Pierwsza myśl, jaka przychodzi mi do głowy, gdy myślę o oliwkach do skórek to "tego nie da się zużyć". I dotychczasowe produkty tego typu rzeczywiście potrafiły leżeć w mojej kosmetyczce więcej niż pół roku. Do czasu, aż nie nabyłam tej od Semilaca. W sumie miałam dość spore zdziwienie, że tak szybko mi jej ubywa, bo nie stosuję jej codziennie. Czasem lubię nałożyć zwykły olej rycynowy na paznokcie/skórę wokół nich. Wydaje mi się, że jest to kwestia pipety, którą jednak można trochę więcej nakapać produktu niż rzeczywistoście się chce.
Sama oliwka nie jest aż taka zła, ale naprawdę rozumiem nieprzychylne opinie niektórych, głównie polegające na wskazaniu jednej zasadniczej wady - ta odżywka nie należy do najtańszych, obietnic sporo, ale nie zawsze dostarczy dobrego poziomu nawilżenia i zregenerowania skórek wokół paznokci, co może być dość frustrujące. Popatrzmy na to też przez pryzmat faktu, że tworzy ją jeden z kluczowych producentów kosmetyków do manicure/pedicure.
Wracając jeszcze do samej pielęgnacji paznokci - do niedawna manicure hybrydowy był nieodłącznym elementem mojej codzienności. O skórki staram się dbać od kilku lat, nie wycinam ich, bo efekt zawsze był opłakany. Oliwki/odżywki do skórek służą mi wiernie już kilka lat i wiem, czego od nich oczekuję i co mnie w nich drażni/co w nich lubię itp.
Opakowanie
Może na samym początku opakowanie, które jest bez zarzutu, zarówno pod kątem wyglądu jak i praktyczności. Po pierwsze, oliwkę kupujemy w szklanej, małej buteleczce o pojemności 10 ml, zakończonej pipetą również wykonaną ze szkła. Szkło butelki jest przezroczyste i w połączeniu z dwukolorową formułą odżywki wygląda to naprawdę uroczo. Dodajmy do tego zawieszone w oliwce płatki różowych kocanek. Na pierwszy rzut oka produkt wygląda elegancko i ekskluzywnie. Sama pipeta działa wzorowo, nabranie żelu to chwila, przeniesienie go na paznokcia/skórę nawet w niewielkiej ilości nie sprawia mi większych problemów. Takie pipety życzyłabym sobie w każdym kosmetyku, który je ma. Kartonik, w którym zamknięto odżywkę dodatkowo ją zabezpiecza, napisów sporo, ale no nie powiem - dzięki niemu rzuciła mi się w oczy w Rossmanie. Kupiłam ją na promocji, potrzebowałam jej na "już" bo w końcu wykończyłam poprzednią oliwkę.
Konsystencja i zapach
Można śmiało określić ten kosmetyk mianem "żelu do paznokci", bo taką dokładnie ma formułę. Szczególnie po wmasowaniu go w skórę. On niestety lubi się kleić, jest słodki i to może irytować. Sam skład tej odżywki jest bardzo ciekawy, na pierwszym miejscu wcale nie znajdziemy oleju, tylko tetraizostearynian pentaerytrytolu (brzmi kosmicznie :>), czyli emolient, który ma za zadanie zmiękczać skórę. Dopiero w dalszej kolejności mamy glicerynę, olej słonecznikowy, ekstrakt z korzenia żeń-szenia właściwego, ekstrakt z liści herbaty chińskiej, ekstrakt z liści rozmarynu lekarskiego itd. Semilac ma się czym tu chwalić. Sama koncepcja z dwu kolorowym płynem? Jest ok. To, że trzeba to wymieszać zaraz przed użyciem niby spoko, ale czy serio trzeba tak kombinować przy zwykłej oliwce do paznokci? W mojej ocenie zbyteczna rzecz.
Zapach jest delikatny, dla mnie zdecydowanie kwiatowy, nie utrzymuje się długo na skórze.
Działanie
Samo działanie jest dobre, ale nie jest WOW. Stosuję tę oliwkę już grubo ponad miesiąc, regularnie, z reguły przed snem albo po wykonaniu manicure (aktualna systematyka to raz na tydzień). Tak jak wspomniałam na początku, od czasu do czasu nakładam zwykły olej rycynowy i wiecie co... on chyba nokautuje tę oliwkę. Niestety mimo regularnego wcierania jej w paznokcie, skórki nie raz i nie dwa robiły mi psikusy w postaci przesuszenia i niezbyt zadowalającej regeneracji. Należę do osób, które nie mogą znieść zadziorów, a co za tym idzie - rozerwanie naskórka wchodzi jak "złoto", później stan zapalny, następnie strupki itp. Szczególnie z kciukiem nie potrafię się dogadać w tej kwestii. Z tą oliwką też potrafiłam mieć przesuszoną skórę w tym miejscu, kompletnie niezregenerowaną, a proces leczenia wolałam dokończyć olejem rycynowym. Nie powiem, pozostałe paznokcie wyglądają bardzo ok, skórki nie zarastają płytki, skóra jest miękka. Ale od odżywki za 15 zł oczekiwałabym, żeby wszystkie takie były i przykre niespodzianki nie zdarzały się tak często. Nie lubię też faktu, ze ona nie wchłania się jakoś wybitnie szybko. Nie jest to typowa mieszanina olejów, bardziej chemiczna zawiesina, chyba dlatego miałam wobec niej takie oczekiwania.
Wiadomo, że taka forma odżywki może brudzić wszystko wokół, dlatego ja ją zawsze nakładam wtedy, kiedy wiem, że nie będę dotykała niczego przesadnie palcami. Czyli głównie podczas pracy zdalnej i zaaferowaniu jakimś trudnym zadaniem przy komputerze czy po prostu przed snem. Nie lubię efektu klejenia się skóry. Działanie jest poprawne, ale często jest zbyt słabe. Pozostawiam Wam do oceny, czy warto. Wizualnie na pewno tak, ale czy to o to tutaj głównie chodzi? :)
Zostawiam jej ostatecznie czwórkę, ale taką baardzo lichą. Przed kupieniem jej następnym razem grubo bym się zastanowiła.
Zalety:
- bardzo fajne opakowanie: szklana, mała i poręczna buteleczka, zakończona dobrze działającą pipetą. Na dodatek jest przezroczysta i z ciekawym efektem koloru odżywki wygląda ładnie (do tego zawieszone płatki kwiatków w oliwce). Zamknięta jest w ładnym kartoniku
- konsystencja żelu, którą wygodnie nakłada się pipetą
- delikatny, kwiatowy zapach
- zawarto w niej całkiem pożyteczne składniki: olej słonecznikowy, ekstrakt z korzenia żeń-szenia właściwego, ekstrakt z liści herbaty chińskiej, ekstrakt z liści rozmarynu lekarskiego
- działa zmiękczająco i nawilżająco na skórę, to fakt...
Wady:
- ale nie jest to efekt w 100% mnie zadowalający. Zdarzają mi się wpadki w postaci przesuszenia i zadziorów skóry wokół paznokci
- nie jest tak wydajna jak inne produkty tego typu
- klei się po nałożeniu
- nie wchłania się tak szybko jak bym tego oczekiwała, dla mnie to chemiczna zawiesina a nie mix regenerujących olejów, więc chyba stąd myśl, że może szybciej się wchłonie niż typowy olej
- cena regularna wysoka
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie