Kosmetyki od Tołpy bardzo lubię i używam od lat. Podobają mi się zwłaszcza teraz, kiedy to poprawili składy, choć jeszcze zdarzają im się małe grzeszki.
Tak czy inaczej, mam ogromny sentyment, bo była to pierwsza marka tworząca naturalne kosmetyki, której produkty kupowałam czyniąc pierwsze kroki ku świadomej pielęgnacji.
Hydro-serum do rąk znajduje się w bardzo poręcznym opakowaniu w formie przezroczystej buteleczki z pompką, która dodatkowo zabezpieczona jest nakładką. Według moich osobistych kryteriów nie istnieje lepsze opakowanie dla tego typu kosmetyku - po prostu ściągamy nakładkę, przyciskamy pompkę i już mamy krem na dłoni. Żadnego odkręcania, zakręcania, wyciskania czy odkształcających się tubek. Wszystko przebiega prosto, sprawnie i estetycznie od początku do końca.
Pojemność ekonomiczna, bo mamy tu aż 100 ml, a i cena regularna jak najbardziej zachęca, choć w promocji kupiłam za jakieś 7 złotych.
Kolor biały, zapach perfumowany, trudny do określenia, aczkolwiek przyjemny w odbiorze.
W składzie znajdują się:
* nawilżająca i natłuszczająca gliceryna;
* nawilżający mocznik;
* olej babassu o działaniu nawilżającym, ujędrniającym i zapobiegającym procesom starzenia;
* ekstrakt z torfu Tołpa - naturalny antyoksydant;
* komórki macierzyste z pomarańczy - zwiąkszają jędrność, elastyczność, wygładzają zmarszczki i stymulują odnowę naskórka;
* witamina E - naturalny konserwant o działaniu przeciwstarzeniowym;
* glukonolakton o właściwościach antyoksydacyjnych, nawilżających i przeciwzapalnych.
Żeby nie było tak dobrze to dodano również mikroplastiki i fenoksyetanol.
Producent określa ten kosmetyk jako hydro-serum.... Po serum spodziewałabym się jednak trochę bardziej płynnej i lżejszej formuły, a zarazem bardziej skoncentrowanego działania. W rzeczywistości jest to lekki krem do rąk, który dobrze nawilża i odżywia jednocześnie błyskawicznie się wchłaniając. Pozostawia skórę sprężystą, elastyczną i o wyrównanym kolorycie, co tak naprawdę jest rezultatem porządnego nawilżenia.
Nie wiem, o jakich mieniących się drobinkach producent prawi w opisie i o jaki efekt BB mu chodzi, ale niczego takiego nie zauważyłam :D
Trzeba mieć na uwadze, że na naszą skórę dłoni nie ma wpływu tylko stosowana pielęgnacja, ale też czynniki zewnętrzne takie, jak warunki pogodowe, twardość wody, a także składy mydła, płynu do naczyń czy innych środków chemii gospodarczej.
Kremu od Tołpy używałam w domu, gdzie codziennie korzystam z mydła i płynu do naczyń marki Yope, które charakteryzują się naturalnymi składami i wspaniałym działaniem chroniącym skórę dłoni. Przy mojej niewymagającej skórze nie czuję potrzeby, by sięgać po krem do rąk w ciągu dnia - jedynie wieczorem i gdy dużo moczę ręce w wodzie i detergentach, bo nie lubię sprzątać w rękawicach. W takich warunkach recenzowany krem sprawdza mi się znakomicie. Podejrzewam jednak, że gdybym zabrała go do pracy, gdzie błyskawiczny wysusz funduje mi mydło Linda to już musiałabym kremować ręce po każdym myciu ;) Tak więc... wiele jest składowych udanej pielęgnacji i ten sam krem może wypaść zarówno bardzo dobrze, jak i relatywnie słabo w zależności od warunków.
Krem ma również krótkie PAO - zaledwie 3 miesiące od otwarcia. Ja używałam jeszcze miesiąc po terminie i nic złego się nie działo ;)
Reasumując - na pewno do niego wrócę, bo bardzo go polubiłam nie tylko za działanie, ale i zapach oraz wygodną formę podania. Polecam jednak najbardziej osobom o niewymagającej skórze dłoni, które dbają o jej dobrostan nie tylko kremem ;)
Zalety:
- nawilżenie
- odżywienie
- zdrowa, miękka i sprężysta skóra dłoni
- błyskawiczne wchłanianie się
- lekka formuła
- opakowanie (wygodne i o dużej pojemności)
- nie podrażnia
- polska marka
- dostępność
- można używać po terminie bez żadnych negatywnych skutków
- wydajność
Wady:
- mikroplastiki i fenoksyetanol w składzie
- za lekki dla mocno przesuszonej skóry doni
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie