To mój pierwszy kontakt z marką Physicians formula. Interesuje mnie ona, zerkam w jej kierunku, ale mam cerę tłustą i mocno skłonną do trądziku i podrażnień. Wiele rodzajów maseł i olejów mi nie służy, więc automatycznie większość marek bliżej tych "naturalnych składów" mi nie służy.
Skusiłam się na pomadkę, bo wiadomo, usta to zupełnie inna sprawa. Poczytałam, że to coś jak pomadka ochronna, tylko z dużą ilością koloru. Od dłuższego czasu poszukuję też ŁADNEJ pomadki z filtrem, więc jak zobaczyłam promkę w hebe, gdzie te pomadki są po 15 zł, to rzuciłam się jak na chytrą babę z Krakowa przystało.
Jestem w szoku, jak przyjemna jest ta pomadka, Maślana pomadka to jest świetne określenie tego, co tu się dzieje. Ona bardzo silnie nawilża i odżywia usta, a jednocześnie zostawia sporo koloru. Zdecydowałam się na najjaśniejszy obecnie kolor w gamie (soaking up the sun) i jest to prześliczny lekko brzoskwiniowy nude. Moim zdaniem na ustach wypada jaśniej, niż w opakowaniu. Nadaje mokrego wykończenia, ale nie błyszczykowo-taflowego i nie olejkowo-tłustego, a raczej jakby pomadkę kremową połączyć z odżywczym serum do ust? Usta wyglądają bardzo zdrowo, młodzieńczo. Ten kolor to jest to, czego szukałam od lat: beżowawy nude z brzoskwiniowym podtonem i zdrowym połyskiem. Świetne w tym kolorze i tej formulacji jest to, że obroni się zarówno do pełnego makijażu jak i bez makijażu, nałożona samodzielnie.
Jestem pozytywnie zaskoczona też jej ścieralnością: nałożyłam ją w przymierzalni w centrum handlowym (kto nie poprawiał makijażu w przymierzalni niech pierwszy rzuci wieszakiem), żeby zobaczyć, jak mi się kolor rozniesie po twarzy XDDD. Jasne, ten kolor wiele wybacza, ale nie byłam uplamiona, a usta dalej były odżywione, mimo że większość produktu się starła. Uważam że spisała się lepiej, niż niejeden bezbarwny sztyft w stylu nivea, biolove czy neutrogena, które niby są bardziej zbite, ale aplikacja produktu musi być zdecydowanie bardziej częsta niż w przypadku tej od physicians formula.
Ja zostałam na tyle zachęcona, że pewnie jutro polecę po drugi kolor. To jest dokładnie taka fuzja makijażu i pielęgnacji, o jaką walczyłam: mam piękny kolor, odżywione, nie spierzchnięte usta (obecnie jest bardzo zimno w mieście) i komfortowe poczucie. Myślę, że można też się z nią całkiem nieźle pobawić: jestem ostatnio w trybie makijażu francuskiego, tusz, czasem półkreski cieniem, usta i tyle. Chodzi więc za mną też kolor Rio de Janeiro, aby go tylko delikatnie rozmazywać w ustach. To może być piękne latem: da trochę koloru, a małym wysiłkiem, a usta będą ciągle chronione.
Wadą tych pomadek jest ich opakowanie. Dzisiaj kupione (używane już paronastokrotnie, co tylko świadczy o tym, jak mi się spodobał produkt) już zaczyna być brudne. Masełkowa konsystencja nie pomaga, papra się to przeokrutnie. Myślę że za miesiąc będzie mi wstyd to wyciągnąć przy ludziach, bo będzie to tak uświnione. Lepszym rozwiązaniem byłaby ta holonaklejka także na skuwce, a nie tylko na dole pomadki. Dalej masakrując to opakowanie, warto zauważyć, że nie można wkręcić produktu ponownie, a tylko można go wykręcać. W ten sposób łatwo jest zniszczyć pomadkę, jeszcze bardziej brudząc opakowanie i jednocześnie nie do końca wiadomo, jak dużo produktu jeszcze mamy.
Cechą wartą uwagi jest niska wydajność produktu. To jest rzeczywiście masełko i dużo naraz go zostaje na ustach. Dzisiaj już parokrotnie wykręcałam produkt :(.
Dam znać, co myślę o innym kolorze, jeśli zdecyduję się na zakup, natomiast uważam, że pomadki są naprawdę godne polecenia.
Zalety:
- soaking up the sun to mój idealny kolor nude (beżowo-brzoskwiniowy) z idealnym wykończeniem (trochę jak kremowa pomadka, trochę jak mleczne błyszczyki)
- bardzo odżywczy dla ust (dla mnie sprawdza się lepiej niż typowo tłuszczowe sztyfty drogeryjne, w tym na dużym mrozie)
- filtr! Niewielki, to prawda, ale jest ;)
- trwałość (oczywiście jak na niezastygającą, tłustą pomadkę: ona niewiele przetrwa, ale jest lepsza niż wiele innych PORÓWNYWALNYCH WE WŁAŚCIWOŚCIACH pomadek)
Wady:
- opakowanie: przezroczysta skuwka, którą zaczynam brudzić już pierwszego dnia ;_;
- opakowanie: produkt można tylko wykręcić, a nie wkręcić (więc nie wiemy, ile produktu jeszcze mamy)
- spodziewana niska wydajność (dzisiaj już parokrotnie wykręcałam, ale też nakładam non stop, bo to takie przyjemne)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie