Płatki hydrożelowe do niedawna stanowiły stały element mojej pielęgnacji. Postanowiłam nieco od nich odpocząć, ale produkt od MBeauty - marki, którą ostatnimi czasy testuję pilnie - skusił mnie swoją ciekawą formułą.
Otóż mamy tu do czynienia z trójwarstwowymi płatkami obficie nasączonymi bezbarwną, perfumowaną esencją.
Są ogromne! Pokrywają nie tylko obszar pod oczami, ale i policzki. Część czarną (materiałową) przykładamy do skóry twarzy, a złotą folię kierujemy na zewnątrz. Jej zadaniem jest zapobieganie odparowywaniu substancji aktywnych z esencji. Ma ona w 100% działać na naskórek i pomóc składnikom jak najgłębiej w niego wniknąć. Powiem Wam, że ten patent rzeczywiście działa, ale tylko i wyłącznie wtedy, gdy przez cały czas stosowania płatków (zalecane 20 minut) będziemy leżeć! Są one tak mocno skąpane w esencji, że zaraz po nałożeniu zaczyna ona spływać strugami w dół twarzy - razem z samymi płatkami zresztą!
Na opakowaniu jest napisane, że aplikacja zapewnia efekt sauny i przyznam szczerze, że nakręciłam się na to :D Myślałam, że może będzie to efekt konkretnego rozgrzania skóry czy coś podobnego, ale się przeliczyłam, bo podczas stosowania absolutnie nic się nie działo. Dopiero po ściągnięciu płatków, kiedy to nagromadzona pod nimi esencja niemal chlusnęła na resztę twarzy i zaczęłam ją wklepywać w skórę to faktycznie poczułam ,że stała się ona bardziej uwrażliwiona na dotyk, jakby rozgrzana, ale...czy porównałabym to do efektu sauny? Chyba nie ;) Tym bardziej, że wiele płatków pod oczy wywołuje u mnie właśnie taką reakcję.
Tak czy inaczej, skoro już esencja spływała mi po twarzy to dodałam jeszcze resztę z opakowania i wysmarowałam nią nie tylko twarz, ale i szyję razem z dekoltem. A co! Płyn wchłonął się tylko do pewnego stopnia, a reszta zastygła i pozostawiła na twarzy lepką warstwę. Czułam, że ryzykuję zapchaniem porów przy mojej skłonnej do tego cerze, ale dołożyłam jeszcze krem na noc i poszłam spać :D
Efekty zaraz po zdjęciu płatków, jak i te widoczne o poranku trochę się od siebie różnią. Świeżo po aplikacji skóra pod oczami rzeczywiście była wygładzona i nawilżona, podczas gdy rano wyglądała jak zwykle. Wcale nie źle, żeby nie było, ale efekty zastosowania tych płatków okazały się krótkotrwałe. Być może przy regularnym stosowaniu sprawa miałaby się inaczej.
Rano widoczne było nawilżenie nie tylko pod oczami, ale i na twarzy. Zero zapchanych porów czy nadprodukcji sebum przez noc ze względu na lepką powłoczkę.
Jeszcze parę słów o składzie. Tytułowy kolagen ma, niestety zbyt dużą cząsteczkę, aby przeniknąć wgłąb skóry i zadziałać, dlatego tworzy raczej wygładzającą powłoczkę na powierzchni naskórka i to jest maksimum jego działania w kosmetykach.
Oprócz kolagenu w esencji kosmetyku znajdziemy:
* humektanty (gliceryna, kwas hialuronowy, lecytyna i arginina);
* łagodzący pantenol;
* składniki anti-aging (adenozyna, wit. E i koenzym Q10);
* ekstrakt z soi - wzmacnia i uelastycznia skórę przyspieszając syntezę kolagenu;
* trójglicerydy - tłusty emolient wygładzający i zmiękczający skórę, a także winowajca w/w lepkiej warstewki (może działać komedogennie);
* ketony malinowe - działanie ujędrniające i rozjaśniające przebarwienia.
Z tych mniej chlubnych składników są tu:
* silikony (jeden lotny, drugi nie);
* disodium EDTA;
* fenoksyetanol;
* perfumowany zapach.
Podsumowując moją przygodę z płatkami od MBeauty muszę przyznać, że są w porządku, ale niczym szczególnym nie zachwycają. Ani skóry pod oczami nie poprawiły, ani jej nie zaszkodziły. Na pewno nie jest to pielęgnacyjny niezbędnik.
Zalety:
- nawilżenie
- wygładzenie
- miękka i gładka skóra
- nie zapychają porów
- nie podrażniają
- ciekawa formuła
- opakowanie
- dużo esencji
- dostępność
Wady:
- krótkotrwałe efekty
- stosowanie tylko w pozycji leżącej
- kontrowersyjne składniki
- cena
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie