Pibuya Balsam w piance 

Spodziewałam się o wiele więcej po tej piance. Oczywiście opakowanie jest prześliczne i zapach przepiękny no i konsystencja pianki jest urocza ale po balsamie spodziewany się przede wszystkim działania, którego tu zabrakło. Pianka bardzo szybko się wchłania ale nie pozostawia na skórze uczucia nawilżenia. Cena jak za taki produkt jest o wiele za wysoka.

Pianka nawilżająca tak samo jak inne pianki posiada słodki zapach, który bardzo przypadł mi do gustu, jednak po czasie staje się nudny. Mam tutaj na myśli to, że używanie całego zestawu pianek chyba nie jest jak dla mnie dobrym rozwiązaniem, bo stosowanie ich wszystkich sprawia, że zapach staje się mdły. W okresie jesienno – zimowym moja skóra potrzebuje lepszego nawilżenia niż w okresie letnim. Piankę stosowałam właśnie w tym zimowym okresie i jeśli chodzi o nawilżenie to w zupełności produkt spełnił oczekiwania ale nie na długo, gdyż nawilżenie jest krótkotrwałe. Pianka w łatwy sposób rozsmarowuje się po skórze, szybko się wchłania a jej zapach dość długo się utrzymuje. Produkt jest wydajny, jednak pod koniec "dozownik" jakby przestał działać i pianka zaczęła tak dziwnie psikać i w końcu produkt się skończył mimo, że myślałam, że jeszcze coś jest. Szkoda, że w żaden sposób nie można sprawdzić ilości pianki, ale to już taki szczegół. Pianka nie pozostawiała żadnej lepkiej warstwy i bez problemu można było założyć ubranie odczekując naprawdę kilka minut. Podsumowując to pianka się sprawdziła ale nie wrócę już do niej, tym bardziej, że jej dostępność jest wyłącznie (na chwilę obecną, może później coś się zmieni) na stronie internetowej pibuya i jej cena + przesyłka jak dla mnie zbyt wygórowana.

Bardzo napaliłam się na kosmetyki Agi Grzelak, bo śledzę ją na yt regularnie. Odżałowałam trochę kasy i kupiłam zestaw z balsamem i kremem do rąk w piance. Niestety, balsam ten dość słabo nawilża, moja skóra czuła niedosyt. Konsystencja: produkt w piance, treściwej, która zmienia się w krem, po rozsmarowaniu czuć ją na skórze, nie znika od razu. Działanie: jestem lekko rozczarowana, bo te kosmetyki okazały się mega przeciętne, a koszt zestawu balsam+ krem do rąk kosztował mnie około 50 zł, w tej cenie oczekiwałam przynajmniej czterech gwiazdek na pięć. Balsam po wchłonięciu pozostawiał skórę gładką, przyjemną w dotyku. Jednak rano budziłam się z suchą skórą, po przejechaniu paznokciem po łydkach miałam suche ślady, nie jest to fajne. Jest to ewidentnie za słaby balsam dla mnie, dyskwalifikuje go do rangi tych przeciętnych, których raczej nie kupi się drugi raz, a szczególnie nie w takiej cenie. Krem do rąk jest ciut lepszy, ale nadal to nie jest to. Gdybym miała mniej suchą skórę to byłabym wniebowzięta używając pianki latem, podczas upałów nie klejąc się do wszystkiego. Zapach: fajny, bo taki niespotykany, owocowo słodki, jednocześnie świeży. To im się udało. Opakowanie: dostałam info. w paczce, że balsam ma uszkodzoną "główkę", że atomizer odpada od reszty. No nie jest to fajne! Radzili by nie używać zatyczki, dzięki temu korzystanie z produktu będzie szybsze, dobra, wolne żarty. Co chwila ten przycisk mi odpadał, zdarzało mu się, że wylewał wodę a nie piankę, pod koniec to już całkowicie, do tego mam wrażenie, że coś tam jeszcze jest w opakowaniu, ale nie ma szans na jego wydobycie. Ponoć cała pierwsza partia taka, słabe to.