Marion Beauty Shot From Nature, Wygładzająca maska z ekstrakterm z czerwonych alg i bursztynem do włosów suchych i puszących się 

Z marką Marion jak na razie dość dobrze się dogaduję ;),owszem zdarzają się słabsze produkty ale z większości jestem zadowolona,natomiast maską wygładzającą jestem zachwycona :) Moje włosy:suche,cienkie,delikatne,regularnie farbowane,wysokoporowate,często łamią się i kruszą także każdy włos jest dla mnie na cenę złota jak nie platyny ;),bardzo często puszą się szczególnie w wilgotnym klimacie. Maska z czerwonymi algami i bursztynem została zapakowana w estetyczną minimalistyczną saszetkę o pojemności 20 ml,na odwrocie umieszczono sposób użycia oraz skład. Sama maska jest gęsta,treściwa,faktycznie jest maską a nie odżywką,nie spływa z dłoni podczas nakładania,włosy nie piją jej jak szalone a delektują się nią :) i do tego ten zapach lekko orientalny,słodki,który dość długo zostaje na włosach. Na początek sięgnęłam po jedno opakowanie za które zapłaciłam 2 zł ale jak zobaczyłam działanie tej maski na moich włosach pognałam po kolejne saszetki :D,niestety jedyne wady jakie ma ta maska to brak dostępności,w moim mieście jest dostępna jedynie w sklepie gdzie towar jest sprowadzany z zagranicy i właśnie tam ją kupiłam w cenie promocyjnej. Podsumowując,przetestowałam już nawilżającą rozmarynową oraz wzmacniającą z których nie byłam za bardzo zadowolona,natomiast bursztynowo algowa sprawdziła się w wilgotnym i upalnym klimacie,także od teraz będzie mi zawsze towarzyszyć w podróży :),polecam.

Ta bardzo niepozorna saszetka trafiła do mnie w paczce dla Recenzentki Miesiąca za co serdecznie dziękuję Redakcji i Wizażankom! Dziękuję tym bardziej, że jest to świetny produkt, a ja prawdopodobnie nigdy nie zwróciłabym na niego uwagi - po pierwsze szata graficzna dość skromna, a po drugie nie widuję jej w żadnej innej drogerii prócz Hebe. Moje włosy są ostatnio w bardzo słabej kondycji - są bardzo przesuszone, łamią się i puszą. Wiele odżywek nie daje sobie z nimi rady, więc nie nastawiałam się na cud, a tu takie miłe zaskoczenie ;) W saszetce otrzymujemy 20 ml bardzo gęstej, treściwej, kremowej maski. Pięknie pachnie - bardzo elegancki, otulający zapach, nieco orientalny - bardzo przypomina mi serię do brązowych włosów z henną od Timotei, którą uwielbiałam. Muszę pochwalić za wydajność, bo wystarczyła mi na 3 aplikacje, a moje włosy są średniej długości, ale dość grube. Przyjemnie się ją nakłada, nie wchłania się we włosy, co jest dla mnie plusem. Działanie jest wyborne - włosy po zmyciu są niezwykle gładkie, mięsiste i nawilżone. Bez problemu się rozczesują, wręcz nie wymagają odżywki w sprayu czy serum na końcówki. Ta maska zdziałała wręcz cuda jeśli chodzi o puszenie się moich włosów, bo po niej były niezwykle gładkie, dociążone, zdyscyplinowane i wyglądały dobrze nawet bez użycia prostownicy. Jestem zachwycona, planuję kupić spore ilości saszetek i fundować sobie co weekend takiego shota dla moich włosów. Cudowny produkt, a tak mało znany i mało popularny. Serdecznie polecam, dawno nie miałam tak fajnej maski - Panie Producencie, poproszę o poszerzenie oferty o pełnowymiarowe opakowanie i szampon do kompletu ;)