Po tym, jak Dermika wycofała mój ukochany krem wypełniający Re.Visage, dłuuugo szukałam godnego następcy. Pure Heals nim nie jest, bo aż TAK doskonale zmarszczek nie wypełnia (póki co znalazłam tylko jeden zamiennik), ale plasuje się wysoko na mojej liście bardzo dobrych kremów pod oczy.
Opakowanie: długa, wąska tuba, 30 ml. Można bez problemu wycisnąć tyle, ile nam potrzeba. Kończąc opakowanie rozcięłam tubkę i były tam już naprawdę resztki, takie na dwie aplikacje, więc krem "wychodzi" prawie do samego końca
Zapach: lekko eukaliptusowy, odświeżający ale bardzo delikatny. Nie podrażnia oczu - a mam mega wrażliwe i płaczę przy cukierkach z eukaliptusem
Konsystencja: żelowa. Krem szybko się wchłania, nie roluje, nadaje się pod makijaż. Jest bardzo wydajny, więc - mimo, iż jego cena nie należy do najniższych, to jeśli do pojemności, 2x wyższej niż standardowa, dodamy wydajność to już robi się znacznie ekonomiczniej. Mi wystarczył na 3,5 miesiąca, przy czym przez miesiąc używałam raz dziennie, potem rano i wieczorem.
Skład: ekstraktu z wąkrotki azjatyckiej używam od ponad 13 lat w kosmetykach własnej roboty, w tonikach, kremach, balsamach - dla mnie to taki pewniak, nigdy nie zawiódł, nigdy nie podrażnił, zawsze doskonale wygładzał mi skórę, dlatego ucieszyłam się, kiedy kosmetyki z tym składnikiem zaczęły być popularne i od kilku lat można je dostać bez problemu. Krem Pure Heals ma długą listę składników (tego raczej unikam, wyznaję zasadę im mniej tym lepiej) ale są to dobre składniki i użyte "z głową" , ich bogactwo (a mamy tu m.in. wspomnianą wąkrotkę, aloes, niacynamid, kadzidłowca indyjskiego, herbatę chińską, rumianek, pomarańczę olbrzymią, magnolię, propolis, wierzbę białą, żywotnik, eukaliptus, ogórecznik lekarski, masło shea, olej jojoba, tarczycę bajkalską, proteiny gruszki, oliwę, skwalan itd) wzajemnie się uzupełnia.
Działanie: mam skórę dojrzałą i według obiegowej opinii odpowiedniejsze dla niej są bogate kremy a nie żele. U mnie się ta zasada nie sprawdza tzn. działanie i efekty nie zależą od konsystencji tylko od składników - miałam beznadziejne i bardzo dobre bogate kremy jak również kiepskie i bardzo dobre żele. Ten żel stosowałam przez zimę, zahaczając o początek wiosny i sprawdził mi się doskonale. Absolutnie nie miałam potrzeby nakładania czegoś bardziej bogatego czy odżywczego albowiem ten produkt, mimo żelowej konsystencji, jest i bogaty i odżywczy. Świetnie się wchłania, bardzo dobrze nawilża, nawadnia, usuwa oznaki zmęczenia, zarwanych nocy, cienie, obrzęki itp. Bardzo dobrze radzi sobie ze zmarszczkami - te mniejsze prasuje, usuwa a te głębokie czyni znacznie mniej widocznymi. Zrobiłam sobie tygodniowy eksperyment - pod jednym okiem smarowałam się Pure Heals, pod drugim Lierac Hydragenist - i naprawdę jest spora różnica, na korzyść azjatyckiego kosmetyku. Pure Heals sprawdził mi się także jako krem wokół ust i na lwią zmarszczkę.
Kupię go ponownie i polecam!
Zalety:
- wygładza
- odżywia
- nawadnia
- niweluje zmarszczki
- nie uczula
- nie podrażnia
- jest wydajny
- szybko się wchłania
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie