Bimatoprostu do podrasowywania rzęs zaczęłam używać lata świetlne temu, chyba jeszcze zanim powstała pierwsza odżywka z jego zawartością- Latisse. Przypadkiem dowiedziałam się od koleżanki, że w jej rodzinie jest pan, który ma jaskrę i używa takiego leku, po którym musi przycinać rzęsy- mnie, jako osobie z króciakami i prostakami, dwa razy nie trzeba było powtarzać jego nazwy ;). Gdy zaczynałam go stosować, miałam dodatkowo "łysinkę" na górnej powiece, spowodowaną zmywaniem wodoodpornego tuszu nieodpowiednim preparatem.
Bimatoprost poradził sobie rewelacyjnie zarówno z nią, jak i pozostałymi mankamentami moich rzęs. Byłam zachwycona. Po latach przerzuciłam się na L4L, później próbowałam jeszcze kilku innych odżywek tego typu. Używam ich na stałe. Z racji pracy przy komputerze mam regularnie badany wzrok, wszystko jest super. Nigdy, przenigdy nie miałam żadnych niepożądanych reakcji na lek czy odżywki z Bima. Do momentu, gdy sięgnęłam po tę.
Serum ma chwytliwą nazwę, kojarzy się z mascarą od Loreal ale jakoś mi to nie przeszkadza. Szata graficzna prezentuje się ładnie, zarówno kartonik jak i buteleczka. Do tej pory, czyli przez około dwa miesiące, ciężko mi się przyzwyczaić, że napisy są na nakrętce, nie dolnej części buteleczki- drobiazg, ale irytujący. Tyle dobrze, że nadruk się nie ściera. Pędzelek do aplikacji jest odpowiedni, ani za miękki ani za twardy.
Przejdźmy do działania. Opisałam swoją historię z Bima dlatego, że przy ciągłym używaniu odżywek z jego zawartością, bez żadnych przerw, ciężko stwierdzić, czy dany kosmetyk działa lepiej lub gorzej, niż inne- pierwsza była L4L, a wszystkie inne po niej po prostu podtrzymywały efekt, nie zauważyłam żadnej różnicy, dlatego nie widziałam sensu w ich recenzowaniu. Z tym serum jest inaczej, i to nie na plus.
Któryś składnik powoduje u mnie powstawanie malutkich, bolesnych "krostek" na linii rzęs obojga oczu, również dolnych, na które nie aplikuję bezpośrednio produktu. Znikają po mniej więcej trzech dniach bez używania serum. Na początku nie łączyłam ich ze stosowaniem tej odżywki (w końcu nigdy nie zdarzyły mi się żadne podrażnienia z podobnymi produktami), ale po bardziej dogłębnym przyjrzeniu się problemowi stwierdzam, że odpowiada ona za ten stan rzeczy. Nie używam jej codziennie, bo nie ma takiej potrzeby dla podtrzymania efektów. Niestety, po każdej aplikacji, na drugi dzień rano, pojawia się przynajmniej jedna krostka :(.
Dodam, że poza tym działanie serum jest takie same, jak innych używanych przeze mnie dla utrzymania wachlarza rzęs.
Szkoda.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie