Shy Deer Natural Enzymatic Peeling Naturalny peeling enzymatyczny

Bardzo cenię sobie peelingi enzymatyczne za ich łagodne obchodzenie się ze skórą. Raczej unikam peelingów z drobinkami, przynajmniej w przypadku produktów do twarzy. Mam wrażenie, że są dla mnie zbyt mocne, nie lubię uczucia rozgrzanej, czerwonej cery - a zdarzało mi się to przy peelingach mechanicznych. Po raz kolejny postanowiłam zaufać polskiej marce Shy Deer i z ogromną ciekawością sięgnęłam po naturalny enzymatyczny peeling. Moje wrażenia umieszczam poniżej. Peeling posiada wygodne opakowanie z miłą dla oka grafiką, a drewniany akcent przy zakrętce dodaje mu uroczego charakteru. Pompka działa bez zarzutu, nic się nie zacina i nie zapycha przez cały okres stosowania. Dzięki niej aplikacja kosmetyku jest higieniczna i bezproblemowa. W składzie peelingu znajdziemy między innymi ekstrakty z ananasa, papai oraz dyni. Producent podkreśla ponadto, że peeling składa się w aż 100% z naturalnych i certyfikowanych składników. Sam peeling ma jasny, beżowy kolor oraz delikatnie kremową, nieco rzadszą konsystencję. Bardzo dobrze rozprowadza się go na skórze, równie sprawnie spłukuje się. Pachnie naprawdę subtelnie, lekko, z wyraźnie cytrusową nutą, która przyjemnie orzeźwia. Ja w ogóle bardzo lubię cytrusowe kosmetyki, więc dla mnie to ogromny plus. Dzięki temu po peeling sięgałam z przyjemnością. Jeżeli mowa o stosowaniu peelingu, aplikowałam go na oczyszczoną skórę 2 razy w tygodniu. Przez pierwsze dwa tygodnie pozostawiałam go krótko - tak na około 3 minuty, ponieważ chciałam powoli przyzwyczaić moją skórę do nowego produktu. Po dwóch tygodniach czas wydłużyłam do 5 minut, a po miesiącu do 10 minut. Przez kilka pierwszych aplikacji moja cera była lekko zaczerwieniona po użyciu, ale nie piekąca. Nie czułam żadnego dyskomfortu, ponadto skóra szybko wracała do pierwotnego kolorytu. Efekty? Te są świetne, ale dopiero po kilku tygodniach regularnego, sumiennego stosowania - trzeba zatem uzbroić się w cierpliwość. Podczas stosowania peelingu cera przede wszystkim staje się wyczuwalnie bardziej oczyszczona. Martwy naskórek zostaje delikatnie złuszczony a ilość zaskórników (szczególnie w okolicy nosa) zostaje zredukowana. Wpływa to oczywiście na wygląd skóry - jest bardziej promienna, świeża, gładsza, piękniejsza. Do tego przyjemnie miękka w dotyku. Efekt jest świetny, peeling ma moc i rewelacyjnie, stopniowo oczyszcza skórę - zastanawiam się zatem skąd tu tyle negatywnych ocen? Podsumowując, dla mnie to produkt, który sprostał potrzebom mojej cery i pięknie, powolutku ją oczyścił - a przede wszystkim bez podrażnień, których można doświadczyć używając peelingów z drobinkami. Doceniam jego naturalny skład. Jest super wydajny, wystarcza na kilka miesięcy stosowania. Za opakowanie o pojemności 100 ml zapłacimy około 69 złotych i ta cena jest naprawdę w porządku. Ja polecam przekonać się do niego i spróbować - bo cierpliwość w tym przypadku naprawdę opłaciła się. Kupię ponownie na 100%!

Oczywiście posiada specyficzny zapach dla produktów marki, ale da się go wytrzymać ;) Ten peeling okazał się delikatny, nawet dla mojej stosunkowo wrażliwej cery. Działa subtelnie, ale działa. Pozostawia cerę oczyszczoną, przygotowaną do kolejnych kroków pielęgnacji. Jego konsystencja jest rzadka, ale daje się z nią łatwo pracować.

To drugi produkt jakiego używałam z tej marki i niestety o tym nie wypowiem się tak dobrze, jak o poprzedniczce (serum). Jest to peeling enzymatyczny, dedykowany skórze wrażliwej i naczyniowej. Nie zawiera drobinek w składzie więc jest bardzo delikatny, mniejsze ryzyko rozniesienia trądziku, jak to w przypadku peelingów mechanicznych. Ale jest tak delikatny, że aż nie robi u mnie nic.. Skład ma dosyć dobry, naturalny, między innymi enzymy ananasa, papai, dyni, olej ze słodkich migdałów, woda lawendowa, olej makadamia. Zapach taki średnio intensywny, czuć wyraźnie papaję. Według informacji od producenta można go stosować 2-3 razy w tygodniu, ale u mnie nawet jak tak często go używałam to niestety było brak efektów. Nie działa, po prostu nie działa.. Nie złuszcza naskórka, nie odblokowuje porów, nie niweluje zaskórników.. Nie robi nic. Chociaż i nie szkodzi. Jedyne co to mam taką troszkę miększą skórę po nim, ale to raczej zasługa oleju migdałowego i nie podrażnia mnie, nie mam zaczerwienień. I niestety tyle.. A do najtańszych nie należy, więc niestety musze z przykrością stwierdzić, że wyrzuciłam pieniądze w błoto.. A szkoda.

Jestem posiadaczką cery mieszanej z tendencją do niedoskonałości. Często używam różnych specyfików punktowo które przesuszają mi skórę. Niestety problem suchych skórek mnie dotyczy. Wcześniejsze peelingi enzymatyczne działały na moją skórę zbyt mocno i dodatkowo ją przesuszały. Peeling z shy deer działa na mojej skórze rewelacyjnie o ile używam go regularnie - 2 razy w tygodniu na 5 min. Jest dosyć delikatny, nie działa cudów od razu. Zapach ma dosyć cytrusowo-pomarańczowy, ale nie nachalny. Opakowanie jest bardzo ładne i higieniczne. O dziwo jest to bardzo ekonomiczny produkt, pomimo, że jest dosyć rzadki to używam go regularnie od kilku miesięcy, a produkt wciąż jest. Kupiłabym go ponownie gdyby nie peeling kwasowy z TO, który poza pozbywaniem się suchych skórek dobroczynnie działa na moje zmiany trądzikowe. Peelingu używał także mój nastoletni brat, któremu świetnie się sprawdził i on nie planuje przestać go kupować. Świetny produkt dla osób, które szukają bezpiecznego i delikatnego peelingu.

Stosuję peelingi enzymatyczne bo te mechaniczne po prostu podrażniają moją skórę. Mam cerę wrażliwą, suchą, uwielbiam zapach cytrusów w kosmetykach, stosuję naturalne produkty i lubię polskie marki więc teoretycznie ten peeling powinien być dla mnie idealny. Niestety nie. Zapach jest dziwny, faktycznie czuć w nim ananasa i coś jeszcze (możliwe, że papai) ale to nie jest przyjemne doznanie. Konsystencja jest glutowata, dosłownie.... wyciska się 2-3 dozy i nakłada się na twarz. Produkt wprawdzie nie spływa, ale niezbyt komfortowo się rozprowadza. W trakcie wmasowywania tworzy białą powłokę, która po ok 5 min. częściowo się wchłania i na twarzy zostaje lekko świecący film. Spłukuje się sprawnie. Twarz jest świeża i gładka. I tyle. Peeling nie usuwa dobrze martwego naskórka ani nie złuszcza. Jest zbyt delikatny. Nie podrażnia. Nie wysusza. Nie robi nic złego skórze ale też nie działa tak skutecznie jak można by się spodziewać po opisie producenta. By dać mu szansę, zwiększałam czas stosowania nawet do 30 min. I dalej słabiutko złuszczał. Dlatego nie kupę go ponownie. Cena zupełnie nieadekwatna. Za połowę kwoty można mieć skuteczniejsze peelingi enzymatyczne. Ale by być sprawiedliwą napiszę, że pojemność i wydajność na plus, bardzo fajne opakowanie z drewnianym elementem pod dozownikiem.