Nie wyszły te perfumy Avonowi, oj nie. Cała otoczka, magiczna nazwa (Delice, Fleur de Chocolat!), nuty zapachowe - nie czytając opinii tutaj, a jedynie posiłkując się katalogiem, to byłabym przekonana, że te perfumy są wprost stworzone dla mnie, wielbicielki słodyczy wszelakiej.
Tak się złożyło, że otrzymałam latem flakon tych perfum - od razu zaaplikowałam solidny psik na nadgarstek i cóż...Słabiutko, panie dziejku, słaaabooo!
Otwarcie to alkohol+kurz+zwietrzała czekolada - mam silne skojarzenie z przeleżanymi od niepamiętnych czasów czekoladkami, których nikt nigdy nie skosztował. Znałam takie osoby, które na szafie w dużym pokoju kitrały bomboniery sprzed X lat, nigdy nawet do nich nie zaglądając - i jestem pewna, że gdyby te cuda cukiernicze wydobyć z zakurzonych pudełek, to pachniałaby właśnie w ten sposób. Gdy minie ta faza (na szczęście trwa ona krótko), to robi się nawet miło i przyjemnie, choć nadal nie jest tak, jak być powinno.
Znika zapach kurzu i starości, za to pojawia się wanilia i odrobina soku mandarynkowego - ale odrobina, prym wiodą wanilia i ta czekoladopodobna nuta - celowo użyłam tego słowa, bo z prawdziwą czekoladą nie ma to niestety zbyt wiele wspólnego, to raczej taka tania pseudo czekolada, którą polane były tzw ciepłe lody (pamiętacie na pewno ten wynalazek :D ).
Mimo tych niezbyt dobrych skojarzeń, całość wybrzmiewa zaskakująco przyjemnie, przytulnie i miło - ot, idealny zapach do książki, kocyka, gorącej czekolady w kubku i deszczu bębniącego o szyby. Gdyby nie skandaliczna wręcz trwałość i zerowa projekcja, to mogłabym nosić je do ludzi - ale moje panie, 3 h to jest naprawdę kiepski wynik. A czuć to cudo dopiero po wwąchaniu się w nadgarstki...
Znalazłam jednak sposób, by je zużyć - mieszam je z jakimś waniliowcem, akurat miałam resztkę Vanilla Fields i taka mieszanka sprawdziła się naprawdę dobrze - trwałość podskoczyła do 7 h(ale to zasługa VF), zniknęła sztuczność taniej czekolady, została za to słodycz czekoladowej posypki, miła wanilia i odrobina mandarynki, co uczyniło całość słodką, waniliowo-czekoladową chmurą o dobrych parametrach.
Dorzucę słówko o flakonie - minimalistyczny i prosty, ale wykonany solidnie - nie do końca w moim stylu, ale nie mogę mu nic zarzucić.
Cóż mogę powiedzieć... Spodziewałam się czegoś innego. Rozkosznej słodyczy pralin, puchatej wanilii najwyższej klasy i soczystych mandarynek. Dostałam z tego tylko wanilię i kroplę mandarynkowej esencji - a czekolada, która miała być królową tego dzieła, okazała się być pospolitym przebierańcem.
Mój flakon zużyję (na swój sposób), kolejnego na pewno nie kupię - szkoda czasu i pieniędzy.