Olejkowy płyn micelarny od Lirene zakupiłam na jednej z promocji w drogerii - za opakowanie o pojemności aż 400 ml zapłaciłam około 16 złotych, a jego standardowa cena to około 20 złotych. Mając w pamięci wieloetapową, koreańską pielęgnację - w której wprawdzie to olejek myjący, a nie płyn micelarny z olejkami, odgrywa kluczową rolę - coś mnie tknęło i w ten sposób stałam się jego... nieszczęśliwą posiadaczką. Ale o tym za moment.
Na pierwszy rzut opakowanie - to spora, transparentna butelka wykonana z plastiku, oczywiście widać w niej stopień zużycia produktu. Płyn jest dwuwarstwowy, mamy tu warstwę olejku oraz warstwę płynu, które łączą się po potrząśnięciu butelką. Zapach - w mojej ocenie mocno dyskusyjny, niekoniecznie przyjemny. Dziwny, oleisty, niby z roślinnym akcentem, ale jakiś taki.. zwietrzały, zjełczały. Raczej nie umila aplikacji. Wydajność akurat na plus - wystarcza na długo, zdecydowanie za długo :D
Olejkowy płyn zawiera d-panthenol, olejek arganowy, wyciąg z nasion chia oraz jagód goji. Powstał z myślą o każdym rodzaju skóry, również suchej. Jestem posiadaczką cery mieszanej - z tendencją do nadmiernego błyszczenia się w strefie T, nie mam również problemów z wrażliwością oczu. Działanie płynu nieszczególnie przypadło mi do gustu i jestem nim bardzo zawiedziona.
Przede wszystkim demakijaż oczu przy użyciu tego produktu to jakiś nieśmieszny żart - mam wrażenie, że płyn jedynie rozmazuje tusz do rzęs, nie mówiąc już o eyelinerze czy cieniach do powiek. Kompletnie ich nie ściąga i nie usuwa, lecz właśnie rozmazuje - i muszę robić to, czego nie znoszę, czyli szorować płatkiem kosmetycznym po oczach, w celu usunięcia makijażu. Istny koszmar! W przypadku demakijażu skóry twarzy, sprawa wygląda lepiej - ale tylko odrobinę. Przy mocniejszym makijażu i bardziej kryjącym podkładzie, również zużywam płatek za płatkiem. Ponadto tłusty film, jaki ten płyn pozostawia na skórze, jedynie potęguje uczucie brudnej, nieodświeżonej skóry. Finalnie wręcz prosi się o piankę do mycia lub żel i wodę.
Rzadko zdarza mi się trafić na coś tak felernego, jak ten płyn micelarny. Tutaj wszystko "nie gra" już od początku - zawyżona cena regularna, kompletnie nieadekwatna do jakości, dziwny, zjełczały zapach, a w końcu brak obiecanego efektu oczyszczającego. Spora wydajność płynu to kolejne przekleństwo, bo aż się prosi, aby szybko go "wykończyć", wyrzucić opakowanie, przełknąć gorzki smak porażki i zapomnieć. Jeżeli planujecie zakup - odradzam. Dla mnie 2/5 gwiazdki i nigdy, przenigdy nie sięgnę po niego ponownie. Nie warto!
Zalety:
- ciekawa formuła: płyn plus olejek, które łączą się po wstrząśnięciu opakowaniem,
- duża pojemność (400 ml),
Wady:
- przede wszystkim zawyżona cena regularna, wydawanie 20 złotych na kosmetyk który nie działa, a dodatkowo wpływa na układ nerwowy (świetnie doprowadza do szału), to trochę szaleństwo ;),
- brak obiecanego efektu oczyszczającego, usuwanie makijażu przy jego użyciu to droga przez mękę,
- rozmazuje zamiast usuwać, więc skórę i oczy trzeba mocno pocierać płatkiem,
- ma dziwny, nieprzyjemny zapach.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie