Joanna Krupa Follow the Moment EDP 

Sama bym nie zwróciła na nie uwagi, bo po prostu nie lubię osoby Joanny Krupy i perfumy sygnowane jej nazwiskiem nie zainteresowałby mnie-mam już sporo ulubionych perfum innych marek i tych się trzymam. Jestem otwarta na nowości, ale zazwyczaj wybieram je po długim namyśle, po wertowaniu nut, opisów, opinii, a nierzadko też po wypróbowaniu testera czy próbki. Te konkretne dostałam w prezencie na Dzień Kobiet, a że okazały się całkiem bezpieczne to je zużywam jako perfumy na co dzień-ot, by czymś tam delikatnie pachnieć-ma niezłe parametry:dosyć długo na mnie trwają(jak rano ich użyję to przed wieczorną kąpielą jeszcze je czuję) i mają wyczuwalną projekcję. Jednak sam zapach dla mnie jest nijaki, bez wyrazu. Coś tam pudrowy, coś tam migdałowy, trochę słodkawy, a trochę zakurzony. Nie umiem w nim wyraźnie rozróżnić poszczególnych nut, nie czuję otulającej wanilii, nie wyróżniam irysa(którego nutę naprawdę lubię w perfumach), szukam róży, próbuję wyniuchać ukochany jaśmin. Jedyne co tutaj umiem wyczuć to coś a la zjełczały olejek migdałowy do ciast i zakurzony puder, trochę trąci pudernicą francuskiej damy z dawnych lat. Perfumy są dobre na co dzień, bo są bezpieczne, nijakie, a więc pasują do wielu rzeczy, stylizacji i okazji. Jednak mi w pamięć nie zapadają, nie podrywają mojego serca i wiem, że gdy je zużyję to szybko o nich zapomnę.

Bardzo ładne, delikatne perfumy od Joanny Krupy. Nie są za ciężkie, nie jest tak, że ciągną się kilometrami za mną, co akurat dla mnie jest zaletą, bo nie znoszę, jak się laski pryskają tak, że aż w nosie kręci ;) Słodkie, bardzo przyjemne, leciutko piżmowe nawet bym powiedziała, a może i czuć nuty drzewa sandałowego. Moim zdaniem idealne zarówno na co dzień, jak i na wieczorną kolację.