W tym roku po raz pierwszy miałam gigantyczną wyprawę - w góry, do schroniska, tylko z plecakiem. Do tej pory miałam wygodną walizkę, do której mieściło się mnóstwo nieprzydatnych (jak to zwykle bywa) rzeczy. O formacie nie zawsze podróżnym. Ale teraz stwierdziłam, że nie ma innej opcji, niż zabranie najmniejszych możliwych pojemności produktów - w tym do opalania. To była najmniejsza możliwa pojemność, lekkie opakowanie i maksymalna ochrona - to wzięłam, bo na promocji :) I to jest super!
OPAKOWANIE
Malutkie i płaskie, dzięki czemu pasuje do niemal każdej przegródki. Odkręcane, a raczej przekręcane - super opcja! Łatwo otworzyć i zamknąć, a przy okazji jest ochrona przed niekontrolowanym otwieraniem. Minus jest niestety taki, że po pierwszym odkręceniu balsam wylatuje troszkę z opakowania - ciśnienie za duże. Nie ma też żadnej osłonki do zerwania przed pierwszym użyciem, ale to nie jest coś bardzo problematycznego. Nawet, jeśli krem się trochę wyleje, zakrętka wszystko dobrze zbierze i ostatecznie nic nie wycieknie. Co do kompaktowości opakowania - 10/10!
KREM
To klasyczny krem do opalania Nivea - ma konsystencję dość wodnistą, lecz dzięki temu łatwą do rozprowadzenia. Charakterystyczny zapach od razu przywołuje komunikat: jesteś na wakacjach!
Krem po aplikacji na skórze niemal znika, nie ma takiego nieładnego nalotu w kolorze białym, jaki zazwyczaj można obserwować. Dość szybko wchłania się w skórę, lub po prostu staje się niewyczuwalny. Nie lepi się ani nie warzy na skórze, nosząc go praktycznie zapominałam o tym, że w ogóle się smarowałam :) To dobry znak dla rodziców - dzieci nie powinny narzekać, że coś im przeszkadza.
EFEKTY
Przede wszystkim - kremik nie wysusza skóry, a niesie normalne dla balsamów nawilżenie. Tak jak pisałam, brak niepożądanego sklejenia skóry. Sprawdza się zarówno na ciele, jak i twarzy, choć raczej przy tej pojemności nie da rady wielokrotnie posmarować całego ciała. Ja stosowałam ten balsamik raczej na twarz, szyję i dekolt, i ew. inne odsłonięte elementy ciała podczas górskich wypraw.
Filtr działa dobrze przez kilka godzin wędrowania, nawet pot i wiatr nie obniżył jego działania. Skóra w ogóle się nie spiekła, a te fragmenty, których nie posmarowałam - przy takim samym naświetleniu zaczerwieniły się. To dowodzi skuteczności, i wysokiego poziomu ochrony!
Polecam balsam! W cenie regularnej jest dość drogi, bo prawie 20 zł, ale jest dość wydajny przy stosowaniu go nie na całe ciało, poza tym można go dostać w częstych promocjach. Naprawdę, świetny produkt!