Colgate Max White Protect, Pasta wybielająca (nowa wersja) 

Jest to forma żelowa, matowo biała z czerwonymi bardzo drobniutkimi drobinkami, co sprawia wrażenie, że całość jest różowa. Wystarczy odrobina do dokładnego umycia, piana jest z tych docierających w zakamarki. Dla mnie nieco zbyt chłodząca, z początku nawet za ostra. Jednocześnie odświeżenie również bazuje na tym odczuwaniu chłodu, a mięta tylko tli się w tle. Po wypłukaniu ust czuję słodycz i lekko zdrętwiałe wargi. Pachnie intensywnie. Dostępna w wielu miejscach. Dla mnie nie jest to typowo wybielająca pasta, nie podrażnia dziąseł i nie robi efektu Hollywood, ale myje dokładnie i pozostawia zęby gładkie, co uwielbiam. Mam poczucie, że z tą pastą dobrze dbam o higienę. Na pewno jeszcze do niej powrócę i chętnie zapoznam inne z tej serii. Opakowanie z szeroką nakrętką, może na niej stać. Nie jest odkręcana, tylko uchylana, jest to bardzo wygodne w pośpiechu.

Pastę kupiłam na promocji w popularnej drogerii. Tuba ma klasyczny kształt, stawiamy ja na zakrętce. Sama pasta ma kolor delikatny, różowy i dość gęstą konsystencję. Już niewielka ilość produktu pozwala na dokładne umycie zębów. Mimo braku efektu wybielenia bardzo podoba mi się skuteczność tej pasty w zwalczaniu osadów na zębach - są naprawdę dokładnie umyte. Pasta ma klasyczny, miętowy smak i skutecznie odświeża oddech. Nie powoduje podrażnień dziąseł ani nadwrażliwości. Jest naprawdę wydajna.

Pasta Colgate Max White & Protect jest kolejną z serii, która wpadła w moje ręce. Jak cała linia jej opakowanie mocno przyciąga wzrok - jest metalicznie czerwone, widnieje logo oraz szata graficzna, skromna, ale dzięki temu wszystko wygląda elegancko i innowacyjnie. Tubka wyposażona jest w korek na którym można postawić pastę, ja bardzo lubię takie rozwiązanie. Wylot tubki zabezpieczony jest dodatkowo srebrną folijką. Co do samej pasty, a w zasadzie jej wyglądu, no to muszę przyznać, że jestem zachwycona (nigdy bym nie przypuszczała, że jest to możliwe, a jednak). Nie tylko opakowanie przykuwa uwagę, ale i skrywające go wnętrze. Po wyciśnięciu pasty ukazuje się i jej piękno. Kolor pasty jest perłowo-różowy z maleńkimi, czerwonymi/różowymi drobinkami. Ja jestem zachwycona :) konsystencja jest gęsta, ale łatwo ją wycisnąć, znakomicie się pieni nawet przy nie dużej ilości. Co do smaku to fani mocnej mięty będą zawiedzeni, jest to pasta w stylu gentle mint. Dodatkowo powiedziałabym, że czuć odrobinę słodyczy. I rzeczywiście myjąc zęby odczuwa się, że jest to łagodna mięta, która nie szczypie, ale i nie odświeża tak intensywnie i na tak długo. Zawiera fluorek sodu na poziomie 1450 ppm. Zaczynając testowanie Max White&Protect nie łudziłam się, że za jakiś czas zobaczę w lustrze śnieżnobiały uśmiech, ale miałam nadzieję, że będą chociaż odrobinę bielsze. Moje przypuszczenia się potwierdziły - spektakularnego efektu nie zauważyłam, aczkolwiek pasta bardzo dobrze poradziła sobie z osadem, nalotem i resztkami jedzenia. Po umyciu, przejeżdżając językiem po zębach, wyraźnie czułam różnicę bo były bez nierówności oraz tak przyjemnie gładkie i błyszczące. Czy szkliwo zębów zostało odbudowane to ciężko stwierdzić, z pewnością nie spowodowała nadwrażliwości. Podsumowując, w moim odczuciu jest to dobra pasta i chociaż nie spełnia obietnic producenta co do wybielania (w zasadzie to już przestałam się łudzić, że którakolwiek może to uczynić) myślę, że zasługuje na 5 gwiazdek.

Zazwyczaj jak kupuję pastę, wkładam do koszyka akurat tą która jest w promocji. OPAKOWANIE: Wygodną tubka, którą można postawić na umywalce. Dosyć dobrze wydobywa się z niej produkt. Czerwone, delikatnie połyskujące opakowanie z białym zamknięciem na klips i biało srebrnymi oraz fioletowymi napisami. Kartonik, w którym znajduje się tubka z pastą ma taką samą szatę graficzną. ZAPACH/KONSYSTENCJA: Pasta jest w kolorze delikatnie różowym i posiada delikatne drobinki oraz miętowy zapach. Konsystencja jest jakby pół żelowa. W smaku powiedziałabym że delikatna ostrość mięty. Zapach przypomina mi trochę paty do zębów dla dzieci. DZIAŁANIE: Pozostawia uczucie świeżości, który od razu nie znika. Rozprowadza się bardzo przyjemnie. Jeśli chodzi o wybielanie, nie zauważyłam spektakularnych efektów. Musiałabym chyba używać bardzo mocno wybielającego produktu, żeby zobaczyć różnicę. PODSUMOWANIE: Nie zauważyłam, żeby pasta podrażniała zęby, co często się zdarza przy pastach wybielających. Dla mnie jako przeciętnego konsumenta, który chce mieć czystą i świeżą jamę ustną pasta jest wystarczająca, ale dla osób oczekujących mocnego wybielenia może to być za mało. Jeśli o chodzi o ochronę szkliwa to radzi sobie bardzo dobrze.