Luvos Heilerde Clean Maske Maseczka oczyszczająca z glinką i ekstraktem z szałwii

Z racji obecnej sytuacji i faktu, że więcej czasu spędzam w domu niż w pracy, wzięłam się za odkopywanie moich zbiorów kosmetyków i zużywanie tego wszystkiego co nagromadziłam. Ostatnio z maseczkowaniem było u mnie różnie, więc przyszedł w końcu czas na maseczkę oczyszczającą Luvos. Jest to marka niemiecka kosmetyków bardziej naturalnych, zawierających w swoim składzie glinki (nie dam sobie ręki uciąć, że w każdym ich produkcie ona jest, ale mają dużo maseczek właśnie z glinkami). Nie pamiętam ile kosztowała, ale pewnie coś trochę ponad 1 e. Saszetka podzielona jest na dwie mniejsze, więc maseczka jest na dwa użyciu. Przyznam, że miałam problem z otworzeniem tych saszetek i nożyczki się przydały. Formuła tej maseczki nie jest taka sucha i zastygająca jak maska z glinki, którą sobie sami zrobimy. To jest bardzo kremowa, taka nawilżająca maseczka z dodatkiem glinki. Maseczka ma taki beżowy kolor, dobrze się nakłada. Nie zastyga na buzi, może delikatnie podsycha, ale nie powoduje ściągnięcia skóry, więc to plus. Daje cudowne uczucie nawilżenia, jakby lekkiego odżywienia i ukojenia skóry. Moje cera jest mieszana i bardzo lubi każde dodatkowe nawilżenie. Maseczka moim zdaniem nie jest oczyszczająca. Kompletnie nie widzę by moje pory były oczyszczone i nie czuję, by skóra skóra była oczyszczona po zastosowaniu tego produktu. Po jej zmyciu skóra jest bardzo nawilżona, bardzo gładka. Maseczka zostawia na niej jakby taki leciutki film, ale nie jest on ani tłusty ani klejący czy świecący. Jest to bardzo przyjemne uczucie odżywienia, a ja na ogół nie znoszę gdy coś zostawia na buzi film. Skóra jest tak wypielęgnowana i pełna blasku, że nie ma potrzeby nakładać już na nią nic po zastosowaniu tej maseczki. Przyznam, że mimo że nie spełnia ona swojej głównej funkcji to bardzo mi się spodobała właśnie jako maseczka nawilżająca, więc nie wykluczam że ponownie ją kupię.