Missha Airy Fit, Face Mask Red Ginseng Odżywcza maseczka w płachcie z ekstraktem z żen-szenia

Lubię firmę Missha, stosuję kosmetyki tej firmy i wracam do nich regularnie. Mam cerę mieszaną, 30+, stosuję w pielęgnacji składniki aktywne, moja skóra potrzebuje silnego nawilżenia, szczególnie na policzkach. Stosuję maski w płacie 1 w tygodniu. Maska mnie nie uczuliła, nawilża i regeneruje skórę. Trzymam max. 20 minut, następnie nakładam pielęgnację wieczorną. Maski Missha często są w promocji, pod względem jakości do ceny to jedna z najlepszych propozycji. Odejmuję gwiazdkę tylko dlatego, że stosowałam znacznie lepsze, koreańskie maski w płacie i w tej kategorii mam już swoich ulubieńców, które mocniej łagodzą i regenerują skórę, są też bogatsze w składniki aktywne. Opakowanie oraz zapach nie odbiegają od innych tego typu produktów.

Czytam dużą pozytywnych opinii co do marki Missha, no i w końcu miałam okazje spróbować maseczkę, tym bardziej że była promocja.

 Bardzo lubię aplikacje takich maseczek, tym bardziej, kiedy czuje jakiś efekt.
W opakowaniu znajduje się dość dużą esencji, której starcza mi dodatkowo na drugi raz. 
Dzięki zawartości ekstraktu z żeń-szenia maseczka nieco poprawiła kondycje skóry, tak jak regeneruje komórki skóry, wygładza i odżywia, tym samym nadaje jej młodzieńcy blask.
Moja skóra po aplikacji była niezwykle miękka i nawilżona.

- mocno nasączona, można położyć sie nią na twarzy i czillować, gdyż fajnie dociąża i odpręża, czułam się z nią jak otulona nawilżającą kołderką ???? - zapach całkiem przyjemny - dobrze nawilża i czuć że odzywia - cena przystępna - otwory nie są za duże przez to większa powierzchnia mojej twarzy została przykryta (a zwykle w maseczkach są za duże otwory przez to muszę je przycinać a i tak brakuje materiału na nos i skórę wokół oczu)

Do tego trochę jeszcze skórę rozjaśnia, wygładza i ujednolica. Działaniem zbliżona jest do wersji z perłą,ma również jak ona kremową, bardziej zwartą konsystencje,maska jest cieniutka,ale umiejętnie nałożona nie rozerwie się, do tego dobrze przylega, tylko trzeba ją sobie samemu przyciąć i dopasować. Esencji jest tak na 2,5 razy ;),to dobrze nasączone maski. Nie podrażniła mnie,nie zapchała także na plus. Ma w składzie caprylic więc osobom wrażliwym na ten składnik polecam później nie nakładać już zbyt dużo kosmetyków z tym składnikiem,u mnie np potrafi się on skumulować i zapchać. Także ja po tej masce nakładam lekkie serum i krem bez caprylic, kapkę oleju i efekt odżywienia i nawilżenia trzyma się większość dnia. Nie lepi się intensywnie na skórze. Na pewno nie nawilża tak mocno jak wersja z ogórkiem,ale nadrabia dodatkowym odżywianiem, które nie zalepia. Cerę mam mieszaną,ale skłonną do odwodnień i pierwsze zmarszczki. Używałam ją z kawitacją i bez i w obu przypadkach dobrze dała sobie radę. Ma u mnie 4+.

Opakowanie zawiera 19 gr płynu, którego jest dużo i można nim nasmarować szyję i dłonie. Płyn jest gęstszy, nie spływa z maski, nie ma zbyt wyraźnego zapachu, jednak dla mojego nosa jest lekko drażniący. Skład maski jest bogaty, zawiera wyciągi z wielu ziół, oczywiście z żeń szeniem o właściwościach regeneracyjnych i odmładzających. Płat nakłada się standardowo i dobrze przylega do twarzy. Rzeczywiście daje odczucie lekkiego chłodu w trakcie aplikacji. I tyle, zachwytu działaniem brak. Przede wszystkim moją wrażliwą i reaktywną skórę maska podrażnia, co okazuje się kilka minut po jej zdjęciu z twarzy. Zaczerwienienia skóry na policzkach się zwiększyły (sic!!), co może być związane z tym, że składniki wnikają w skórę. Niestety nie będę ryzykować powtórki z podrażnienia, żeby zobaczyć, czy efekty odżywienia skóry zaistnieją. Generalnie nie wrócę do tej maski. Znam inne, lepsze maski w płachcie, zaś żeń szeń nie podrażnia mnie np.w serum Beauty od Joseon.

Nie planowałam zakupu tej maseczki bo zwykle nie interesuje się maseczkami odżywczymi, bo mam skórę mieszaną ale przy obecnej kuracji retinalem czuję, że moja skóra potrzebuje większej dawki nawilżenia. Kupiłam w rossie, nawet nie wiedziałam, że mają maski tej marki zapłaciłam chyba 9zł. Maska zapakowana standardowo w prostokątną saszetkę. Bez problemu otworzyłam maskę bez użycia nożyczek. W środku maska złożona wielokrotnie, ale bez problemu udało mi się ją 'odplątać' i nałożyć na skórę. Ma nieco orientalny, zapach jakby trochę imbir, w każdym razie jest delikatny. Maska była mocno nasączona, ale z niej nie ciekło. Płachta nie była szczególnie cienka, ale materiał był bardzo mięciutki, dobrze przylegał do twarzy. Rozmiar i dopasowanie, takie sobie ale to raczej każdy inaczej na to patrzy, u mnie w okolicy brody i boków twarzy dopasowana była okej, natomiast na czole musiałam nieco ją odwinąć bo materiału było za dużo. Otwory na oczy też mogły być większe. Maska podczas 'noszenia' nie zjeżdżała mi z twarzy, mogłam bez problemu coś robić. Po upływie wskazanego czasu, po zdjęciu maseczki na mojej skórze zostało trochę esencji, i tak jak pisze producent była kremowa ale nie ciężka. Wchłaniała się dłuższy czas, zanim mogłam nałożyć nocny krem, ale nakładając reszte pielęgnacji nic się nie warzyło, a cera nie była obciążona. Mam wrażenie, że moja cera dobrze wchłonęła esencję i taka dawka nawilżenia była jej potrzebna. I rzeczywiście skóra po aplikacji była miękka i odczuwalnie nawilżona, odprężona. Rano po przebudzeniu czułam, że skóra nadal jest przyjemnie nawilżona, a przy tym wygląda ładniej, na bardziej wypoczętą. Podsumowując z efektu nawilżenia, jestem całkowicie zadowlona. Moja skóra wyciągnęła sporą dawkę nawilżenia z tej maski, odczuwałam ją też dziś rano. Poza tym duży plus, że maska i jej esencja nie olepiła mojej skóry, nie zapchała ani nie spowodowała jakiegoś obciążenia. Fajna, pewnie do niej wrócę.

Lubie wszystko co zawiera red ginseng, wiec jak zobaczylam ta maseczke wiedzialam, ze musze ja miec. Odzywia, nawilza i sprawia, ze skora wyglada zdrowo i swiezo. Nie podraznila mnie w ogole. Sklad jest calkiem niezly. Bez zapachu, a to dla takiego wrazliwca jak ja bardzo wazne. Jedynie nie do konca dopadowana jest w okolicach nosa, wiec musialam ja przyciac, a moze po prostu mam za duzy nos. Naprawde fajny produkt. Esencji w srodku jest tyle ze starcza tez na szyje. Polecam!

Maseczki marki Missha mają piękne opakowania – duże, prostokątne grafiki rysunkowe przedstawiające „tytułowy” składnik produktu, a na dole logo marki. Jest schludnie i elegancko. Takie klimaty bardzo mi się podobają i zachęcają do kupna. Saszetkę bardzo łatwo otworzyć bez pomocy nożyczek - wystarczy lekko pociągnąć w wyznaczonym miejscu i już. Produkt posiada mocny, korzenny zapach. Pachnie jak przyprawa. Jest na tyle intensywny, że dla mnie wręcz duszący. Niezbyt przypadł mi do gustu. Niestety trochę go czuć podczas aplikacji, ale dało się to wytrzymać. Kosmetyk jest bardzo mocno nasączony esencją. Na tyle, aż kilka kropli spadło do umywalki, zanim nałożyłam ją na twarz. Serum jest koloru białego. Ma żelową, bogatą konsystencję, przypomina wręcz mleczko. Jest jej na tyle dużo w opakowaniu, że wystarcza nie tylko na posmarowanie szyi, dekoltu, ale także dłoni, łokci i kolan :D Podczas aplikacji delikatnie, ale wyczuwalnie chłodzi cerę. Płachta jest w kolorze białym. Jest dość cienka. Otwory na oczy i usta są dla mnie za małe, co zdarzyło mi się chyba pierwszy raz w życiu. Jestem posiadaczką niewielkich oczu i większość maseczek z koreańskich firm idealnie na mnie pasuje, ale w przypadku tego kosmetyku musiałam ponacinać otwory, bo inaczej się nie dało. Po aplikacji zostaje odrobinę lepka warstwa, ale nie jest ona uciążliwa. Nie musiałam używać po niej kremu do twarzy. Skóra staje się bardzo dobrze odżywiona. W tym aspekcie jestem z niej w 100% zadowolona. Cera jest niesamowicie miękka i delikatna w dotyku, mogłabym głaskać ją wręcz godzinami. Przypomina wręcz jedwabną poduszkę :D Mam niestety też pewne zarzuty. Trochę przesadziłam z peelingiem przed zastosowaniem maski, przez co miałam na policzkach zaczerwienienia. Mam wrażenie, że kosmetyk tylko to spotęgował. W obietnicach producenta nie ma ukojenia, ale żeby pogarszać? Z tym się jeszcze nie spotkałam. Na szczęście po ok. 30 minutach te zaczerwienienia zniknęły, ale niesmak pozostał. Mimo powyżej opisanych negatywów, mogę polecić tę maseczkę. W kwestii odżywienia ten produkt to prawdziwy sztos. Efekt ten utrzymuje się przez cały następny dzień, nie znika po umyciu twarzy. To kosmetyk warty przetestowania.

Jak można wyczytać z opakowania maski, płachta nasączona jest kremem, a nie bezbarwną esencją, jak w przypadku większości masek tego typu. I jest nasączona hojnie. Sama płachta dobrze przylega do twarzy. W trakcie stosowania czułam komfort - żadnej reakcji alergicznej, zaczerwienień, uczucia pieczenia, ciepła czy chłodzenia. Po ściągnięciu płachty na twarzy pozostało jeszcze sporo kremu do wklepania, który pozostawił na twarzy białe smugi, ale po około 10 minutach nie było już po nich śladu. Zawsze robię maski wieczorem, więc na ocenianie ich działania czekam do rana. Twarz była rozświetlona, nawilżona, a niedoskonałosci delikatnie zredukowane - zastanawiam się tylko czy to efekt samej maski czy może roztworu kwasu hialuronowego, który zaaplikowałam pod nią ;) Tak czy siak polecam wypróbowanie tej maski, bo jest przyjazna dla cery, dba o nią i nie zrobi jej krzywdy. Odżywienie jest zauważalne.

Jestem rozczarowana tym produktem, zwłaszcza że w Polsce nie ma wielu maseczek z żeń-szeniem w drogeriach stacjonarnych. Wcześniej stosowałam kilka miesięcy krem nawilżający z innej firmy z dodatkiem żeń-szenia, który bardzo przypadł mi do gustu, wygładził i rozświetlił moją cerę. W związku z tym chciałam przetestować maskę z tym składnikiem, mój wybór padł na markę Missha. Niestety produkt mnie zawiódł. W trakcie aplikacji maseczki (wydaje mi się że po ok 10-15 minutach) zaczęłam odczuwać delikatne pieczenie na twarzy, a po jej zdjęciu zauważyłam na środku czoła dużą czerwoną plamę, której tam wcześniej nie było:( . Na szczęście plama zniknęła po kilku godzinach. Policzki również były trochę zaczerwienione. Na pewno nie kupię już tego produktu. Natomiast inne maseczki tego producenta mnie nie uczulają.

Świetna maseczka, łatwa w użyciu, płachta dopasowuje się dobrze do twarzy, jest odpowiednio nawilżona esencją. Następnego dnia po użyciu zauważyłam, że moja cera jest wyciszona, uspokojona, kolory wyrównany.

Kupiłam na promocji w Rossmannie kilka maseczek Missha, skuszona napisem "Made in Korea". Nie pożałowałam! Maseczka jest po prostu ŚWIETNA. Genialnie nawilża, ale jej nawiększym plusem jest efekt wizulany. Skóra wygląda młodziej, promienniej, zdrowiej. Jeśli masz zmęczoną, szarą skórę to jest produkt DLA CIEBIE. Skóra wygląda przepięknie, byłam naprawdę zaskoczona, wcześniej żadna maseczka nie poprawiała wyglądu skóry w tak zawrotnym tempie.

Maseczki w płachcie to bardzo fajna opcja dla leniuchów takich jak ja. Po prostu wyciągam, nakładam na twarz, wracam do codziennych czynności i po wszystkim wyrzucam płachtę do kosza. Używałam tej maski kilkukrotnie, gdy stres znacząco wpływał na stan mojej cery. Miałam problem z szarością, brakiem blasku. Po użyciu tej maseczki skóra jest nawilżona i promienna następnego dnia. Znikają oznaki zmęczenia. Makijaż lepiej trzyma się twarzy i jest wyrównany koloryt. Jedną z moich ulubionych maseczek.