Pax Moly Super Aqua Mask Pack Nawilżająco-uelastyczniająca maska w płachcie z wodą morską i adenozyną

Maseczkę kupiłam na promocji w granicach 6 zł i jak na taką ceną na prawdę miło się zaskoczyłam. Ma postać klasycznej, miękkiej, bardzo dobrze nasączonej płachty. Płachta jest dobrze skrojona - zachodzi na obszar pod oczami co akurat mi odpowiada. W składzie na pierwszych miejscach mamy glicerynę, niacynamid i bogatą w minerały wodę morską. Znajdziemy w niej też ekstrakt z wąkrotki azjatyckiej i ekstrakty kwiatowe. Ogólnie skład jest bogaty aczkolwiek znajdziemy też w niej alkohol denat, ja nie mam skóry wrażliwej i w żaden sposób mnie nie podrażniła ale nie wiem jak taka skóra by na niego zareagowała. Esensji jest dużo, ma delikatny, kwiatowy zapach. Trzymałam ją na twarzy 20 min i po tym czasie płachta była jeszcze mocno nasączona. Dużo esensji zostało na twarzy i podobało mi się w niej to, że ładnie się wchłonęła cała i skóra w ogóle się nie kleiła. Posiadam cerę mieszaną i poziom nawilżenia jaki dała maseczka był dla mnie idealny - nie musiałam już nic innego nakładać ale skóra na drugi dzień się nie przetłuszczała. Często mam tak, że po zastosowaniu maseczki wieczorem rano na strefie "T" mogę smażyć frytki , a tutaj tak nie było. Generalnie fajna maseczka ale wg mnie nie dla wrażliwców i skór bardzo suchych. Jeśli kiedyś uda mi się trafić na promocję myślę, że do niej wrócę.

Maseczka to biedronkowy zakup, nabyłam kilka wersji tych maseczek i muszę powiedzieć że bardzo je polubiłam. Mamy tu świetną propozycję pielęgnacji skóry twarzy w dość atrakcyjnej cenie która nie nadszarpuje nam budżetu. Opakowanie charakterystyczne dla całej serii tych maseczek w postaci czarnej saszetki z bocznymi nacięciami i w tym przypadku do srebrno-niebieskimi dodatkami graficznymi. Na tylnej części opakowania znajdziemy szczegóły opis przeznaczenia, składu i sposobu stosowania włącznie z schematem graficznym. Wewnątrz saszetki znajduje się materiałowy biały płat zanurzony w dużej ilości bezbarwnego żelowego serum o minimalnie wyczuwalnym świeżym zapachu. Płat jest dobrze skrojony, mimo że cienki to odporny na targanie i łatwo dopasować go do twarzy. Po nałożeniu cały czas spoczywa na swoim miejscu, nic się nie odkleja ani nie przesuwa. Na buzi maskę trzymałam 20 minut, płachta wolna wysycha i przy ściąganiu była jeszcze delikatnie wilgotna. Po jej usunięciu na skórze pozostała lepka warstwa, która nie wymagała zmycia i wchłonęła się w trakcie wmasowywania jej w skórę. Efekt działania maseczki jest bardzo dobry i tu nie mam się do czego doczepić. Skóra jest mocno wygładzona i przyjemna w dotyku, dodatkowo jest delikatnie rozświetlona. Działanie nawilżające na moje suchej cerze bardzo dobre i długotrwałe bo utrzymywało ono się do następnego dnia po zastosowaniu maseczki. Prócz tego wygładzenia, nawilżenia i rozświetlenia cera była odświeżona, wyglądała na wypoczętą i zadbaną. Po zastosowaniu maseczki wykonałam makijaż, który bezproblemowo się nakładał i prezentował się ładnie cały dzień. W składzie znajdziemy glicerynę, niacynamid, wodę morską, ekstrakt z wąkroty azjatyckiej, ekstrakt z portulaki wielokwiatowej, ekstrakt z bodziszka plamistego, ekstrakt z kwiatów malwy różowej, ekstrakt z brzoskwini, wyciąg z kwiatów stokrotki, wyciąg z kwiatów niecierpka, ekstrakt z kwiatów róży stulistnej, ekstrakt z kwiatów i kamelii japońskiej, ekstrakt z kwiatów tulipana, ekstrakt z kwiatów piwonii, adenozynę, kilka delikatnych konserwantów w tym edta pod koniec listy i zapach. Skład jest naprawdę przyzwoity i bogaty w substancje aktywne. Podsumowując maseczka nawilżająco-uelastyczniająca to świetna propozycja pielęgnacji a w szczególności nawilżenia cery od Pax Moly. Skład jest bogaty, aplikacja i noszenie płata komfortowe, a działanie całkowicie pokrywa się z obietnicami producenta. Podoba mi się i zakupię ją ponownie.

Bardzo lubię maseczki od marki Pax Moly dlatego też z tak wielką chęcią po nie sięgam. Kupuję je zazwyczaj w wariantach dostosowanych do pielęgnacji cery suchej oraz wrażliwej ponieważ moja buzia z natury jest dość sucha i jednocześnie bardzo wrażliwa oraz reaktywna, Tym razem zdecydowałam się na propozycję o nazwie Super Aqua którą udało mi się zakupić na stronie jednej z drogerii internetowych. Maseczka została zamknięta w opakowaniu o formie dość sporych rozmiarów saszetki. Utrzymana jest ona w czarnej barwie z jasnoszarym motywem graficznym oraz wszelkimi, najważniejszymi informacjami na temat produktu, takimi jak jego nazwa, logo producenta, skład, zalecany sposób użytku czy krótki opis. Cena regularna produktu wynosi około sześciu złotych. Produkt posiada dość sporą płachtę i jest całkiem porządnie nasączony esencją która nie posiada żadnego zapachu. Bardzo dobrze rozkłada się na buzi, jest jakby skrojona pod mój kształt i rozmiar twarzy. W składzie posiada między innymi sól morską, ekstrakt ze stokrotki czy róży. Kosmetyk trzymałam na buzi zgodnie z zaleceniem producenta. Po tych zalecanych piętnastu minutach na mojej buzi pozostało sporo esencji która szybko się wchłania i śmiało służyć może jako serum. Maseczka posiada przecudowne działanie nawilżające oraz kojące. Bardzo dobrze zmiękcza oraz wygładza naszą buzie. Nadaje jej delikatnego efektu rozświetlenia. Maseczka od marki Pax Moly to bardzo dobra propozycja przeznaczona do pielęgnacji cery suchej oraz wrażliwej. Posiada bardzo ciekawy skład oraz doskonałe właściwości pielęgnacyjne. Sprawdziła mi się bardzo dobrze i z wielką chęcią mogę ją polecić.

Jak w tytule powtórzę dobra, tania maska w ładnym opakowaniu. Czytałam recenzje poniżej, że wystąpiło jakieś podrażnienie u mnie na szczęście nie było reakcji, ani szczypania. Opakowania przyciągają uwagę, ponieważ czarne tło dodaje im elegancji. Otwierają się bezproblemowo i nie musiałam sięgać jak w większości przypadków po nożyce. Maska ma fajnie skrojoną płachtę, która dobrze się dopasowuje do twarzy i nie ześlizguje się z niej i mogłam spokojnie siedząc sobie spokojnie poczytać książkę. Esencji też w opakowaniu jest sporo i jak zawsze zrobilam: wieczorem maska, a pozostała esencja z rana zamiast toniku. Na pewno wypróbuje inne maseczki z tej marki.

Kupiłam tę maskę będąc zachęconą promocją w rossmannie. Zapłaciłam za nią 4,5 zł, wiec to w miarę dobra cena jak za maskę w płachcie. Ma ładne opakowanie, bezproblemowo się je otwiera. Maska jest mocni nasączona serum, jest dobrze wykrojona, za co duży plus, ponieważ dobrze i równomiernie przyległa do mojej twarzy. Po nałożeniu jej na oczyszczoną skórę… poczułam mrowienie. Twarz zaczęła mnie trochę szczypać, także zaszła jakaś negatywna reakcja. Maska miała za zadanie nawilżyć, ukoić skore a nie ją podrażniać. Niestety, w składzie można znaleźć m.in. PEG, który pewnie mocno stoi za tą reakcja. Po kilku minutach twarz przestała szczypać, wiec trzymałam maske dalej, przez około 20 minut dopóki płachta byla wilgotna. Po zdjeciu skóra twarzy wyglądała na nawilżona, ale przez to, że spowodowała to szczypanie to na pewno jej więcej nie kupię.

Marka Pax Moly skradła moje serce pięknym opakowaniem! Czarne saszetki z błyszczącymi elementami skusiły mnie do zakupu kilku wariantów. Przyszedł czas na Super Aqua, którą postanowiłam sobie umilić nieprzespaną nockę ;)

Maski w płacicie to moje ulubione produkty do twarzy, dają jej ukojenie i dodatkowe nawilżenie. Tym razem wybrałam maskę Pax Moly Super Aqua Mask Pack, zapakowaną w czarne opakowanie z nadrukowaną kropelką wody i srebrnymi napisami. W swoim składzie zawiera wodę morską, adenozynę i ostatnio mój ulubiony składnik, czyli wąkrotę azjatycką. Zapach ma delikatny, kwiatowy. Płachta jest wycięta idealnie, rozprowadzenie jej na twarzy nie stanowi żadnego problemu, esencji jest sporo. Po zdjęciu płachty twarz jest lekko mokra, potem się wchłania reszta esencji i skóra się delikatnie napina. Dzięki tej masce moja twarz zyskała nawilżenie oraz ujędrnienie. Konsystencja nie jest tłusta, co stanowi dla mnie duży plus, nawilżenie mogło być ciut większe, a tak poza tym jest jak najbardziej poprawna.

OPAKOWANIE Otwiera się z łatwością, nie trzeba się z nim szarpać. ;) Saszetka jest dosyć duża, ale dzięki temu płachta nie jest mocno poskładana. ZAPACH Moim zdaniem przyjemny, choć jest to kwestia gustu. Jest dosyć delikatny , świeży i przypomina mi trochę zapach kremu do twarzy. WRAŻENIA Maska łatwo się rozkłada i jest mocno nasączona. W saszetce zostaje tez mnóstwo esencji, można więc ją obficie dołożyć jeszcze do twarzy oraz na szyję i dekolt. Płachta jest dosyć dobrze wycięta i dobrze przylega do twarzy. Wyjątkiem jest fragment między ustami, a nosem. On niestety odstaje i trochę to denerwuje podczas noszenia maski. Plusem natomiast jest to, że maski nie trzeba zmywać. Po zdjęciu materiału wystarczy resztki wmasować w skórę. Esencja dobrze się wchłania i w ogóle się nie klei. EFEKT Skóra faktycznie jest nawilżona. Nie jest to może jakieś turbo nawilżenie i wygładzenie, ale jest OK. Skóra jest przyjemnie odświeżona. Maska nie powoduje świecenia się twarzy w strefie T, a wręcz delikatnie ją matuje, co dla mnie jako posiadaczki cery mieszanej jest istotne. SKŁAD Ogólnie jest całkiem niezły, ale na liście znajdziemy składnik, który budzi kontrowersje. Zdania względem niego są jednak podzielone. Niemniej w składzie jest też dużo pozytywnych składników jak: niacynamid, woda morska adenozyna i gliceryna. Jak również potężna dawka naturalnych ekstraktów: wyciąg z wąkrotki azjatyckiej, róży stulistnej, kamelii japońskiej, tulipana, peonii, niecierpka, portulaki, kwiatu brzoskwini, stokrotki oraz malwy różowej.

Cała seria tych maseczek ma piękną szatę graficzną. Mnie skusiła do zakupu. Maska w płachcie, dobrze dopasowanej do twarzy. Łatwo ją rozłożyć, nie zsuwa się z twarzy i ładnie przylega. Mocno nasączona, w opakowaniu zostaje jeszcze sporo serum. Przyjemne uczucie podczas aplikacji maski. Po zdjęciu zostaje odrobina niewchłoniętego serum, ale nie lepi się. Skóra wygląda lepiej. Jest gładka, wygląda zdrowiej. Jestem zadowolona. Dobra cena.

Maska w płachcie nawilżająco - uelastyczniająca z wodą morską i adenozyną dobrze nawilża skórę mocno przesuszoną, moja twarz wypiła esencję do ostatniej kropli ;) Aplikacja jest szybka, wystarczy wyjąć płachtę z saszetki i rozłożyć na twarzy. Czas aplikacji to 10 - 20 minut. Resztki maski należy wmasować w twarz, szyję i dekolt. Delikatny subtelny zapach orzeźwiający umila czas trzymania płachty. W upalny dzień spisała się na medal. Użyłam pierwszy ale nie ostatni raz. Na plus opakowanie z łatwością się otwiera, szata graficzna jest prosta, czarna ze srebrnymi napisami, z tyłu opakowania znajduje się naklejka z wszystkimi czytelnymi informacjami. Cena jest korzystna.

Pokochałam maski w płachcie. Wprawdzie cenowo wychodzą one dużo drożej niż klasyczne kremowe maski, lubię jednak to uczucie, kiedy czuję, że moja sucha skóra wręcz spija dobroczynną esencję z płachty (myślę, że rozumiecie, drogie Wizażanki, o co mi chodzi). Sięgam zarówno po te droższe maski z Yoskine, jak i tanie perełki. Oceniane w tym miejscu cudo zakupiłam w ilości kilku sztuk (aktualnie zużyłam trzy płachty) w promocyjnej cenie 3 złotych za opakowanie. Samo opakowanie można bezproblemowo otworzyć - nie musimy szukać nożyczek. Płachta jest dosyć gruba, dobrze nasączona, ale łatwo ją rozłożyć (a z tym bywa różnie). Sam zapach kosmetyku jest przyjemny, świeży, kojarzący się bryzą i letnim wiatrem (może to zasługa owej wody morskiej?). Maska jest dosyć dobrze skrojona, choć ideałem nie jest pod tym względem - no, ale większość masek w płachcie tak ma, że otwory na oczy i usta nie są dopracowane. W każdym razie płachta dobrze przylega do skóry, nie zsuwa się z niej w czasie aplikacji. Trzymam ją na twarzy około 20 minut, a potem jeszcze czekam, aż wchłoną się resztki esencji. Efekty? Na pewno subtelne rozświetlenie. Nie jest to gwiazdorski błysk, ale na pewno delikatny blask zadbanej cery. Produkt sprawdzi się więc, gdy umknęło nam kilka godzin snu. Skóra wygląda bowiem na wypoczętą, gładszą , po prostu wygląda ładniej, zdrowiej, bardziej promiennie. Maska nie zapewni nam efektu cudownego odmłodzenia , nie rozprasuje głębokich zmarszczek - nie liczyłam zresztą na takie cuda. Na pewno jednak odświeży, nawilży i rozpromieni poszarzałą , zmęczoną cerę, doda jej energii, której teraz, wczesną wiosną, tak bardzo potrzebujemy. Warto więc spróbować - zwłaszcza, że kosztuje ona naprawdę niewiele.