Purito Seoul Dermide Cica Barrier Sleeping Pack Regenerujący krem-maska na noc (nowa wersja)

Miałam próbkę starej wersji kremu- była przyjemna w użyciu ale trochę zniechęcił mnie skład (olej kokosowy wysoko). O kremie zapomniałam ale gdy pojawiła się nowa wersja byłam zaintrygowana. Kupiłam w którejś z internetowych drogerii, raczej bez promocji. Opakowanie to plastikowa, fioletowa, przyjemna dla oka tuba. Krem ma konsystencję jaką często spotykam w kosmetykach koreańskich - jest to krem ale z jakimś żelowym podtonem (nie wiem jak inaczej to nazwać). Łatwo się rozprowadza, ślizga się przyjemnie po twarzy. Wchłania się sprawnie, pozostawia przyjemną, nielepką otulającą powłokę. Rano skóra jest bardziej miękka. Krem stosuję nieregularnie, głównie wtedy gdy nakładam na noc jakieś kwasowe serum. Przy mojej wrażliwej skórze, nawet łagodne sera złuszczające dość mocno działają ale krem Purito sprawia, że skóra nie odpada mi płatami, jest wyciszona i dobrze nawilżona. Kremu używałam również na skórę podrażnioną od słońca - przyniósł natychmiastową ulgę, skóra nie schodziła. Wąkrota azjatycka to naprawdę świetny składnik, nie ukrywam, że krem kupiłam przede wszystkim dla niej. Polecam krem przy odbudowywaniu bariery hydrolipidowej, a także jako balsam w nagłych wypadkach.

Nie sądziłam, że kiedykolwiek trafię na kosmetyk z efektem WOW. Jasne - oprócz wpadek zdarzają się bardzo przyjemne produkty, spełniające swoją rolę, ale krem z Purito to jest jakiś kosmos! Jak działa? Cudownie. Przyznaję, że kupiłam w ciemno, nie miałam wcześniej żadnych próbek ani kosmetyków tej marki. Ale któregoś razu szukałam kremu na noc i postanowiłam spróbować (nie ukrywam, skusiła mnie promocja). Krem nawilża - nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Ale na mojej suchej, skłonnej do przesuszeń cerze robi coś więcej - w ciągu nocy niweluje zaskórniki i podrażnienia. To jest coś niesamowitego. Nie zmieniłam w pielęgnacji niczego poza tym kremem, a różnica jest kolosalna. Kaszka na czole zmniejszyła się lekką ręką o połowę (w niektóre dni praktycznie do zera), pojedyncze wypryski zaczęły goić się po dniu, a coś, co groziło, że stanie się wulkanem na środku policzka, utrzymuje się na etapie dość płaskiej plamki. Lekkie podrażnienie w okolicy ust, którego nie mogłam pozbyć się przez kilka tygodni, zniknęło po dwóch nocach. Jakieś ciekawe składniki? Za większość cudów (regeneracja, gojenie się wszystkiego, co się da) odpowiada prawdopodobnie ekstrakt z wąkroty azjatyckiej. Co ciekawe, miałam już kosmetyki z tym składnikiem, ale żaden nie działał tak dobrze. Zapewne to kwestia odpowiednio dobranego stężenia i proporcji z pozostałymi składnikami. Na uwagę zasługują także składniki związane z wąkrotą azjatycką o działaniu łagodzącym, przeciwzapalnym oraz regenerującym (madekasozyd, azjatykozyd czy kwas madekasowy). W składzie znajdują się też ceramidy, skwalan, olej jojoba, kwas hialuronowy i pantenol. Do plusów zaliczam też to, że w kremie z Purito skład nie ciągnie się bez końca, przez co szansa na reakcję alergiczną ze względu na jakiś dopchany n-ty ekstrakt z glona drastycznie spada. Gdzie kupiłam? Przez internet z drogerii Pigment. Nie wydaje mi się, żeby ten krem był dostępny stacjonarnie w popularnych drogeriach typu Rossmann czy Hebe - a przynajmniej nigdzie wcześniej się z nim nie spotkałam. Cena? Kupiłam w promocji za 87 zł. Zważywszy na to, że krem ma pojemność 80 ml, uważam to za dobrą cenę. Czy kupię ponownie? Tak! W tym momencie zastanawiam się, czy w ogóle będę chciała zmienić krem na noc. Ostateczny sprawdzian dla kremu z Purito planuję na zimę, kiedy moja skóra jest najbardziej wymagająca. W ciepłe miesiące - strzał w dziesiątkę.

Regenerujący naskórek krem-maska na noc od Purito to jeden z wielu kosmetyków Marki, które miałam przyjemność próbować. Jest on świetnie sformułowanym produktem dla każdego rodzaju cery: od odwodnionej, po będącą w trakcie kuracji dermatologicznych trądzikową. Składniki aktywne w postaci charakteryzującej Purito wąkroty i wyekstrahowanych z niej związków działają łagodząco, a dobór olejów skutecznie odżywia oraz chroni barierę hydrolipidową