Marion Hair Line, Płyn do kręconych włosów (nowa wersja) 

W okolicach gimnazjum namiętnie używałam spray'u do loków chyba ShockWaves (taki w czerwonym opakowaniu, ktoś pamięta? :)), odkąd już zaakceptowałam, że nie ma co na siłę rozczesywać czy prostować moich kręconych włosów. Od tamtej pory spray jest dla mnie głównym stylizatorem, choć nie używam ich jakoś często (bo ogólnie jestem włosowym leniem niestety), stąd gdy zobaczyłam takowy w ofercie Marion, kupiłam od razu. No i niestety - rozczarowanie. Po spsikaniu włosów, w związku z nabraniem wilgoci, minimalnie lepiej się układają, można je ugnieść i zdefiniować lepszy skręt. Niestety ostatecznie włosy wysusza, puszy i na pewno nie wpływa dobrze na ich kondycję. Nie jestem purystką składową, jeśli chodzi o INCI kosmetyków do włosów (bo nakładam je na martwą tkankę, a nie na skórę, przez którą wchłonąć się mogą szkodliwe substancje), jednak zwracam uwagę, że tutaj nie tylko jest fenoksyetanol, ale też donor formaldehydu (Imidazolidinyl Urea), a spray ten dość mocno unosi się w powietrzu, więc możemy sobie takie konserwanty przy okazji stylizacji włosów powdychać. Nic fajnego, nie polecam. W dodatku kosmetyk ma dość silny i w moim odczuciu nieprzyjemny, agresywny zapach. Na plus zgrabne opakowanie leżące w dłoni i sensowny "psikacz" (który jednakowoż sprawia, że znacznie łatwiej nawdychać się kosmetyku, co nie miałoby miejsca w przypadku gdyby strumień był bardziej skoncentrowany). Mimo niskiej ceny, ja ponownie nie kupię i innym też odradzam.