Wella Professionals SP, Luxe Oil Keratin Boost Essence Esencja wygładzająca i dyscyplinująca włosy

Dawno nie trafiłam na taki bubel do moich włosów... Esencję otrzymałam w prezencie i muszę przyznać, że widok tej pięknie i profesjonalnie wyglądającej buteleczki bardzo mnie ucieszył. Kosmetyk wygląda na żywcem wzięty z salonu fryzjerskiego, więc byłam ciekawa efektów. Niestety, zachwyt skończył się na ładnie wyglądającym opakowaniu... Już po przeczytaniu składu domyśliłam się, że może być słabo - wprawdzie są tam jakieś olejki, ale na drugim miejscu alcohol denat, który zazwyczaj masakruje moje włosy, do tego PEG i fenoksyetanol. Moje włosy są długie i grube, ale lubią się puszyć, przesuszać i niszczyć, bywają też splątane dlatego do zmywalnej odżywki chętnie dokładam coś w sprayu i zazwyczaj zwykły Gliss Kur się u mnie sprawdzał. Tego niestety nie mogę powiedzieć o tej "esencji". Już po pierwszej aplikacji byłam zła, bo nie dość, że śmierdzi alkoholem, to i dozownik dosłownie pluje dużą ilością kosmetyku. Nie ma mowy o subtelnej mgiełce, którą wytwarza wspominany Gliss Kur - ten produkt dosłownie sika grubym strumieniem... Kosmetyk miał teoretycznie ułatwić mi rozczesywanie, a tymczasem jest tylko gorzej. Włosy są oblepione i natychmiast stają się szorstkie i tępe w dotyku. Ciężko jest je rozczesać, plączą się niesamowicie. Już po wysuszeniu efekt jest jeszcze gorszy - włosy są suche, splątane, takie wręcz "wyjałowione", coś strasznego. Jestem tym bardziej zła, że udało mi się utrzymać je w dość dobrej kondycji od ostatniego farbowania i cięcia, a teraz cały mój trud poszedł na marne - końce są tak szorstkie i suche, że polecą u fryzjera i to w dużych ilościach. Ta "esencja" dosłownie wysuszyła mi na wiór włosy... Nie polecam, stosunek jakości do ceny to jest jakieś totalne nieporozumienie. Jestem tak zła na spustoszenie, jakie zrobił mi na głowie, że na jakiś czas muszę wrócić do sprawdzonych ulubieńców. Nie dotrwałam do końca opakowania - poszło dalej w świat.

Od bardzo dawna nie miałam żadnego olejku na końcówki włosów. Zdaje sobie sprawę, że to był błąd, ale żaden tego typu produkt mnie totalnie nie interesował od bardzo długiego czasu, a nie chciałam wracać do tych, które używałam kiedyś, ponieważ potrzebowałam zmian. I tak oto podczas przeglądania produktów do włosów wpadł mi w oko olejek marki Wella Sp Luxe Oil Elixir. Powiem wam, że od czasu serum na końcówki Marion Hair Anti Age żaden z produktów nie był tak świetny, ponieważ to serum było ideałem i wielka szkoda, że marka je wycofała. Wracając jednak do olejku Wella, to przede wszystkim największą jego zaletą jest lekka konsystencja, czego ja bardzo poszukuję w takich kosmetykach, a zdarza się to niezwykle rzadko z wyjątkiem wyżej wspomnianego przeze mnie produktu. Na moje krótkie włosy wystarcza jedna pompka tego produktu i ją właśnie rozgrzewam w dłoniach odrobinę i wmasowuję w wilgotne końcówki, które są dzięki temu świetnie nawilżone, miękkie i gładkie. Olejek nie obciąża końcówek i nie powoduje, że wyglądają jak strączki. Zaletą jest również jego bardzo ładny zapach gumy balonowej. Dla mnie to wielkie odkrycie i na ten moment razem z balsamem do ust to moje dwa hity.

Kosmetyki Wella są mi bardzo dobrze znane, pianki. lakiery,eliksiry, podczas wizyty w salonie Wella fryzjerka na końcówki nałożyła jakieś "cudo" które obłędnie pachniało, włosy były świetnie ułożone, wygładzone i wyglądały na zdrowe.Podczas wizyty spojrzałam na buteleczkę zapamiętałam nazwę i mój wieczorny plan już działał, kupię na internecie bo w salonie cena odstraszała. Gdy wróciłam do domu nawet mąż krzyknął WOW nie z przerażenia tylko z zachwytu :D. Esencję znalazłam w sklepie internetowym, cena była dość wysoka ale nie aż tak jak w przypadku salonu fryzjerskiego, także zakup dokonany teraz jak nic tylko czekać,w końcu przyszła paczka, patrzę i nie mogę uwierzyć to nie jest to...okazało się że to ja pomyliłam produkty, a w salonie został użyty inny olejek w bardzo podobnej butelce, ale przejdźmy do najważniejszego. Piękne luksusowe opakowanie( jak z salonu Spa ), w kolorze złota, butelka bardzo wygodna,sposób dozowania w formie sprayu i do tego obłędny zapach :). Esencja ma konsystencję wody,tylko delikatnie widać formę oleistą lecz kiedy wstrząśniemy preparat całkowicie on znika, na początku stosowałam go na ułożone oraz wysuszone włosy, niestety strasznie wysuszał, końcówki w dłoniach były chropowate a także pod wpływem nacisku delikatnie "chrzęściły". Byłam zła sama na siebie, aż w końcu zaczęłam stosować je po umyciu włosów, tak jak zaleca producent i moim zachwytom nie ma końca, włosy po umyciu są sypkie, lekkie, świetnie wygładzone, nawilżone. odzyskały swój blask i w końcu zdyscyplinowane :D, także czasem warto się pomylić ;)