Vegetalis Cosmetics Krem roślinny z likopenem `Touch of Balance` 

Marka do jej przetestowania skusiła mnie tym, że wyznaje 4 kluczowe zasady: 100% vegan, cruelty free, less waste oraz 0% SLS. W moje ręce wpadł Krem do twarzy regulująco- nawilżający LIKOPEN. Doceni go szczególnie skóra, która potrzebuje balansu i ukojenia przy jednoczesnym jej nawilżeniu. Głównymi składnikami kremu są likopen oraz olej z nasion pomidora. Krem reguluje wydzielanie sebum i koi skórę, bez uczucia obciążenia. Super sprawdza się przy mojej tłustej skórze, która zdecydowanie potrzebowała takiej harmonii. Za opakowanie jeden minus bo wolę kremy w tubce- są bardziej higieniczne.

Jeden z najlżejszych kremów nawilżających - (nie hydrożelowych) którego używałam, który dodatkowo wchłania się bardzo szybko do matowego wykończenia. Mam skórę która jest pomiędzy mieszaną a tłusta, zależy od pory roku i ten krem sprawdza się w każdej tej opcji bo można dołożyć jego kolejną porcję bez obciążenia cery. Latem sprawdził się też pod SPF nie powodując dodatkowego ważenia się wszystkich kolejnych warstw. Dużym plusem jest możliwość wymieszania produktow (tzn, wzbogacenia kremu serum np. tym z HA), żeby trochę dopasować do siebie. Na ten moment to jeden z moich ulubieńców pielęgnacyjnych. Dodatkowo jest w ciemnym szkle.

Długo poszukiwałam kremu, który będzie odpowiedni do mojej cery. Dodam, że jest problematyczna trochę. Kiedyś zmagałam sie z zaskórnikami. W sumie jeszcze czasami nawet teraz. Przez większość mojego już dorosłego życia, byłam przekonana, że mam tłustą cerę. Po wizycie u kosmetologa okazało się, że... jest sucha, a wręcz przesuszona i że konieczne jest nawilżanie. Dobra to na tyle mojej historii. Krem zakupiłam na próbę. Po zakupie i przetestowaniu stwierdziłam, ze go już zostawię. Sam krem - lekki, łatwo nakłada się na buzię. Co też zauważyłam, że nie mam żadnych grudek. Poprzednie kremy sie rolowały na mojej skórze, a ten bardzo ładnie się wchłania. Po regularnym stosowaniu, skóra jest lepsza i mam mniej zaskórników. Do tego przyjemnie pachnie.

Krem z likopenem znam już od dłuższego czasu a w połączeniu z teraz nowym serum z kwasem hialuronowym dają zestaw sztosik. Sam krem przeszedł trochę metamorfozę pod względem opakowania, ma nowocześniejszą formułę i nowy ładny, nieprzesadzony zapach. Osobiście nie akceptuję żadnych produktów które pozostawiają jakikolwiek film czy warstwy na twarzy. Po prostu czuję się niekomfortowo i mam do razu ochotę myć twarz dlatego wybieram produkty o lekkich konsystencjach, które się szybko wchłaniają i na które mogę nałożyć spokojnie SPF . Tutaj Vegetalis w wersji z likopenem sprawdza się idealnie bo daje nawilżenie ale nie oblepia skóry. Nie czuję też w nim pocenia się twarzy czy nadmiernej lepkości. Konsystencja to typowy krem emulsyjny ale o trochę płynniejszej formule, można go nabrać mniejszą ilość i produkt łatwo się rozsmarowuje na twarzy. Po wchłonięciu można nałożyć SPF i ja nie czuję dodatkowej tłustości a przecież SPF są same z siebie już ciężkimi produktami. Stosuję ten krem razem z serum z kwasem hialuronowym (bezolejowe!) z tej serii i dla mnie to połączenie idealne bo daje mocne nawilżenie ale w komfortowy, lekki sposób a produkty się fajnie uzupełniają, Serum daję pod krem i obie rzeczy ze sobą współgrają. Dodatkowo, te piękne opakowanie wobec których nie da sie przejść obojętnie :D

Mój pierwszy naturalny krem i od razu wielkie oczekiwania w związku z ceną, jaką trzeba za niego dać, ale sprawdził się niesamowicie. Po otwarciu pudełka zobaczyłam piękny słoiczek, solidnie wykonany z białą, kremową konsystencją. Konsystencja jest lekka, szybko wchłaniająca i nie pozostawiająca tłustej warstwy na skórze, co dla mnie jest plusem, bo strasznie tego nie lubię. Przez taką konsystencję krem sprawdzi się idealnie pod makijaż. Minusem tego produktu dla mnie jest zapach, co prawda przy regularnym stosowaniu już się do niego przyzwyczaiłam, ale i tak nie należy do moich ulubionych. Jakie efekty dostarcza nam produkt? Wszystkie jakie obiecuje producent i jestem zachwycona, bo moja skóra po jego zastosowaniu jest nawilżona, napięta - modelowanie twarzy, zmiękczona i gładka. Wszystko czego miałam się spodziewać jest zauważalne, dlatego polecam chociażby raz przetestować, bo nie wiem czy sama wrócę z racji na wysoką cenę.

Dotarłam do denka tego kremu i teraz mogę powiedzieć że krem naprawdę jest bardzo dobry. Leciutki, mega wydajny i mam wrażenie że dobrze działa na taką "kaszkę" którą często mam na czole bo skóra mi się przetłuszcza w strefie T dość mocno. Jak kupiłam inny krem to poczułam rożnicę w braku tego nawilżenia i takiej gładkości na twarzy. Wrócę do niego.

Krem ten przeznaczony jest do pielęgnacji każdego rodzaju cery. Dzięki zawartości likopenu -naturalnego pigmentu występującego u roślin z grupy karotenoidów, cera chroniona jest przed działaniem wolnych rodników. Dodatkowo przy stosowaniu, zauważyłam poprawę nawilżenia oraz poprawę elastyczności i jędrności skóry. Krem bardzo szybko się wchłania nie pozostawiając żadnej tłustej warstwy na skórze. Krem jest wegański, nie zawiera szkodliwych substancji. W 100 % naturalny produkt. Wrócę do niego jeszcze nie raz.

Powiem Wam szczerze, że już przy rozpakowywaniu paczuszki byłam zachwycona opakowaniem: kartonik z kokardką wyglądał jak prawdziwy mały prezent (pokazywałam ma Instastory). Wielki plus dla firmy za solidne zapakowanie przesyłki, nie miała szans żeby się stłuc. . Ale wróćmy do kremiku.... . Krem jest zamknięty w szklanym słoiczku, wykonanym z ciemnego szkła. Konsystencja jest inna niż zwykle kremy, dość rzadka, lekka. Mój nosek nie polubił zapachu kremiku, ale jest wyczuwalny tylko przy nakładania, a po wchłonięciu już go nie czuć. . Krem bardzo szybko się wchłania, pozostawiając cerę nawilżoną, bez uczucia lepkości. Kosmetyk zmiękcza, uelastycznia i działa normalizujący. Przy regularnym stosowaniu widać poprawę kondycji cery. . Krem zawiera likopen - naturalny przeciwutleniacz, który chroni naszą cerę silniej niż witamina A i E. Jest to produkt wegański, bez parabenów, silikonów, sztucznych barwników, olejów mineralnych i parafiny . Nie tylko moja cera polubiła ten krem, mąż tez się dorwał , także niestety szybko trafi do denka. . .

Vegetalis z likopenem jest produktem do którego raz na jakiś czas wracam i wrzucam do kosmetyczki. Lubię kupować inne kremy i testować wszystkie te nowości z reklam ale mam pewne kosmetyki które mnie nie zawodza i do ktorych wracam kiedy te "nowe" nabroją i coś się dzieje ze skórą, coś sie zapcha albo przesuszy i wtedy kupuję coś sprawdzonego żeby wrócić do przyzwoitości na twarzy. Mam taki komplet na pielęgnację: Vegetalis likopen jest własnie tym kremem który zawsze się sprawdza na dzień, na noc mam zwykłe tłuste nivea :D a pod oczy bobbi brown. Dziwne połączenie ale daje radę za każdym razem!

Po prostu jest dobry i mi się sprawdza. Zostawia taką lekką ale nie śliską czy lepka powłoczke na twarzy an której się makijaż trzyma bardzo ładnie przez cały dzień. Nawilża całkiem solidnie, pięknie zmiękcza skórę i cera wygląda tak jak powinna w moim wieku, mimo ze mam ogromną tendencję do niespodzianek i zapychania. A ten krem mnie nie uczula, nie podrażnia i nie zapycha. Cena jest wyższa ale nie zaporowa, szczególnie że teraz jest taniej niż kilka miesięcy temu.. Zużyłam z przyjemnością i planuję ponownego zakupu jakiegoś innego z serii. AHA! I JEST WEGAŃSKI!

Byłam zaskoczona że krem przyszedł tak ładnie zapakowany i tak zabezpieczony bo już mi się zdarzało odbieracać zgniecione paczki od kuriera. A tu głowne pudełko jest sztywne i wypchane takimi poduszkami z powietrzem i bibułą i dopiero w środku jest pudełko z kremem więc nic się nie zniszczy. A no i jest podziękowanie i kokarka co wygląda słodko, jak prawdziwy prezent. Od razu widać że produkt jest bardziej "luksusowy" i przyjemnie się go otwiera. Sam krem jest bardzo dobry, ma lekko kremowy kolor i ładnie pachnie - trochę kwiatowo ziołowo?ale przyjemnie i sam zapach nie przebija się intensywnie np przez perfumy co jest dla mnie plusem. Lubi się z mieszaną cerą bo nawilża ale jest lekki i nie slizga się po skórze i ne zostawia warstwy. Pod makijaż jak znalazł, szczególnie przypasował mi pod Total cover z goldena bo wtedy podkład nie ściąga mi cery i go nie czuć. Myślę że sprawie taki kremik komus na prezent pod choinką i nawet nie będę musiała go pakować :P :D

Wciaz wracam do tego kremu. Pierwsze opakowanie kupiłam jakieś 4 miesiace temu, zużyłam jeden słoiczek i byłam z niego bardzo zadowolona. Potem kupiłam inny, czesto polecany krem, ale teraz znowu wróciłam do vegetalisa. Jest lekki tak jak deklarują na etykiecie, nawilża ale bez zostawiania filmu na skórze, i ogólnie poprawia kondycje skóry. Nie trzeba nakladac go duzo, ale mozna dołożyć kolejną warstwę jak ktos lubi i krem się nie wałkuje. Likopen sprawdził mi się po raz kolejny.

W tak wysokiej cenie kupuję na stałe tylko dwa kremy : ten z likopenem i bobbi brown pod oczy, nie znalazłam zamienników. Po paru dniach używania skóra naprawdę była ładniejsza i z czasem była w znacznie lepszej kondycji. Czoło przetłuszcza mi się w szczególnosci i przy złym kremie robią się na nim zaskórniki a tutaj vegetalis sprawdził mi się idealnie. Jest leciutki ale nawilża i podkład i puder ładnie na nim wyglądają. Jak dla mnie niezastąpiony.

polubiłam ten krem już od momentu otwierania paczki, bo przyszedł ślicznie zapakowany w kartonik, bibułkę kokardkę i podziękowania itp itd. Otwiera się jak prezent a w środku jest fajny krem w ładnym ciężkim opakowaniu ze szkła. Jakby ktoś szukał czegoś na prezent dla kobiety to wydaje mi sie że idealnie sięnada. Mam normalną cerę , ani za suchą ani zbyt przetłuszczającą się więc może nie mam wielkich wymagań co do kremu ale ten ma fajną lekką konsystencję, delikatnie pachnie i nawilża skórę, czuć że jest jakby gładsza. Maluję sie codziennie i nie zauważyłam żeby któryś z moich podkładów się na nim ciastkował itp. według mnie kremik godny polecenia

Trafiony produkt do sucho-tłustej mieszanej cery. Jedną część nawilża a drugiej nie przetłuszcza a tego właśnie szukam w kremie do twarzy. Jest uniwersalny, myślę ze dla tłustej cery też dobrze by się sprawdził bo nie zapycha i nie przetłuszcza dodatkowo. Skóra jest dobrze wypielęgnowana, krem się nakłada, czeka aż się wchłonie, nakłada makijaż , a wieczorem po zmyciu make upu skóra wygląda dobrze, bo krem po prostu robi swoje i za to go lubię.

Kremik warty polecenia, szczególnie teraz na te ciepłe dni. Przyjemnie mi się go używało bo bardzo podszedł mi jego jakby kwiatowy?lekki zapach. Ja swój trzymam w lodówce, jak i resztę kremów do twarzy, a jak nakładam to mam od razu szybką pobudkę na zimno i ładne zmniejszenie zaczerwienień. Kremik nawilża ale nie oblepia skóry wiec teraz na lato jest dla mnie akurat, jest łagodny, nie podrażnia i u mnie trochę zmniejsza świecenie skóry chociaż nie jest to matujący produkt wiec to może kwestia lepszego nawilżenia skóry.

Jak tylko otworzyłam paczkę i zobaczyłam ładny szklany słoiczek to nastawiłam się jeszcze bardziej pozytywnie na jego używanie ale jak otworzyłam opakowanie i wyciągnęłam troche na palcu to pożałowałam że nie wzięłam tego z mirrą bo wydał mi się za lekki jak dla mnie i jakos go po jednym użyciu odstawiłam na półkę. Ale skoro już wydałam kasę to zebrałam się w sobie i postanowiłam go zużyć i po kilku dniach tkiego systematycznego używania zaczęłam zmieniać zdanie, bo rzeczywiście zauważyłam że coś sie dzieje lepszego. Nie jestem po nim tłusta na twarzy, skóra jest fajnie nawilżona i chyba mniej widać u mnie przetłuszczanie się, szczególnie w te dni bez makijażu i matującego pudru. Pierwsze wrażenie mylne, a potem naprawdę byłam zadowolona bo całe opakowanie sie zużyło :D

Uwielbiam konsystencję tego kremiku. Niby gęsty ale też jakby lekko piankowy. Bardzo dobrze się rozsmarowuje i nie trzeba go dużo do pokrycia całej twarzy. Zostawia jakby delikatną warstewkę która nawilża i wygładza skórę ale nie jest tłusta. Nie mam idealnej cery, zdarzają się krostki a ten krem nie zapycha i nie powoduje że pojawiają się kolejne a cera nie wylewa z siebie więcej serum. Nie często kupuję tak drogie kremy ale tutaj wiem za co zapłaciłam i nie żałuję.