Takiej masakry ma mojej twarzy to ja dawno nie miałam.
Ostatnimi czasy dużą uwagę w codziennej pielęgnacji skóry poświęca się temu, jak niezwykle istotne jest regularne stosowanie kremów z wysokim filtrem. Potrafią one nie tylko działać wspaniale jeśli chodzi o opóźnianie procesów starzenia się skóry, ale także są dla nas zwyczajną, a jednak bardzo potrzebną ochroną przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych. Zazwyczaj kupuję sprawdzone już kosmetyki z tej kategorii, jednak tym razem zdecydowałam się pójść za ciosem promocji i przetestować coś nowego. Padło na propozycję od marki Cafe Mimi, z której o dziwo nigdy nic nie testowałam.
Na plus tego kremu zdecydowanie przypada jego pojemność. Zazwyczaj w temacie filtrów do buzi spotykamy się z wersjami w postaci 50 ml, tutaj producent oferuje nam od razu aż 100 ml, co zdecydowanie wpływa pozytywnie na jego wydajność. Opakowanie jest w formie saszetki, z resztą jak znaczna większość kosmetyków tego producenta, przynajmniej takie mam wnioski po tym, co udało mi się zaobserwować. Posiada ona odcień intensywnej czerwieni, głównie z żółtymi, dodatkowymi elementami kolorystycznymi, takimi jak nazwa produktu czy jego właściwości. Produkt zamykany jest ,,na klik", co jak najbardziej jest funkcjonalne i bezpieczne w podróży.
Muszę przyznać, że krem sam w sobie ma dosyć dziwną konsystencję. Jest lekko lejący, ale jednocześnie zachowuje się tak, jakby się zważył. Pojawiają się w nim grudki, jakie pęcherzyki, nie za ciekawie to wygląda, nawet nieco obrzydliwe, aczkolwiek po sprawdzeniu daty ważności na opakowaniu okazuje się, że wszystko jest z nim ok. Na całe szczęście produkt nie posiada żadnego zapachu. Po nałożeniu go na skórę nawet w niezbyt dużej ilości widać, jak bardzo on ją nam bieli, dlatego też absolutnie nie nadaje się do stosowania samodzielnie. Dodatkowo absolutnie nie rozkłada się równomiernie, bardzo mocno się roluje, tworzy z siebie jakieś grudki, których nie da się za nic rozetrzeć. Zachowuje się na skórze po prostu paskudnie, bardzo nieestetycznie, ciężko, a jednocześnie nie nadaje się pod makijaż, ponieważ go waży i wpływa negatywnie na jego trwałość. Największą wadą dla mnie jest jednak to, że mnie zapchał, i jest to pierwszy kosmetyk, który mi to kiedykolwiek zrobił. Masakra podskórnych zaskórników, która pojawiła się głównie na czole, to na pewno jego sprawka, i od tego momentu produkt zakończył u mnie jakiekolwiek stosowanie i zwyczajnie trafił do kosza.
Podsumowując - jedna wielka masakra. Jedyne plusy to cena i wydajność, ale sam krem jest do bani, dawno nie żaden kosmetyk tak nie rozczarował. Zdecydowanie nie polecam.
Wady:
- Wodnista, grudkowata konsystencja
- Roluje się
- Bieli skórę
- Waży makijaż
- Zapycha, tworzy wypryski
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie