Balea Aloe Vera, Bodygel Żel do ciała z aloesem

Był to najtańszy balsam do ciała w drogerii dm więc nie miałam od niego jakiś wygórowanych oczekiwań, i to co chciałam zapewnił. Cieszę się, że na drugim miejscu był aloes ponieważ moja roślinka niestety umarła. Używałam go jako podkład humektantowy podczas olejowania włosów, a później jako ulgę dla mojej podrażnionej opalaniem skóry. Nie zauważyłam też jakiegoś nawilżenia czy ulgi dla skóry więc szybko z tego pomysłu zrezygnowałam. Tutaj zauważyłam, że niestety marze się po skórze i pozostawia białe smugi. To zdecydowanie go zdyskwalifikowało przed kolejnym jego kupnem. Co do podkładu pod olejowanie nie miałam żadnych zastrzeżeń, aloes jak aloes. Niczym specjalnym się nie wyróżniał. Czy polecam? Do włosów tak, do czegoś innego? Niekoniecznie.

Kupilam kiedyś w DM pod wpływem chwili. Lubię żele aloesowe, ale to nie jest żel aloesowy. Tego aloesu jest tam tylko 10%, więc nie wiem, czy na całe opakowanie wyjdzie łyżeczka do herbaty? Ogólnie produkt ma bardzo ładne, elastyczne opakowanie na klik, design zdecydowanie zachęca do zakupu. Tak też było ze mną. Dm ma dużo fajnych perełek za tanioszkę, więc miałam nadzieję, że w tym przypadku też tak będzie. Ale nie tym razem. Mam skórę suchą i takie żele to ona łyka jak pelikan. Można dokładać i dokładać, a skóra jest nienasycona. W tym wypadku tak nie było. Skóra go tak od razu nie wchłonęła i trzeba było odczekać. Skóra się od niego lekko klei idość długo się wchłania. Nie jest to przyjemne w lecie, kiedy najczęściej się używa tego typu żeli. Zapach też pozostawia wiele do życzenia. Jest jakiś taki sztuczny i drażniący. Nie zauważyłam też jakiegoś nawilżenia. Według mnie ten produkt nie robi nic. Nie stosowałam innej pielęgnacji na niego. Chciałam go użyć do samorobnego płynu do dezynfekcji, ale do tego też się nie sprawdził. W butelce ze spirytusem powstała z niego dziwna grudka, zamiast się z nim połączyć. Wymęczyłam go bardzo szybko, żeby się go pozbyć. Zdecydowanie nie kupę więcej mimo tak atrakcyjnej ceny.

Po rozczarowaniu aloesem z holiki nie skusiłam się już na żaden żel aloesowy, pomimo tego, że moja wiedza na temat takich żeli ciut wzrosła. Ten dostałam w spadku od kumpeli. Pomyślałam - meh, nie ma już lata. Bo to akurat w lecie holika łagodził słoneczne poparzenia, co prawda tylko trochę, ale zawsze to coś :P Używałam więc żelu rano oraz po kąpieli, jak zwyczajnego balsamu. Nie bawiłam się jednak w domykanie go jakimś innym nawilżaczem (lenistwo). Trzeba użyć odpowiednio małą ilość, momentalnie się wchłonie nie zostawiając żadnej wastwy, ani różnicy w wyglądzie skóry. Co prawda mam ją całkiem zadbaną, bo od kilku miesięcy używam żeli pod prysznic z delikatniejszym składem, ale nawilżania ciała po kąpieli nie porzuciłam. Kiedy za pierwszym razem nałożyłam go zbyt dużo zupełnie nie chciał się wchłaniać, okrutnie kleił się do wszystkiego i rolował. Na plus to, że nie zauważyłam żadnych podrażnień. Na minus - nawilżenia też brak, ale nie mogę powiedzieć, żeby żel spowodował jakieś przesuszenia. Żelik ma troszkę galaretkowatą konsystencję i przyjemny ogórkowo - aloesowy zapach. Mi się podoba, jest lekki i orzeźwiający, trochę nawet przypomina mi holikę. Zostaje chwilę na skórze. Jednak skład to już inna bajka - tak jak już było wspomniane, aloesu jest tylko 10%. Czyli na całą tubkę jest go jakaś... jedna łyżka? No ale w końcu to nie jest żel aloesowy, tylko żel z dodatkiem aloesu - nikt się nie doczepi, sprytnie. O opakowaniu się nie mogę wypowiedzieć, bo dostałam go przelanego do słoika po innym kosmetyku. Cena to jakieś grosze, nawet mniej niż 8 zł. Dla mnie jest to kosmetyk trochę bez sensu - lepiej kupić sobie roślinkę albo inny żel z dobrym składem i o wysokiej zawartości aloesu. Będzie większy pożytek dla skóry.

rozczarowałam się na wakacjach spiekłam skóre i pierwszym moim skojarzeniem był żel do ciała z aloesem w dm wiec pobiegłam posmarowałam sie cała i niestety po pierwsze produkt jakby wyparował w kilka sekund to skóra zaczęła mnie piec jeszcze bardziej doszło swedzenie, mimo że skóra wchłoneła go w sekundzie na osobniku nr 2 który był juz opalony na brąz to stwierdził że skóra jakby jeszcze bardziej sie przesuszała więc daje duzy minus bo moje nadzieje spaliły na panewce

Żel kupiłam jako nowość w dm. Cenie aloes za jego właściwości. Tu niestety jest go tylko 10% w składzie. Balsam jest w przezroczystej tubie i posiada typowy wapach aloesu. Szybko się wchłania ale nie nawilża skóry a nawet potrafi ja przesuszyc. Na włosy też się nie sprawdził. W tym przypadku jestem zawiedziona chociaż balea przyzwyczaiła mnie do dobrej jakości swoich kosmetyków. Tego już nie kupię on nic nie wnosi do mojej pielęgnacji.

Nie oczekiwałam cudów, bo żel zawiera tylko 10% aloesu. Ale stwierdziłam, że może fajnie się sprawdzić jako podkład na włosy pod olej. Żel nie był drogi. Kosztował mniej niż 2 e. Czyli cena taka standardowa dla grypy balsamów Balea. Produkt znajduje się w miękkiej tubie zamykanej na klik. Jest ona przeźroczysta i widać ile produktu zostało. Tutaj wszystko jest bez zarzutu. Żel jest dosyc lekki i nie jest tak lepki jak ten z Holiki. Być może to wynika z niskiej zawartości aloesu. Żel dosyć szybko się wchłania. Przez chwilę jest na skórze lepki, ale po chwili ten wyczuwalny film znika. Moja skóra jest dosyć sucha, szczególnie na łydkach i stosowanie tylko tego żelu jako nawilżenia się nie sprawdziło. Skóra stała się jeszcze bardziej sucha, aż taka biała. Na włosach także się nie sprawdził. Zero nawilżenia. Produkt jest wydajny. Wystarczy mała ilość na posmarowanie skóry, bo dokładnie go nie wzmacnia jego działania (którego tu w sumie nie ma). Żel ma delikatny taki aloesowy, świeży zapach. Nie nastawiałam się na cuda, no ale jest słabo.

Kupując ten żel nie spodziewałam się cudów takich jak po żelu z Holika Holika chociażby, bo w składzie tego żelu mammy tylko 10% aloesu, ale pomyslałam, że będzie to fajna opcja na delikatne, letnie nawilżenie skóry bez oblepienia i uczucia tłustości. Konsystencja żelu jest raczej wszystkim znana. ;) Zapach udaje naturalny aloes. Wchłania się szybko, jednak trzeba uważać z ilością, ponieważ nałożony zbyt obficie będzie się rolował. Na lato jest to dobry produkt, ponieważ całkowicie się wchłania nie pozostawiając żadnej lepkiej warstwy. Latem szczególnie nie lubie tego uczucia. Nie nawilża może jakoś spektakularnie, ale mam poczucie, że jakoś zadbałam o tą moją skórę. Żel dość skutecznie neutralizuje uczucie ściągnięcia po myciu, więc w tym temacie też jest OK. Ogólnie bez zachwytów, ale w miarę daje radę. Za te pieniądze polecam.