DevaCurl Styling Cream Touchable Curl Definer Krem do stylizacji włosów kręconych

Z całym szacunkiem dla tej pani, ale mam wrażenie, że Agnieszka Niedziałek opanowała umysły polskich kobiet do tego stopnia, że na tym etapie mogłaby zakładać jakąś sektę. Sama jestem tego żywym przykładem, bo przy okazji zakupów w sklepie internetowym Sephory wrzuciłam do koszyka zestaw miniaturek od DevaCurl niejako w ciemno tylko i wyłącznie dlatego, że pani Agnieszka raz napomknęła w filmie, że owszem są to drogie kosmetyki, ale o świetnym i bogatym składzie, genialnym dla włosów kręconych. Miniaturka jest rzeczywiście miniaturka, ubolewam nad tym, że się już kończy. Bogaty skład, piękny zapach. Wydobyta jest definicja skrętu, włosy układają się w przepiękne błyszczące pukle przy czym po ułożeniu są mięciutkie. Trochę nie jestem pewna ile w tym zasługi kremu DevaCurl, a ile żelu z Cantu, ale nie przypominam sobie, żeby moje loczki były jednocześnie tak mięciutkie i sprężyste. Przy myciu proteinowym efekt mnie osobiście powala. Fakt istnieją kremy i pianki w bardziej przystępnych cenach, które dają równie piękny efekt na włosach (np. Umberto Giannini creme de curl - boski), ale często mają różne niefortunne substancje wysuszające włosy w składzie. Tu skład jest w pełni organicny, a jedyne do czego mogę się przyczepić to gliceryna. Właściwie mimo zawartości gliceryny wszystkie inne składniki tak pięknie wydobywają skręt, że puszenie się jest minimalne, ale za taką cenę mogliby pomyśleć o tym by glicerynę zastąpić czymś innym, bo to mocno puszący składnik, szczególnie przy włosach kręconych. Nie żałuję wydanej kasy i uważam, że może i jest to kosmetyk warty tej ceny, chciałabym kiedyś kupić ponownie, ale obecnie nie dam rady.