biegła w malowaniu kresek , ale odkąd kupiłam ten eyeliner idzie mi to naprawdę dobrze:) Bardzo zwarty pędzelek powoduje ,że namalowanie jaskółki jest po prostu dziecinnie proste. Najważniejsze w tym wypadku jest również to ,że ta kreska bez zarzutu trzyma się do wieczora! Nie dzieje się z nią zupełnie nic: nie rozmazuje się i nie kruszy. Polecam wszystkim bo cena jest też przystępna , a jeszcze można go kupić (tak jak ja) za połowę ceny prawie w Naturze;)