Fitokosmetik Deser dla urody, Intensywny antycellulitowy krem do ciała `Imbirowy piernik 

Kosmetyk kupiłam zaciekawiona z Kauflandzie. Prezentuje się interesująco. Zielona część balsamu jest bardziej orzeźwiająca, odświeżająca i chłodząca, ale również nieco nawilża, za to w połączeniu z białą staje się bardziej nawilżająca i otulająca. Po użyciu na początku balsam nieco się klei, ale dobrze nawilża i już po paru minutach dobrze wchłania. Nie zwróciłam uwagi na działanie antycellulitowe, ale nie tego oczekiwałam.

Produkt prezentuje się bardzo dobrze, chociaż gdy dotarła do mnie przesyłka, zdziwiłam się, że odcień żelu jest bardziej zielonkawy niż brązowawy. Działanie antycellulitowe to coś, czego nie zaobserwowałam przy żadnym jeszcze kosmetyku, ale nie zmagam się w tym względzie z wielkim problemem i kiedy sięgam po takie produkty, chodzi mi raczej tylko o ogólne ujędrnienie i odżywienie skóry, a w takim wymiarze produkt spisał się bardzo dobrze. Przy nakładaniu jest trochę zabawy z wymieszaniem lekkiego żelu (ciemniejsza substancja) z treściwym masełkiem (jaśniejsza substancja), żeby uzyskać łatwiejszy do wklepania bądź wmasowania w skórę krem. Po nałożeniu przez chwilę może towarzyszyć uczucie mrowienia, a nawet lekkie i w specyficzny sposób przyjemne pieczenie. Skóra staje się miła w dotyku i wygładzona, przyjemnie pachnie, pozostaje na niej lekka warstwa nadająca nieco "poślizgu" (co uważam za korzystne, nie nieprzyjemne). Ja używałam go w porze letniej, ale podejrzewam, że szczególnie docenić go można, gdy na zewnątrz panuje mróz. Produkt niestety błyskawicznie się kończy.

Lubię produkty od Fitokosmetik. Posiadają dobre składy, pięknie pachną i są tanie. Tylko nieestety szybko się kończą. Zwłaszcza te w formie deserów. Czasem też zdarzają się słabsze produkty jak np. peelingi, które są stanowczo za słabe, a przez to nie działają jak należy. Krem wygląda jak smakowicie prezentujący się deser. Opakowanie jest z plastiku w kształcie pucharka. Dodatkowo opakowanie opasane jest papierową opaską, na której znajduje się nalepka z informacjami w języku polskim. W składzie kremu znajdziemy takie substancje odżywcze jak: wodny roztwór z zielonej herbaty, organiczne masło z nasion kakaowca, organiczny olej ze słodkich migdałów, olej z orzecha włoskiego, olej z korzenia imbiru, wyciąg z cynamonowca i sok z fig. I to wszystko na początku składu, więc myślę, że jest całkiem nieźle. Krem składa się z dwóch warstw, a całość prezentuje się niczym słodziutki deserek. Jedna warstwa jest koloru soczystej zieleni i ma postać gęstego żelu. Natomiast druga ma postać gęstego masła i jest barwy jasnozielonej. Krem pachnie energetycznie i pobudzająco. Wyczuwam w nim nuty cytrusów i imbiru. Krem jest gęsty i łatwo wydobywa się z opakowania. Obie warstwy dobrze się ze sobą mieszają i łatwo rozprowadzają się na skórze. Nie ześlizgują się ze skóry. Krem wchłania się szybko. Przynosi suchej skórze natychmiastowe ukojenie. Skóra nie swędzi i staje się miękka oraz przyjemna w dotyku. Krem czyni skórę przyjemnie pachnącą, odżywioną i nawilżoną. Daje nawilżenie długotrwałe, a nie chwilowe. Sprawia, że jest bardziej elastyczna. Na pewno nie wyszczupla i nie likwiduje cellulitu. Takie obietnice należy traktować z przymrużeniem oka. Według producenta olejek imbirowy poprawia mikrokrążenie i usuwa z niej produkty komórkowej przemiany materii, natomiast sok z fig aktywuje procesy odnowy komórkowej. No cóż nie wiem ile musiałbym zużyć opakowań, żeby zobaczyć efekty takiego działania. Bo po jednym opakowaniu to ja tego nie widzę. Ale producenci lubią nam, kobietom obiecywać "cuda na kiju". Krem wydajność ma słabą. Szybko się kończy. Nie wystarcza nawet na cały miesiąc. Ale te wszystkie deserki z reguły szybko się kończą. Niby mają 220 ml, ale błyskawicznie widzę w nich dno. Zalety: +wygląd produktu, +pomysł, +konsystencja, +nawilżenie, +odżywienie +uelastycznia skórę, +nie podrażnia, +piękny, energetyczny zapach, +cena, +skład. Wady: -220 ml pojemności, która schodzi momentalnie, -obiecanki usunięcia cellulitu i wyszuplenie można między bajki włożyć.