Marion Kuracja octowa, Spray do włosów z octem jabłkowym 

Zacznę od tego, że posiadam włosy długie, dość gęste lecz cienkie z wykonanym sombre na naturalnym kolorze. Sprayu od Marion używałam głównie na włosach wilgotnych. Zauważyłam, że ułatwiał rozczesywanie natomiast po wysuszeniu włosy były gładsze, błyszczące oraz nie puszyły się. Produkt nie obciąża włosów. W zbyt dużych ilościach może powodować przesuszenie. Jeśli chodzi o zapach to myślę, że większości osób przypadnie do gustu jednak ja w okresie ciąży nie byłam w stanie go znieść, musiałam odstawić odżywkę i wróciłam do niej jakiś czas po porodzie. Obecnie zapach może jakoś szczególnie mnie nie zachwyca ale również nie przeszkadza. Ogólnie jeśli potrzebujemy wygladzenia i chcemy dodać swoim kosmykom blasku polecam wypróbować kurację octowa od Marion.

Nigdy nie stosowałam płukanek octowych, chociaż wiele o nich słyszałam, więc ten spray do włosów to taka inna forma wypróbowania o co chodzi z tym octem. Mam włosy cienkie, delikatne, szybko tracące świeżość, skóra głowy szybko się przetłuszcza, ale włosy same w sobie potrzebują sporo nawilżenia. Wydaję się idealną kandydatką na ocenę tego produktu. I po zużyciu całej butelki stwierdzam, że źle nie jest, ale też nie jestem jakoś niesamowicie zachwycona. Spray z całą pewnością radzi sobie dobrze jako nabłyszczacz i wygładzacz do włosów. Po jego użyciu mniej się puszyły, były bardziej zdyscyplinowane, ale nie mam tu na myśli przyklepania tylko zdrowy efekt gładkich włosów. Trochę lepiej się rozczesywały i ogólnie łatwiej było je ogarnąć po spryskaniu ich sprayem. Przez dłuższy czas używałam sprayu codziennie (kilka psików na wysuszone włosy), ale niestety zauważyłam, że zaczął je lekko podsuszać. W moim przypadku więc sprawdził się lepiej używany raz na parę dni. Spray ma piękny zapach zielonego jabłuszka. Przebijają w nim octowe akcenty, ale tylko przy rozpylaniu, później nic już takiego nie czuć. Opakowanie jest dobrze zaprojektowane, atomizer wyrzuca z siebie bardzo drobną mgiełkę. Tym sposobem używany nawet codziennie wystarcza na kilka miesięcy. Nie wiem czy sięgnę jeszcze po ten produkt, może jeśli włosy będę mieć zdrowsze i bardziej odżywione to jeszcze bardziej docenię efekt wygładzenia, a na razie daję mu trzy zasłużone gwiazdki.

Kuracje tym sprayem używam od paru miesięcy . Pryszcze włosy godzinę przed myciem głowy , jak dla mnie ma milusi zapach czuć jabłuszko a ocet też jest wyczòwalny , lecz nie przeszkadza to ani nosowi czy oczom . Włosy są bardziej błyszczące i nie puszą się aż tak . Czyli działa .

➡️Buteleczka z pompka, która działa bez zarzutów ➡️Zapach na początku octowy, później ładnie pachnie jabłuszkiem (utrzymuje się w miarę długo na włosach) ➡️Ułatwia rozczesywanie ➡️Wydajny ➡️Pozostawia włosy miękkie i gładkie w dotyku ➡️Nie przesusza włosów, delikatnie nablyszcza ➡️Nie obciąża

Spray umieszczony jest w plastikowej butelce o pojemności 130 ml, która wyposażona jest w wygodny atomizer. Aplikacja jest łatwa, sprawna, nic nie chlapie. Wydobywa produkt w postaci lekkiej mgiełki. Zapach ładny, przyjemny - czuć jabłuszka, po wyschnięciu włosów zapach znika. Octu na szczęście nie czuć! Produkt rozpylamy na suche lub lekko zwilżone włosy, następnie delikatnie rozczesujemy. Nie spłukujemy! Jeśli chodzi o efekty to fajnie ułatwia rozczesanie włosów, a po wysuszeniu lepiej się układają, nie puszą i nie elektryzują. Dodatkowo są miękkie i gładkie, ale jakiegoś efektu WOW nie widać. Mimo to warto wypróbować, bo cena fajna!

Spray Marion otrzymałam do testów i byłam go niezmiernie ciekawa. Fajny sposób aplikacji i szybki bo można go stosować według opisu producenta zarówno na suche jak i mokre włosy. Niestety u mnie totalnie się nie sprawdził, jednocześnie miałam możliwość testowania płukanki z tej samej kuracji i pomimo podobnych składów miał on zupełnie inny wpływ na moje włosy. Przy stosowaniu na suche włosy niestety sprawiał że wyglądały na nieświeże i nadawały się tylko do umycia na mokre po wysuszeniu sprawiał że się elektryzowały. do tego zapach jest strasznie mocny i rzeczywiście typowo octowy, na szczęście nie utrzymuje się zbyt długo. Sprayu nie trzeba spłukiwać i to jest plus jeśli stosujemy go jako odżywkę po umyciu na przykład.

Sprej ma pojemność 130 ml. Sama aplikacja produktu jest bardzo wygodna, dzięki atomizerowi, który pozwala na dokładne pokrycie włosów produktem. Mgiełka jest drobna, ale dość gęsta. Zapach jest wyczuwalny podczas samej aplikacji i na mokrych włosach. Po wysuszeniu już nie czuć go niestety. Jeśli chodzi o efekty to dla mnie przypominają one te po aplikacji odżywek bez spłukiwania. Sprej delikatnie ułatwia rozczesanie włosów, po wysuszeniu lepiej się one układają, nie puszą i nie elektryzują. Dodatkowo są miękkie, gładkie i oczywiście bardziej lśniące.