Mam trochę „pary” w rękach, a z wyciskaniem tego skądinąd dobrego balsamu z buteleczki sobie nie radzę
Moje dłonie są postrachem nakrętek słoików, odpowietrzaczy kaloryferów i fantomów do ćwiczeń resuscytacji, którym uginam klaty nie na dopuszczalne 4 cm, gwarantujące zachowanie całych żeber i serc, gdyby fantomy takowe miały, a na 8. Nie żebym robiła masaż serca za mocno – jedynie prawidłowo wyprowadzam ruch rąk z barków, a nie z nadgarstków, zaś przydługim wstępem zmierzam tylko do wykazania, że naprawdę mam silne ręce, natomiast ładnej, bialutkiej i kroplokształtnej buteleczce waniliowego balsamu do ciała EOS nie dałam rady.
Musiałam ją rozciąć wielkim nożem-piłką, co wcale nie było łatwe, gdyż plastik butelki jest sztywny oraz gruby, i niehigienicznie przełożyć do innej butelki, co kosztuje kosmetyk jedną gwiazdkę z finalnej oceny.
Gdyby nie to, balsam oceniłabym jak najwyżej, gdyż jak na produkt drogeryjny, jest naprawdę świetny - jeśli się go tylko mniej lub bardziej brutalnie wywabi z opakowania. Gęsty i treściwy (dzięki czemu także wydajny), ale w dotyku gładki i świetnie, całkowicie wmasowujący się w skórę – bez tłustego lub lepkiego filmu, a z poczuciem przyjemnego nawilżenia.
Do tego pięknie, intensywnie i trwale sycący ciało aromatem naturalnej wanilii. Miłośnicy tej woni będą zachwyceni, ale uprzedzam lojalnie Osoby, które jej nie lubią – li tylko z tego względu z pewnością nie jest to kosmetyk dla Was.
I z jednej strony nawet trochę szkoda, gdyż jest nie tylko przyjemny, ale i bardzo skuteczny, dzięki naturalnym komponentom w składzie – ekstraktowi z wanilii, maśle Shea, i olejkowi z awokado, głęboko nawilżającym, odżywiającym i wygładzającym skórę. Odczuwalnie, ale i zauważalnie. Skóra przy stosowaniu tego kosmetyku wygląda wspaniale.
Jest coś jeszcze oprócz ładnej, natomiast niefunkcjonalnej butelki nie całkiem wspaniałego w tym zakresie specyfiku – cena. Jak na balsam drogeryjny o niedużej pojemności opakowania (200 ml) ponad 20 zł to niemało, choć ja za swój egzemplarz (oraz już zrecenzowany jagodowy) w czasie promocji zapłaciłam po 5 zł, i głównie to zdecydowało o zakupie, gdyż szczególną fanką Marki EOS nie jestem.
Zalety:
- skład – ekstrakt z wanilii, masło Shea, olejek z awokado,
- efekt - dobrze nawilżona, odżywiona, pachnąca skóra,
- konsystencja – przyjemna – treściwa (ale utrudniająca wydobycie balsamu z niewygodnej butelki),
- wydajność – bardzo dobra,
- zapach – śliczny, intensywny i trwały – naturalnej wanilii (uwaga dla Osób nie lubiących tej woni - bardzo intensywny - nie dźwigną jego nieulotnej mocy)
Wady:
- opakowanie – piękne (kroplokształtna, biała, elegancka buteleczka), ale niefunkcjonalne – z twardego, sztywnego plastiku, uniemożliwiającego wyciśnięcie balsamu, i skośną klapką uniemożliwiającą postawienie butelki dnem do góry, aby mleczko spływało do szyjki, pozwalając się łatwiej wydobyć (zmuszona byłam buteleczkę rozciąć i niehigienicznie przełożyć balsam do innej butelki – z pompką, ułatwiającą aplikację),
- cena – dość wysoka – to zaledwie 200 ml drogeryjnego balsamu za ponad 20 zł (swój – i jagodowy - kupiłam w czasie promocji po 5 zł za szt.)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie