Paletkę dostałam w spadku po siostrze, stwierdziła, że jednak nie dla niej takie kolory i czy ja nie chcę się nią pobawić. A że ja przez długi czas na początku mojej przygody z makijażem miałam w kosmetyczce tylko jeden cień do powiek-właśnie w odcieniu rose gold, to z sentymentu do tego rodzaju kolorów przygarnęłam tę czekoladkę.
Jest to paleta zdecydowanie ciepła. Na początku podchodziłam do niej mocno sceptycznie, bo mam chłodny typ urody i taka kolorystyka nie jest moją ulubioną, ale po naszej rocznej znajomości to nawet się polubiłyśmy :) Zazwyczaj robię nią jakieś makijaże na okazje, gdyż na co dzień dla mnie te kolory są zbyt wyraziste przy mojej karnacji.
Idealnie nadaje się na nadchodzący sezon świąteczny ze względu na te piękne błyszczące złota oraz czerwienie.
Do matów nie mam zastrzeżeń-nie są wprawdzie masełkowe i wybitnie napigmentowane, ale praca z nimi jest przyjemna. Ładnie się przenoszą na powiekę, dobrze blendują bez wielkich prześwitów, nie trzeba ich dokładać w nieskończoność. Osyp w umiarkowanej normie.
Moimi ulubieńcami z matów są:
-Uh-oh-uroczy brudny róż, ładny na całą powiekę.
-Not yours-ten róż to mój wakacyjny hit. Uwaga na pigmentację, jest zdradziecko mocna gdy sam cień wydaje się dosyć suchy. Świetny solo z czarną kreską, ale bardzo ładnie wygląda też pokryty odrobiną któregoś błysku z tej palety.
-Back up-brąz z lekką nutą różobordo, idealny w zewnętrzny kącik.
-Girl Boss-zgaszone bordo, jak wyżej.
Największym zgrzytem tej palety jest duży cień Indenpendent-w zamyśle zapewne nudziak, ale jest strasznie żółty, wygląda strasznie(przynajmniej u mnie). Ani jako cień bazowy, ani pod łuk brwiowy co skreśla dla mnie tę paletę w roli wielofunkcyjnego pewniaka na jakieś wyjazdy.
Ciekawym kolorem jest Shy-na początku myślałam tylko o tym co taka ponura szarość tutaj robi. Jednak na skórze wychodzą z niego brązowe tony czyniące go ładnym i neutralnym cieniem.
Pozostałe maty są absolutnie poprawne.
Błyski-piękne i kocham je prawie wszystkie moim sercem sroczki umiłowanej w brokacie :D
Ale jakościowo wcale nie są takie super. Są napigmentowane i dosyć kremowe, ale wymagają dobrej lepkiej bazy(ja używam Glitter Glue Nyxa) i aplikacji palcem, aby dobrze docisnąć je do skóry, gdyż są bardziej jakby płatkowe, grubiej zmielone i słabo sprasowane(szczególnie śliczny bordo-róż Luxe), lubią się osypywać. Jednak jeśli trochę się napracujemy to efekt jest bardzo ładny, cienie pięknie się mienią, są wielowymiarowe i można uzyskać z nich efekt foil.
Z błysków moimi hitami są...zielenie. Oliwkowo-złota Touch Me i lekko zielone złoto Hard Work są wyjątkowo piękne, twarzowe i kapitalnie komponują się z każdym matem z tej palety. Cheque to wyjątkowo udany cień błyszczącego brązu, Gold Gigga-śliczne złoto, do którego mam słabość nawet jak jest dla mnie za ciepłe. Dirty Rich-wspaniałe lśniące bordo, trochę winny odcień. Luxe-jego jaśniejsza wersja, bardziej różowa oraz migotliwa.
Oczywiście główną gwiazdą tej paletki jest cień Barbie-prawdziwy rose gold, chociaż dla mnie bardziej różowy, błyszczący i uroczy. Uwielbiam-solo, w wewnętrznym kąciku, ale też nałożony na maty z tej palety. Szczególnie ciekawie wygląda nałożony na ten intensywny róż Not yours.
Jedynym błyskiem, którego nie lubię je Hold up- żółte złotko, ale dla mnie znowu zbyt żółte i kompletnie nie pasujące.
Na trwałość nie narzekam, z bazą spokojnie się trzymają większość dnia. Nie uczulają oraz nie podrażniają oczu oraz skóry tych okolic.
Opakowanie-oczywiście, że przepiękne. Ze względu na czekoladowe tłoczenia oraz złote akcenty jest to ulubiona zabawka mojego siostrzeńca :D Co też dowodzi wytrzymałości tej paletki-wszystko świetne się trzyma mimo wielu rajdów po podłodze, nic samo się nie otwiera. Lusterko jest naprawdę praktyczne, można w nim się umalować, bo nie zniekształca i jest całkiem spore.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie